Wróżbici. Dlaczego dziennikarze uważali, że wojny w Ukrainie nie będzie?

Haszczyński wspomina, jak w środę, dzień przed inwazją na Kijów, zbierał materiały do reportażu o przygotowaniu miasta na ewentualną wojnę

Dlaczego dziennikarze uważali, że wojny w Ukrainie nie będzie? Analizuje Grzegorz Sajór.

PLAN HASZCZYŃSKIEGO BYŁ KONKRETNY: PIĘĆ DNI NA POBYT W KIJOWIE.

Rankiem 24 lutego wyjazd dalej na wschód, do Charkowa. – Spodziewałem się, że jeśli coś się wydarzy, to właśnie tam – mówi dziś publicysta „Rzeczpospolitej”.

Haszczyński wspomina, jak w środę, dzień przed inwazją na Kijów, zbierał materiały do reportażu o przygotowaniu miasta na ewentualną wojnę. Sprawdzał choćby, czy mieszkańcy wiedzą, gdzie są schrony. – Od człowieka odpowiedzialnego za schron w samym centrum stolicy usłyszałem, że jestem pierwszą osobą, która się tym interesuje. Mieszkańcy uważali, że do wojny na taką skalę nie dojdzie – opowiada publicysta „Rzeczpospolitej”. – Jeśli więc przed wyjazdem do Ukrainy liczyłem się z eskalacją konfliktu, to rozmowy z mieszkańcami nie tylko moich obaw nie potwierdzały, ale wprost przeciwnie – coraz bardziej nabierałem przekonania, że do takiej inwazji nie dojdzie – mówi.

I wielokrotnie dawał temu wyraz. Wprawdzie komentarz opublikowany w „Rzeczpospolitej” 12 lutego zatytułował „Znaki nadchodzącej wojny”, to dalej pisał jednak: „Rosyjska inwazja na Ukrainę może się rozpocząć w każdej chwili – mówią Amerykanie. Kreml nadal jednak może osiągnąć swój główny cel – ubezwłasnowolnienie Ukrainy – bez wywoływania wielkiej wojny”. Trzy dni później w komentarzu „Cywilizacja na opak” pisał, że „wielkiej wojny pewnie dzisiaj nie będzie”.

Choć – przyznać trzeba – dalej publicysta „Rzeczpospolitej” dodał: „Ale w każdej chwili może wybuchnąć, bo Rosja, która nią ostatnio groziła, gromadząc mnóstwo żołnierzy u granic sąsiadów i stawiając bezczelne wojenne ultimata Zachodowi, się nie zmieniła. Jeżeli uzna, że wojna to najlepszy sposób na osiągnięcie celów, to ją rozpocznie”.

Z kolei 21 lutego, łącząc się z Kijowa, w programie „Rzeczy w tym” Jerzy Haszczyński mówił: „Jeżeli masz na myśli wojnę w znaczeniu wielkiej inwazji na Ukrainę, użycia czołgów i samolotów i wszystkiego, co Putin ma, to jest to znacznie poniżej 50 procent, bardziej prawdopodobne jest, że to nie nastąpi. Innego typu wojna trwa od ośmiu lat”.

***

To tylko fragment tekstu. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.