– Jestem dziennikarką, ale jestem teŻ obywatelką. Na kontrmiesięcznice nie poszłam w roli dziennikarki, nie umawiałam się ze swoja redakcją, że będę cos na ten temat pisać – wyjaśnia Ewa Siedlecka z „Polityki” swój udział w kontrmanifestacji Obywateli RP. – Był to mój protest przeciwko naruszaniu przez władzę wolności zgromadzeń – dodaje.
W sobotę wieczorem Ewa Siedlecka brała udział w kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP przeciw obchodom miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Demonstranci starali się zablokować trasę przemarszu z bazyliki pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela przed Pałac Prezydencki. Zostali wyniesieni lub wyprowadzeni w postronne miejsca przez policjantów, którzy wcześniej informowali ich, że przebywają tam wbrew prawu.
– Chciałam zamanifestować przeciwko używaniu narodowej tragedii do partykularnych celów partii politycznej. Miałam biała różę i zamierzałam się przyłączyć z nią do pochodu smoleńskiego. Nie chciałam przeszkadzać, tylko okazać mój sprzeciw. Policja to uniemożliwiła, odgradzając trasę przejścia kordonem. Siadłam na jezdni w proteście przeciwko odbieraniu mi i innym obywatelom gorszego sortu wolności zgromadzeń – opisuje Ewa Siedlecka w odpowiedzi na pytania Wirtualnemedia.pl.
Dziennikarka podkreśla, że chciała też zaprotestować przeciw naruszaniu przez władzę wolności zgromadzeń. – Według mojej wiedzy to zgromadzenie (Obywateli RP) nie było nielegalne. Zostało zgłoszone zgodnie z ustawą o zgromadzeniach, w trybie „uproszczonym”. PiS zmieniając ustawę o zgromadzeniach zapomniał wpisać, że takiego zgromadzenia można zakazać, więc – według ustawy nie można. Jeśli władza łamie prawo, a obywatele nie mają jak wyegzekwować od niej zaprzestania łamania – jedyną drogą jest nieposłuszeństwo – uzasadnia.
Czy nie naruszyła w ten sposób etyki zawodowej? Dziennikarze przede wszystkim relacjonują i komentują takie manifestacje, a jeśli biorą udział, to w tych pokojowych lub dotyczących mediów i wolności słowa.
– Jestem dziennikarką, ale jestem też obywatelką. Na kontrmiesięcznice nie poszłam w roli dziennikarki, nie umawiałam się ze swoja redakcją, że będę coś na ten temat pisać. Poszłam jako obywatelka, z wymienionych wyżej powodów – wyjaśnia Ewa Siedlecka.
– Poza tym nie uważam, żeby prezentowanie swoich poglądów było niezgodne z etyką dziennikarską – chyba, że są to poglądy nienawistne, rasistowskie czy inne w rażący sposób niezgodne ze standardami moralnymi – dodaje publicystka. – Wreszcie: można oczekiwać daleko idącej ostrożności w publicznym okazywaniu przekonań przez dziennikarza informacyjnego, albo np. prezentera telewizyjnych programów informacyjnych. Ja jestem zatrudniona w redakcji „Polityki” na stanowisku komentatora, co samo w sobie wymusza publiczne prezentowanie poglądów – zaznacza.
W manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji regularnie brali udział dziennikarze, m.in. „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka” i „Polityki”. W grudniu 2014 roku na jednej z nich przemawiał Tomasz Lis, w styczniu ub.r. na demonstracji przeciw zmianom w mediach publicznych głos zabrało kilku znanych dziennikarzy, na kilku marszach przemawiał też Adam Michnik.
– Wcześniej byłam na jednej kontrdemonstracji i kilku innych pikietach Obywateli RP, m.in. 3 maja pod Pałacem Prezydenckim. Na demonstracje KOD-u chodziłam regularnie – informuje nas Ewa Siedlecka.
Dziennikarka w lutym br. przeszła z „Gazety Wyborczej” (pracowała tam 27 lat) do „Polityki”. Zajmuje się głównie tematyką prawną, za ub.r. otrzymała Nagrodę Wolność Słowa od austriackiego oddziału Reporterów bez Granic.