Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Lichocka w lutym br. wystosowała do KRRiT pismo z prośbą o kontrolę w komercyjnych stacjach radiowych. Parlamentarzystka podejrzewa, że emitują one mniej polskiej muzyki, aniżeli miałoby to wynikać z przepisów. Odpowiedź przewodniczącego Witolda Kołodziejskiego nie zadowoliła posłanki.
– Proszę państwa, ja przeczytałam to pismo od Witolda Kołodziejskiego trzy razy, przecierałam oczy ze zdumienia, bo okazuje się, że Krajowa Rada Radiofonii praktycznie nie wypełnia swoich konstytucyjnych obowiązków monitorowania rynku i sprawowania kontroli nad tym rynkiem, ponieważ, jak twierdzi Witold Kołodziejski, nie ma do tego narzędzi i opiera się tylko na tym, co Radio Zet, RMF, czy Eska napiszą w swojej dokumentacji. To pokazuje, że to jest fasadowe i to jest naprawdę rozczarowujące – stwierdziła Lichocka na antenie Polskiego Radia 24.
Kilka godzin po wywiadzie członkini Rady Mediów Narodowej oświadczenie wydał szef KRRiT. – Wyniki kontroli przeprowadzonej w 2021 roku wykazały, iż nadawcy realizują swoje zobowiązania w tym zakresie. Utwory wykonywane w języku polskim zajmowały średnio 41,7 proc. czasu nadawania utworów słowno-muzycznych (o 0,6 pkt. proc. więcej niż przed rokiem), z czego 68,9 proc. w godzinach 5:00-24:00. Średnio udział piosenek wykonywanych w języku polskim w programach radiowych był o 8,7 pkt. proc. większy od minimum określonego w ustawie – tłumaczył Witold Kołodziejski. Nadmienił, że KRRiT współpracuje w weryfikacji danych z organizacjami zbiorowego zarządzania i nie można szacować udziału polskiej muzyki po najczęściej granych utworach. Takie dane przytaczała w swojej krytyce Lichocka.
Umiarkowany Kołodziejski, radykalna Lichocka
12 września br. skończy się 6-letnia kadencja obecnej KRRiT. Obecnie zasiadający w tym gremium Witold Kołodziejski, Teresa Bochwic, Elżbieta Więcławska-Sauk, Janusz Kawecki, Andrzej Sabatowski nie będą mogli być wybrani na kolejną. Większość sejmowa, Senat i prezydent w najbliższych miesiącach powinni więc wskazać nowych członków.
Posłanka Lichocka, kiedyś dziennikarka TVP i Polsatu, w ostatnim czasie uaktywniła się w dziedzinie mediów. Złożyła wniosek o kontrolę badania słuchalności Radio Track do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK zaczął ją prowadzić w stacjach komercyjnych. Dwa tygodnie temu stwierdziła, że nie zakończy bojkotu TVN „póki nie przeproszą za kłamstwa o Smoleńsku”. Kiedy ważyły się losy ustawy nazywanej „Lex TVN” parlamentarzystka żartowała, że mamy do czynienia z „reuropeizacją mediów”.
Na tym tle Kołodziejski jawi się jako umiarkowany przewodniczący. Namawiał pozostałych członków KRRiT do głosowań za koncesjami dla TVN24 i TVN7, a nawet zgodził się na kary dla TVP za autopromocję w „Wiadomościach”. Taka postawa może nie podobać się posłance Lichockiej, która chce surowiej traktować media komercyjne.
