Paweł Reszka śle reporterskie obrazki z wojny

„Jestem tylko reporterem"

Od dwóch tygodni reporter Paweł Reszka jest w Ukrainie, skąd nadaje – cieszące się ogromną popularnością – korespondencje. Publikuje je na facebookowym koncie. Charakteryzują się zwięzłym stylem, łącząc chłodną precyzję z oddawaniem głosu uczestnikom i ofiarom wojny. – Trudno mi oceniać mój styl – mówi nam reporter – Staram się pisać jasno i prosto.

Reszka to reporter, ale i szef działu krajowego tygodnika „Polityka”. Wiosną 2020 roku wydał książkę pt. „Stan krytyczny”, w której opisał, jak wygląda walka z pandemią w szpitalach. Jesienią tego samego roku dał na Facebooku porażający i precyzyjny opis tego, jak leczy się na Stadionie Narodowym. Teraz pojechał na wojnę, by oddawać głos jej ofiarom, bo – jak nam mówi – właśnie to jest najważniejsze.

* * *

Kobieta, której rosyjski żołnierz zamordował męża (strzał w skroń) zaczęła mnie nagle przepraszać.
– Okropnie mówię po ukraińsku. Łatwiej mi po rosyjsku…
– To nic, mnie też po rosyjsku dużo, dużo łatwiej – odpowiedziałem.
Po chwili doszło do mnie, że ubrana w czerń po ukraińsku prawie nie mówi.
Rosyjski, ojczysty, nie pomógł wyprosić życia dla męża ani śmierci dla siebie.
– Mnie też zastrzel – krzyczała do zabójcy nad zwłokami ukochanego.
(„Wie pan z męża głowy wypływała krew falami i ja, głupia, nawet myślałam na początku, że on żyje. Bo serce przecież biło”).

* * * *

Paweł Reszka trafił na Ukrainę dwa tygodnie temu. Przyjechał tam – jak mówi – tak późno, gdyż wcześniej nie mógł ze względów osobistych (ciężka choroba mamy). – Posłano mnie na dwa tygodnie, więc wracam na Święta – wyjaśnia w rozmowie z nami. – Mam nadzieję, że tygodnik „Polityka” zechce mnie chwilę po Świętach znów wysłać.

Czasu miał mało, więc skupił się na niesławnej już Buczy, niemniej skrzywdzonym Irpiniu, Borodziance i innych miejscowościach na północy od Kijowa, które były zajmowane przez armię rosyjską. Stamtąd śle korespondencje do tygodnika „Polityka” (w świątecznym numerze ukazał się jego reportaż pt. „Żelazem i mięsem”; współautorką jest Anna Arhipowa), a także pisze na Facebooku o tym, co widzi. Robi to w sposób oszczędny, a jednak dla wielu czytających – wstrząsający. – Trudno mi oceniać mój styl pisania. Po prostu staram się pisać w miarę jasno i prosto – mówi Reszka.

Inni mają większą swobodę w ocenach: – Niezwykłe, przejmujące, poruszające są te reportaże. Dzięki wielkiemu talentowi Pawła oglądamy wojnę oczami ukraińskich matek, dzieci, żołnierz. Czujemy klimat zniszczonych miejsc, smutek ludzi – komentuje Edyta Żemła. Jej zdanie ma podwójną wagę: jest doświadczoną reporterką, ale sama także widziała i opisywała wojnę w Afganistanie. – Nikt tak nie pisze jak Paweł Reszka. Nikt. Nikt w kilku zdaniach bez epatowania dramatem nie wtłacza w mózgi i serca czytających całych tych emocji – pisze na Facebooku Sylwia Czubkowska.

* * *

Ewidentnie zwariowała od wojny. W piwnicy była najmłodsza. Wszystko na jej głowie – gotowała, trzymała za rękę, pomagała chować trupy. Pewnie dlatego.
– Jak ty kaszlesz!
– Pył, to tylko pył. Od tego kaszlę, ale lepiej jeszcze posiedzę. Dzień, dwa.
Boi się wyjść. Tańka nie potrzebuje aspiryny, tylko psychiatry i to na długo. Ciekawe czy w Buczy jest dużo psychiatrów? Bo całe miasto – mordowane, gwałcone, rabowane przez okrągły ruski miesiąc – nadaje się do leczenia.

* * *

Reszka mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, że teraz najważniejsze to oddać głos ofiarom. – Rozmawiam z nimi. Nie są to dla nich łatwe rozmowy, ale ważne, żeby je przeprowadzać. To także dokumentuje zbrodnie popełniane przez rosyjskie wojsko. I ofiary są tego świadome – podkreśla.

