Polityczny dziennikarz Krzysztof Skórzyński został kogutem na scenie Mask Singer

Krzysztof Skórzyński był dziennikarzem politycznym. Ale doradzał ministrowi rządu. Dziś okazało się, że jest kogutem na scenie "Mask Singer"

Krzysztof Skórzyński, kiedyś czołowy dziennikarz polityczny TVN 24, potem zawieszony za doradzanie ministrowi Michałowi Dworczykowi, odnalazł się w telewizji w roli podskakującego koguta śpiewającego hit „Y.M.C.A”. W sobotę wieczorem w show „Mask Singer” nadawanym w TVN odkryto tożsamość kolejnego uczestnika. Skórzyński po zdjęciu z głowy koguciego dzioba chyba zdawał sobie sprawę, gdzie zabrnął, bo w odpowiedzi na pytanie Kuby Wojewódzkiego o wizerunek dziennikarza wyznał: „Przychodzi moment w życiu człowieka, że nie ma nic do stracenia”.

Skórzyńskiego powroty do telewizji po aferze mailowej były dziwaczne. Po tym, gdy okazało się, że kłamał, banicji oraz zabraniu mu autorskiego programu „Sprawdzam”, odnalazł się w redakcji sportowej, gdzie relacjonował wydarzenia wokół Pucharu Świata w Skokach Narciarskich (w tym roku prawa do tych zawodów miał TVN, a nie TVP). Nie dokończył jednak sezonu. Przestał więc chodzić po skoczni w poszukiwaniu telewizyjnych michałków, kąpać się w przeręblu i testować mróz, a zaczął opowiadać o rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wieszczono powrót Skórzyńskiego do poważnego dziennikarstwa.

Jak ustalił wtedy „Presserwis”, Skórzyński wrócił do głównych programów TVN 24 m.in. z powodu reorganizacji anteny, która wtedy przez całą dobę nadawała informacje na tematy wojny. Jak mówiło nam źródło w TVN 24, Skórzyński zna język rosyjski, więc bardzo się przydawał: mógł tłumaczyć i weryfikować informacje, które pojawiały się w sieci.

Ale wojnę też odpuścił. Znów zniknął z anteny – dziś wiadomo, że przygotowywał się do show „Mask Singer”, a potem w kolejnych odcinkach tam występował.

Dlaczego Skórzyński został zawieszony?

Krzysztof Skórzyński został zawieszony w obowiązkach w drugiej połowie września ub.r. po opublikowaniu e-maili z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka, szefa Kancelarii Premiera,z których wynikało, że co najmniej dwukrotnie Skórzyński mu doradzał.

Początkowo zaprzeczył: „Nigdy nie wymieniałem w tej sprawie maili z ministrem Dworczykiem. Nigdy także, w żaden, podkreślam – w żaden sposób – nie „doradzałem” ani ministrowi Dworczykowi, ani jakiemukolwiek innemu politykowi w jakiejkolwiek sprawie! Podkreślam – NIGDY! Byłoby to niedopuszczalne i nie do zaakceptowania. Nie wiem kto miał być adresatem tego maila, z pewnością nie ja”. A następnie zamilkł i nie przeprosił ani za doradzanie politykowi ani za kłamstwo w tej sprawie.

Stacja ogłosiła, że przeprowadzi wewnętrzne śledztwo w sprawie Skórzyńskiego, do czasu jego zakończenia odsunęła go od tematów politycznych i usunęła z redakcji „Faktów”, w której był reporterem. TVN 24 zrezygnował z emisji jego programu „Sprawdzam”. Później Skórzyński zajmował się obsługą reporterską Pucharu Świata w skokach narciarskich.

– Moim zdaniem to, co zrobił Krzysztof Skórzyński, przekreśla go jako dziennikarza. Widocznie jednak TVN uznał, że wystarczy go na chwilę schować. Nie wykluczam, że po jakimś czasie wróci też do relacjonowania polskiej polityki – komentował wtedy w Press.pl prof. Stanisław Jędrzejewski, medioznawca z Akademii Leona Koźmińskiego. I dodawał: – Jeśli stacja obniża własne standardy, to obciąża to jej sumienie. Dziwi jednak, że robi to TVN 24, charakteryzująca się prestiżem i renomą.