Dlaczego posłanka zdecydowała się na tak otwartą krytykę szefa KRRiT? – Myślę, że to jakaś kłótnia w rodzinie. Posłanka Lichocka nie wykonuje swoich obowiązków w taki sposób jaki moim zdaniem powinna wykonywać jako posłanka, która zajmuje się mediami, bo jest bardzo jednostronna, stronnicza. Pan Kołodziejski też nie, bo sprawia wrażenie człowieka, który nic nie może. Jak dostanie jakiś rozkaz, to go wykonuje – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
„To bardzo atrakcyjna posada”
Na sejmowych korytarzach słychać, że część posłów PiS obawia się przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Partia może je przegrać, a wtedy trudniej będzie o reelekcję. 6-letnia kadencja w KRRiT to spokojna alternatywa. Do 2025 roku prezydentem będzie Andrzej Duda, więc nawet ewentualne rządy obecnej opozycji nie będą w stanie skrócić kadencji KRRiT ustawowo. Czy posłanka Lichocka może zabiegać o zastąpienie Kołodziejskiego? – Bardzo możliwe, że posłanka Lichocka zabiega o to stanowisko. Widzę, że część posłów Prawa i Sprawiedliwości ewakuuje się na z góry upatrzone pozycje albo gromadzi sobie większe zapasy środków finansowych na przyszłość albo szuka jakiejś funkcji, z której nie będzie usuwalna. KRRiT nie jest usuwalna. W tej chwili KRRiT w całości utraciła mandat niezależnego regulatora rynku. Każda sprawa, w której można się do niej zwrócić, nie jest do załatwienia – ocenia Śledzińska-Katarasińska.
Zdaniem wiceprzewodniczącej sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, mandat członka KRRiT może skusić wielu polityków. – To jest bardzo atrakcyjna posada. Nic się nie robi. Nawet nie wiem czy jest odpowiedzialność konstytucyjna. Chyba nie, aczkolwiek organ jest konstytucyjny. Pieniądze są przyzwoite i jeszcze mówi się na nich „Panie ministrze”, więc żyć, nie umierać. Może będzie minister Lichocka. Myślę, że to takie przebiegi do rozprowadzenia się na w miarę atrakcyjnych posadach – przekonuje posłanka PO.
W 2006 roku przewodniczącą KRRiT została dotychczasowa posłanka PiS Elżbieta Kruk. Musiała zrezygnować z mandatu poselskiego. Po roku Kruk zrezygnowała z tej funkcji i wróciła do Sejmu po starcie w przyspieszonych wyborach. Obecnie Kruk jest europosłanką i wraz z Lichocką zasiada w Radzie Mediów Narodowych.
Suski: Problemy w Trójce pod szczególnym nadzorem poseł Lichockiej
Choć wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS Marek Suski złożył wniosek o zwiększenie udziału polskiej muzyki w stacjach radiowych, to broni przewodniczącego Kołodziejskiego. – Lichocka twierdzi, że nadawcy nie wykonują 33 proc. udziału polskiej muzyki na podstawie danych dostępnych w Internecie. KRRiT monitoruje i analizujemy play listy i sprawozdania. Dodatkowo zrobili 10 miesięcznych monitoringów w największych stacjach. Wyniki potwierdzają, że wszyscy mieszczą się w limicie 33 proc. Lekkie problemy miał jedynie Program 3 Polskiego Radia, a ten program jest pod szczególnym nadzorem pani poseł Joanny Lichockiej. Może osobiście interweniować. Myślę, że dobrą odpowiedzią na jej wątpliwości byłoby podniesienie progu polskiej muzyki do 50 proc. – proponuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl poseł Suski.
Projekt Suskiego parlamentarzystka jednak skrytykowała. – Wzmocnienie zapisów obejmujących rynek radiofonii nie jest najlepszym rozwiązaniem do promowania polskiej muzyki. Sztuczne i drastyczne proporcje mogą być przeciwskuteczne – przekonywała w rozmowie z Polskim Radiem 24. Wówczas poseł stwierdził, że wiceszefowa Komisji Kultury jest przeciw polskiej kulturze. Poseł Suski należy do zwolenników zmian w Polskim Radiu. Posłanka Lichocka i przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański to z kolei stronnicy prezes Agnieszki Kamińskiej. Czy posłanka Lichocka może zabiegać o wybór do KRRiT? – Nie wiem. Proszę zapytać panią poseł wprost – sugeruje Suski. Parlamentarzystka zmieniła jednak numer telefonu, nie odpowiada na e-maile i rozmawia głównie z dziennikarzami mediów publicznych lub prorządowych.
