– Z całą pewnością tygodnik „NIE” bez Jerzego Urbana to już nie będzie to samo – przyznaje Andrzej Rozenek, wicenaczelny „NIE”.
Marszał: „Nikt nie spodziewał się śmierci Urbana”
Rozenek nie chce jednak wypowiadać się o przyszłości tygodnika, bo, jak podkreśla, od końca 2019 roku w „NIE” jest na bezpłatnym urlopie, gdyż objął mandat posła.
Michał Marszał, który prowadzi social media tygodnika „NIE”, informuje, że zespół wiedział o problemach Jerzego Urbana ze zdrowiem, ale jak podkreśla, nikt z pracowników nie spodziewał się jego śmierci.
– Czy tygodnik przetrwa, nie wiem. Trudno mi jednak rozdzielić papierowy tygodnik „NIE” od osoby Jerzego Urbana. Urban był sercem i duchem tej gazety, i na pewno wychował pokolenie następców – mówi Michał Marszał. Jak dodaje, przesłanie Jerzego Urbana, antykościelne i antyprawicowe, „zawsze będzie miało wzięcie, czy to będzie w formie gazety czy czegoś innego”.
Nie wiadomo co dalej z tygodnikiem „NIE”
Malina Błańska, youtuberka i była wieloletnia dziennikarka tygodnika „NIE”, zaznacza, że pismo już od wielu miesięcy funkcjonowało bez osobistego nadzoru Urbana, który jednak do samego końca czytał nadesłane do druku teksty.
– Dzwoni pan w momencie, gdy spotkaliśmy się wszyscy w redakcji. Pojawiłam się też tu ja, choć od dłuższego czasu nie jestem związana z tygodnikiem. Ma wyjść kolejny normalny numer, z adnotacją o śmierci Jerzego Urbana – opisuje Malina Błańska, do której zadzwoniliśmy w poniedziałek po południu.
Jak ustaliliśmy, wczoraj nie zapadła jednak decyzja co do dalszej przyszłości tygodnika „NIE”.
Dziennikarze o śmierci Jerzego Urbana
Wiadomość o śmierci Jerzego Urbana potwierdziła w poniedziałek jego żona Małgorzata Daniszewska.
„Zmarł Jerzy Urban, człowiek zdolny… do wszystkiego. Zrobiłem z nim jeden duży wywiad. Wtedy mieliśmy ze sobą jedyny kontakt. Był dobrze przygotowany, miałem wrażenie, jakby wiedział o mnie wszystko. Okoliczności rozmowy kiedyś opiszę szerzej” – napisał na Twitterze Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
„Największym dokonaniem Urbana było to, że udało mu się przekonać pokolenia 35-, że może i szuja i komunistyczny propagandzista, ale »wielki dziennikarz i fajny koleś to był«” – napisała Sylwia Czubkowska, redaktorka prowadząca magazyn Spider’s Web+.
„Jako rzecznik Jaruzelskiego nie do obrony, ale jako dziennikarz piszący, człowiek wybitny. Jedno z najlepszych powojennych piór w Polsce” – skomentował z kolei Tomasz Lis, były redaktor naczelny „Newsweek Polska”.
Jerzy Urban urodził się 3 sierpnia 1933 roku w Łodzi. Był dziennikarzem, publicystą, satyrykiem, pisarzem i politykiem. Jednak najbardziej zapisał się w historii jako rzecznik komunistycznego rządu w latach 1981-1989, czołowy propagandysta ówczesnej władzy. Od kwietnia do września 1989 roku był ministrem, członkiem Rady Ministrów oraz przewodniczącym Komitetu do Spraw Radia i Telewizji „Polskie Radio i Telewizja”. Od 1990 roku był redaktorem naczelnym tygodnika „NIE” i właścicielem wydającej go spółki Urma.
W zawodzie dziennikarskim zaczynał w 1951 roku w czasopiśmie „Nowa Wieś”. W 1955 roku pracował dla tygodnika „Po Prostu”, a rok później był już w nim szefem działu politycznego. W swojej karierze pracował też m.in. „Polityce”, „Życiu Gospodarczym” i „Tu i Teraz”. W latach 80. regularnie krytykował w swoich felietonach przywódców Solidarności, a jako rzecznik rządu od 1981 roku atakował przedstawicieli opozycji demokratycznej. W książce „Żeby nie było śladów” Cezary Łazarewicz ujawnił, że Urban był mózgiem propagandowej akcji zniesławiania Barbary Sadowskiej i jej syna, zamordowanego przez milicjantów maturzysty Grzegorza Przemyka.
W rankingu opublikowanym w książce „Media w Polsce w XX-wieku” Jerzy Urban znalazł się na 17. pozycji wśród polskich dziennikarzy XX wieku.
Urma, spółka wydająca tygodnik „NIE”, nie radziła sobie ostatnio najlepiej. W 2021 roku zanotowała 3,88 mln zł przychodów netto i stratę netto w wysokości 619,23 tys. zł. Średnio w 2021 roku sprzedawało się 21 400 egz. „NIE” tygodniowo.