Warszawski sąd rejonowy umorzył sprawę karną, jaką Samuelowi Pereirze wytoczyła prokurator Ewa Wrzosek – ustalił portal Wirtualnemedia.pl. Powodem wniesienia oskarżenia były twitterowe wpisy, w których dziennikarz odnosił się do sprawy podsłuchów. „Umieszczony przez oskarżonego wpis na Twitterze stanowił tylko i wyłącznie swobodną wypowiedź” – napisano w uzasadnieniu. Wyrok nie jest prawomocny, strony mogą się od niego odwołać.
Prywatny akt oskarżenia względem Samuela Pereiry został wniesiony przez prokurator Ewę Wrzosek w styczniu br, po tym jak agencje podały, iż że była ona poddawana inwigilacji z użyciem systemu Pegasu.
Pereira komentował tę sprawę na Twitterze. 23 grudnia napisał: „Mafiosi, dilerzy narkotyków i terroryści chwycą się każdej linii obrony, żeby uchronić się przed odpowiedzialnością. Jeśli przestępcy kreują się na ofiary operacyjnych działań państwa polskiego, to jak mają się czuć wszyscy ci ludzie, których oni skrzywdzili? Pomyślcie o tym”.
To stało się powodem oskarżenia, o czym prokurator Wrzosek poinformowała na Twitterze. – Postanowiliśmy złożyć prywatny akt oskarżenia w związku z wpisami pana Samuela Pereiry w mediach społecznościowych, w których w kontekście inwigilowania Pegasusem, ustawił nas w jednym szeregu z przestępcami, a cytując sformułowania z tych wpisów – z mafiosami i dilerami narkotyków. To zniesławienie, które narusza moje dobra osobiste – powiedziała dodatkowo dla „Gazety Wyborczej”.
Sąd: nie wskazano, o kogo chodzi
Sąd pierwszej instancji postanowił jednak umorzyć sprawę i obciążył jej kosztami stronę pozywającą. W uzasadnieniu wyroku sędzia Katarzyna Olczak podała m.in., że w jej ocenie „umieszczony przez oskarżonego wpis na Twitterze stanowił tylko i wyłącznie swobodną wypowiedź, która nie wyczerpała znamion penalizowanego zachowania”.
– Zacytowany wpis nie stanowił podstawy do przyjęcia, iż doszło do karalnego pomówienia o właściwości lub postępowanie, które by mogło poniżyć pokrzywdzoną w opinii publicznej. Ponadto w niniejszym przypadku nie doszło do naruszenia zarówno dobrego imienia, jak i godności osobistej pokrzywdzonej – napisała sędzia, podkreślając przy tym, iż Pereira na Twitterze „nie wymienił nazwiska oskarżycielki, ani żadnych cech ją wyróżniających”.
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Samuel Pereira komentuje: – Biorąc pod uwagę, że miałem być sądzony z artykułu 212 kk, zagrożonego więzieniem – można powiedzieć, że komedia zamieniła się w groteskę. Tym bardziej cieszę się, że sąd podszedł do sprawy racjonalnie i wydał takie, a nie inne postanowienie. Mam nadzieję, że to kończy sprawę i zamiast wspominać o niej w więzieniu kolegom spod celi, będę mógł opowiadać ją moim dzieciom, jako przykład tego, jak szalone rzeczy mogą przyjść do głowy ludziom lekceważącym zasady praworządności i nierozumiejących wolności słowa.
O co chodziło z inwigilacją Pegasusem?
Oprogramowanie Pegasus może pobierać wiadomości, zdjęcia i kontakty ze smartfonów, na których zostanie zainstalowane, a także podsłuchiwać rozmowy telefoniczne. Do tego celu wykorzystuje m.in. SMS, komunikator WhatsApp, aplikację iMessages w systemie iOS.
Pod koniec ub. roku Associated Press poinformowała, że z pomocą systemu Pegasus inwigilowano adwokata Romana Giertycha i prokurator Ewę Wrzosek. Telefon Giertycha miał być inwigilowany 18 razy w czasie wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Badająca inwigilacje Pegasusa kanadyjska firma Citizen Lab zaznaczyła, że nie da się ustalić, kto dokonywał inwigilacji prawników. Dodała jednak, że z oprogramowania nie korzystają prywatne podmioty, a rządowe agencje.
Z kolei w lipcu ub. roku 17 redakcji wspólnie opublikowało właśnie wyniki dziennikarskiego śledztwa analizującego listę 50 tys. numerów telefonów, które klienci NSO Group mogli wybrać do nadzorowania poprzez oprogramowanie Pegasus. Sprawdzono, że były na niej telefony co najmniej 600 polityków, 85 działaczy na rzecz praw człowieka oraz 180 dziennikarzy, m.in. korespondentów zagranicznych dzienników „The Wall Street Journal” i „El Pais”, telewizji CNN i France 24 oraz agencji AFP, Reuters i Associated Press. Byli na niej także obywatele Polski.