„Ostra walka o miejsca w radzie”
Były przewodniczący KRRiT Juliusz Braun twierdzi, że posłanka Lichocka niesłusznie skrytykowała przewodniczącego Kołodziejskiego. – Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w wielu sprawach nie wypełnia prawidłowo swych obowiązków, ale akurat monitoring udziału polskiej muzyki w programach radiowych prowadzony jest prawidłowo. Warto zwrócić uwagę, że – pisze o tym przew. Witold Kołodziejski – KRRiT opiera się nie tylko na sprawozdaniach nadawców, ale też weryfikuje dane z tych sprawozdań przy współpracy z organizacjami zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi. Wygląda na to, że posłanka Joanna Lichocka ma kłopoty z operacjami rachunkowymi na procentach, porównuje też dane dotyczące kompletnie różnych kwestii, jak wskaźniki udziału w czasie nadawania i informacje o najczęściej granych utworach. Wystrzeliła z wielkiej armaty, ale armata nie była załadowana – ocenia Braun w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Opozycyjny członek Rady Mediów Narodowych podejrzewa, że mamy do czynienia z walką o miejsca w przyszłej KRRiT. – Skąd ten atak na Krajową Radę płynący z Prawa i Sprawiedliwości i zarzut że KRRiT nie wypełnia konstytucyjnych obowiązków? Dotąd oskarżenia takie formułowane były przez polityków opozycji. Skąd nagła zmiana? Może to oznaczać, że przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski, zdaniem przedstawicieli radykalnego skrzydła PiS, nie spełnia partyjnych oczekiwań, zbyt słabo wspiera politykę partii, nie zaangażował się wystarczająco w wojnę z TVN. Wkrótce kończy się kadencja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wiele wskazuje na to, że zaczęła się właśnie ostra walka o miejsca w radzie, a zwłaszcza przewodnictwo tego organu – przekonuje Braun.
Prezes TVP w latach 2011-2015 nie wyklucza, że po chwilowym zawieszeniu działań PiS, które mogą uderzyć w TVN Grupę Discovery, część polityków rządzącej partii może znów próbować utrudnić działalność mediom komercyjnym. – Nie jestem ekspertem od wojen frakcyjnych w PiS, ale myślę, że wymierzona w Kołodziejskiego akcja posłanki Lichockiej to zapowiedź możliwego zaostrzenia kursu w polityce medialnej Prawa i Sprawiedliwości. Możemy się więc spodziewać kolejnych niespodzianek – przewiduje Braun.
„Zaniedbania w KRRiT w bardziej kluczowych obszarach niż mówi Lichocka”
Były członek KRRiT Krzysztof Luft przekonuje, że krytyka Lichockiej dotyczy zupełnie innych aspektów działalności regulatora niż powinna. – Ja się chętnie zgodzę z Panią posłanką, że KRRiT nie wypełnia swoich konstytucyjnych obowiązków. Choć widzę te zaniedbania raczej w innych bardziej kluczowych obszarach. Np. sposób prowadzenia głośnych postępowań rekoncesyjnych stacji TVN, albo brak reakcji na notoryczne łamanie ustawowych zasad bezstronności, rzetelności i pluralizmu w mediach publicznych – to są prawdziwe kpiny z obowiązującego prawa – ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Luft.
Zdaniem eksperta trudno mieć stuprocentową pewność co do udziału polskich piosenek w czasie antenowym. Zbadanie tego byłoby bardzo drogie. – Monitorowanie wykonywania normy polskich piosenek przez 330 programów radiowych możliwe jest tylko wyrywkowo. Kiedy byłem w KRRiT takie monitoringi, weryfikujące również sprawozdania nadawców dotyczące polskich piosenek, były wykonywane choćby przed rekoncesją. Jak jest dzisiaj nie wiem – być może nie są. Ale tak czy inaczej, regulacja ustawowa jest znacznie bardziej skomplikowana niż się może wydawać i ocena wykonywania tej normy nie może wynikać z czyjegoś wrażenia, że wśród najczęściej wykonywanych piosenek jest za mało polskich. Bo to wcale nie musi oznaczać, że nadawcy normy nie wykonują – zauważa Luft.
