W sobotę wieczorem część uczestników kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP próbowała zablokować przejście osób biorących udział w obchodach miesięcznicy smoleńskiej z bazyliki pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela przed Pałac Prezydencki.
Kontrmanifestanci siedzieli na środku ulicy, tworząc kordon. Pojedynczo wynosili ich stamtąd policjanci, wcześniej informując, że ich działania naruszają porządek publiczny.
– Podczas tzw. kontrmiesięcznicy organizowanej przez nas tj. Obywateli RP na Placu Zamkowym, zostały z ulicy ściągnięte siłą dziesiątki osób m.in. Ewa Siedlecka, Paweł Kasprzak, Władysław Frasyniuk i Joanna Scheuring-Wielgus- potwierdzili Obywatele RP w komunikacie prasowym.
Ewa Siedlecka w rozmowie z OKO.press opisała, że kontrmanifestanci zostali przeniesieni na zamknięty teren przy kamienicy, a policjanci nie pozwalali im wrócić na ulicę. Sprawdzali ich dane i wypisywali 500-złotowe mandaty za przeszkadzanie w przebiegu legalnego zgromadzenia. Duża część demonstrantów nie przyjęła mandatów.
Policjanci przez ok. dwie godziny nie oddawali manifestantom dokumentów tożsamości. Przy czym poinformowali ich, że nie zostali oni zatrzymani. – Nie dopuszczali do nas adwokatów, a gdy przyjechał mec. Krzysztof Stępiński, nie pozwolili mu podejść, co było bezprawne, bo mecenas ma prawo być przy procedurach, a trwała procedura sprawdzania naszych danych – opisała Siedlecka.
Dziennikarka zaznaczyła, że funkcjonariusze byli spokojni i grzeczni. Spodziewa się, że po odmówieniu przyjęcia mandatu dostanie sądowy wyrok nakazu zapłaty go. – I wtedy mam tydzień na odwołanie się. Odbędzie się rozprawa w sądzie i sąd oceni, czy złamałam prawo czy nie – stwierdziła.
Ewa Siedlecka w lutym br. przeszła z „Gazety Wyborczej” do „Polityki”. Za ub.r. otrzymała Nagrodę Wolności Słowa od austriackiego oddziału Reporterów bez Granic.
W marcu br. Siedlecka w TOK FM stwierdziła, że prezydent Andrzej Duda „został przecwelony przez PiS”. Zarówno dziennikarka, jak i cała redakcja szybko za to przeprosili na antenie stacji.