Niefortunne słowa przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, które padły przed wejściem na antenę TVN24 podbiły internet i media publiczne. Pracownik TVN24 w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zdradza, że zamieszania nie byłoby, gdyby zespół TVN24 GO w odpowiednim momencie udostępnił transmisję.
Były premier był gościem Agaty Adamek w programie „Jeden na jeden” w ostatni piątek. Subskrybenci serwisu streamingowego TVN24 GO mogą liczyć na przedpremierowe materiały i dodatkowe treści, niedostępne w linearnym kanale. Tak też stało się tym razem, choć wbrew intencjom stacji i zaproszonego gościa.
– Demotywuje mnie świadomość, że będę musiał kandydować – stwierdził Tusk chwilę przed wejściem na antenę. – Że co? – dopytywała Adamek. – Że będę musiał kandydować – odpowiedział szef PO. – Będzie musiał pan kandydować – przyznała dziennikarka. – To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział…na tej Wiejskiej – kontynuował Tusk. Nagranie z TVN24 GO szybko wyciekło do internetu. Podchwyciła Telewizja Polska, która wiele razy wyemitowała je w „Wiadomościach” TVP1 i na antenie TVP Info.
TVN24 wyjaśnił sprawę
Biuro prasowe TVN nie odpowiada czy wyciągnie wobec realizatora lub osób odpowiadających za TVN24 GO konsekwencje. – Nie mam o tym pojęcia. Wiem, że wyjaśniali sprawę. TVN24 GO wypuścił sygnał z reżyserki za szybko – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl pracownik TVN24, który pragnie zachować anonimowość.
Piątkowe wydania „Jeden na jeden” mają swoją kontynuację w serwisie streamingowym pierwszego w historii Polski kanału informacyjnego. Pierwsza część rozmowy Agaty Adamek z Donaldem Tuskiem trwała 22 minuty. Druga, dostępna tylko w TVN24 GO – 8 minut. W tym samym czasie trwał Poranek TVN24 „Wstajesz i wiesz”. Realizacja dwóch programów na żywo jednocześnie zwiększa ryzyko wpadek, a TVN24 GO wystartował jako serwis z wieloma surowymi materiałami. Na przykład transmisjami całych konferencji prasowych kandydatów na prezydenta.
Agata Adamek na Twitterze tłumaczyła co miał na myśli były premier. – Kontekst ma znaczenie – rozmawialiśmy o stylu obecnego parlamentaryzmu – w tym o zachowaniu marszałka Terleckiego wobec dziennikarzy, a więc przecież także wobec naszych Widzów – napisała dziennikarka.
W niedzielę do wpadki odniósł się sam Tusk. – Myślę, że delikatnie się wyraziłem na temat Sejmu pod władzą PiS, bo to, co stało się z polskim parlamentaryzmem w ostatnich latach, to rzeczywiście coś upiornego – tłumaczył były premier, który jako lider Koalicji Obywatelskiej chce wrócić na stanowisko szefa rządu i trudno mu odmówić braku doświadczenia w wystąpieniach telewizyjnych. Stacje telewizyjne często za pomocą dodatkowych kamer pokazują kulisy wizyt ważnych polityków w swoich siedzibach. Doświadczeni parlamentarzyści uważają więc w takich miejscach na każde słowo. Zwłaszcza z podłączonym mikrofonem.
Programy na żywo to ryzyko wpadek
Wpadki z niewyłączeniem mikrofonu zdarzają się wszystkim największym stacjom telewizyjnym co jakiś czas. – K…, dziadek, sp… z anteny – wypalił w 2009 roku Rafał Ziemkiewicz na antenie TVP Info. Trwała wówczas konferencja Państwowej Komisji Wyborczej. Nadawca publiczny i dziennikarz przeprosili. Przed rokiem jedna z reporterek TVP Info rozmawiała z operatorem. Nie była jednak świadoma, że jej słowa wciąż są na antenie. – Trochę ją przekrzyczałam. Nie widziałam, czy on już gada, nie gada. W tej masce nic nie widać – mówiła wówczas.
– Mi się wydaje, że … wiesz, że to był taki odruch, on go ku***a kopał z trzy razy, nie? On ku***a wiesz, odruchowo machnął ręką, trafił go, ku***a wiesz, ten przyaktorzył. A powiedz mi: bramka była, ręka była, co? – pytał przed laty na antenie Canal+ piłkarz Radosław Majdan. – To przepraszam państwa – dodał po chwili, kiedy dowiedział się, że jest na wizji.
Jesienią ub.r. Michał Cholewiński, prowadząc „Nowy dzień” w Polsat News, wulgarnie podsumował skalę szczepień przeciw Covid-19 na świecie. – K***a, to w kategoriach planety! – powiedział. Również nie zdawał sobie sprawy, że jest na wizji. W kwietniu 2017 roku widzowie „Teleserwisu” TVN24 mogli z kolei usłyszeć: „Lecę, lecę, lecę. Lecę wam wpier…lić”.Prawdopodobnie była to wymiana zdań między prowadzącym a reżyserką. Wulgarne słowa „K***a mać!” było też słychać w kwietniu tego roku podczas jednego z wydań „Faktów”.
Z danych Nielsena wynika, że TVN24 w lipcu br. miał 5,59 proc. udziału w rynku telewizyjnym.