Kto jeszcze walczy o KRRiT? „Nie wykluczałbym Czabańskiego”
Zdaniem Janusza Daszczyńskiego, poprzednika Jacka Kurskiego na stanowisku prezesa TVP potencjalną kandydatką do KRRiT jest nie tylko posłanka Lichocka, ale także przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański. – Konflikt na linii Lichocka – Kołodziejski może stanowić preludium do procesu wyłaniania członków nowej kadencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie wykluczałbym też udziału przewodniczącego Rady Mediów Narodowych, Krzysztofa Czabańskiego, w tej grze. Aby dobrze zrozumieć podłoże konfliktu pomiędzy posłanką i członkinią Rady Mediów Narodowych Joanną Lichocką, a przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witoldem Kołodziejskim warto przywołać kilka faktów. Otóż KRRiT jest organem zapisanym wprost w Konstytucji RP, a RMN – jedynie ciałem ustawowym, którego legalność funkcjonowania, w szczególności prawo do powoływania i odwoływania członków gremiów zarządczych publicznej radiofonii i telewizji, jest kwestionowana. To uprawnienie przez lata, aż do wejścia w życie tzw. małej ustawy medialnej z 30 grudnia 2015 r., posiadała Krajowa Rada. Natomiast Trybunał Konstytucyjny, obradujący pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego, w grudniu 2016 roku stwierdził, że pozbawienie udziału KRRiT w procesie wyłaniania członków organów publicznej radiofonii i telewizji jest niezgodne z Konstytucją RP. Po pół roku, już pod rządami prezes Julii Przyłębskiej, wyrok został opublikowany – zauważa Daszczyński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Obecny członek Rady Programowej TVP zwraca uwagę, że już kilka razy w parlamencie pojawiały się pomysły dotyczące likwidacji Rady Mediów Narodowych i przeniesienia jej uprawnień do KRRiT. – Przypuszczam, że gdyby PiS miał pewność, że przynajmniej 4 osoby z nowej, pięcioosobowej KRRiT byłyby skłonne wykonywać, przede wszystkim w zakresie powoływania i odwoływania członków organów publicznej radiofonii i telewizji, wolę rządzących, byłoby już dawno – kolokwialnie mówiąc – po sprawie. Do podejmowania stanowiących uchwał KRRiT potrzeba bowiem co najmniej 4 głosów „za”. A takiej pewności nie ma. Nie sądzę bowiem, aby osoba wybrana przez Senat RP chciała być notariuszem decyzji personalnych nowej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a te kwestie musiałyby być uzgadniane przez rządzących z prezydentem RP, co może być dla PiS ryzykowne. Dlatego sądzę, że stan obecny, czyli równoległe istnienie KRRiT i RMN, będzie trwał jeszcze czas jakiś – przekonuje ekspert.
Dlaczego posłanka zaatakowała przewodniczącego Kołodziejskiego? – To istotny, ale zarazem marginalny problem. Tym konfliktem posłanka Joanna Lichocka przygotowuje sobie – moim zdaniem – pole do ubiegania się o członkostwo w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji następnej kadencji. A może nawet o przewodniczenie temu gremium? O tym świadczyć również może jej niedawna aktywność w kwestii ”Lex TVN”. Zdecydowanie bardziej korzystne byłoby dla niej sześcioletnie zasiadanie w KRRiT (teoretycznie do końca 2028 roku) niż niepewny los w Radzie Mediów Narodowych czy niepewny wybór do Sejmu kolejnej kadencji – odpowiada Daszczyński.