I nie jest tak, że reporter – widząc i opisując to, co widzi – pozostaje potem taki sam, jak przed wyjazdem na wojnę: – Dramaty, które opisuje oczywiście zostają z nami. Trudno posłać tekst do redakcji, zamknąć komputer i powiedzieć: „Już po pracy, zaczynamy normalne życie”. Dla mnie tak wojna jest tym trudniejsza, że jako reporter sporo czasu spędziłem w Rosji. Miałem tam wielu przyjaciół. Lubiłem z nimi być. Teraz kiedy myślę o Rosji przed oczami pojawiają mi się czarne worki wypełnione ciałami cywili zamordowanych w Buczy. Radzę sobie z tym tak, że piszę teksty i prowadzę higieniczny tryb życia – pointuje.

Jego obrazki z Ukrainy mają setki, a niektóre nawet ponad tysiąc udostępnień. Ale w ostatecznym rozrachunku to w nim zostaje, to, co widział. To najgorsze też: – Wstrząsające były obrazy samochodów rozstrzelanych przez rosyjskie wojsko. Autami uciekały z terenów objętych walkami całe rodziny. W samochodach było dużo krwi, w niektórych spalone ciała. No i w Buczy zwłoki staruszek, które składowano na basenie przy domu starców. Dom był opustoszały, one leżały tam same. Nie można było ich pochować, ani oddać rodzinie bo trwałą wojna – opowiada, zapytany o to, co najmocniej nim wstrząsnęło. I dodaje na koniec rozmowy: – Nie szukam nowych środków przekazu. Rozmawiam z ludźmi i opowiadam ich historię, czyli jak zawsze.

Marta Grzywacz, reporterka, o relacji Reszki z podróży Bucza – Irpień, odbytej tuż po zdemaskowaniu masakry w tym pierwszym mieście: – Przejmujący tekst. Ludzie w Ukrainie odchodzą od zmysłów. Mam wielki szacunek dla reporterów, którzy są tam po to, żeby zaświadczyć i opisać jak Paweł Reszka. Oby wrócili w dobrym zdrowiu.

Beata Igielska, dziennikarka PAP pisze, że takie teksty jak ten o podróży z Buczy, czyta podwójnie: intelektem i emocjami. Magdalena Rigamonti krótko i na temat: „ Czytajcie Reszkę”. I dalej: „Proszę (go) tłumaczyć Niemcom, Francuzom, Rosjanom”.

* * *

Bucza (…). Dom starców.
Babcie w pampersach. Sine. Umarłe. Nie miał się kto nimi zajmować. Wynieśli tylko z budynku. Leżą przy basenie. Nie starczyło worków. Owinięte szmatami. Bezradne.
I tak im się udało. Na trawniku obok basenu leży kobieta. Ot tak po prostu. Nikt nawet nie zamknął oczu. Nikt nie przykrył ciała. Zapadła do wewnątrz. Zapomniana.

* * *

Reszka ma już taki sposób pisania, że musi być krótko, bez emocji, ale za właśnie dzięki temu każde jego zdanie budzi emocje u czytającego. O swoim pisaniu w czasie pandemii mówił nam tak: – Reporterzy powinni dokumentować jej przebieg. Na bieżąco obserwuję to, co się dzieje. Człowiek umierający na COVID-19 to przerażający widok. Dusi się, brakuje mu tlenu, wpada w panikę. Otoczony jest ludźmi ubranymi w kombinezony. Często to staruszkowie, którzy nie wiedzą dokładnie, gdzie są. Boją się. Jeden z pacjentów odganiał nas, bo nie wiedział, co właściwie go spotkało. Trzeba było mu najpierw wytłumaczyć, że te „białe ludki” nie chcą go napaść, a się nim zaopiekować. To wszystko jest bardzo przykre, bardzo wstrząsające. Nie można się do tego przyzwyczaić, ale trzeba to dokumentować.

Wydaje się, że właśnie dokumentowanie i oddawanie głosu tym, których wojna lub pandemia tego głosu pozbawiły, są dla niego najważniejsze. – Wykonywałem zawód sanitariusza na potrzeby książki „Mali bogowie”, pomagałem ratownikom medycznym na potrzeby „Małych bogów 2”. Nadal jestem tylko reporterem. Mogę się wypowiadać tylko o sprawach związanych z zawodem dziennikarza – oceniał jesienią 2020 roku.

– Niemal od początku tej wojny zastanawiałem się jak ją opisze Paweł Reszka, czyli jeden z niewielu ludzi w tym kraju, którzy potrafią uchwycić coś tak, że czuję jakbym tam był nie ruszając się z mojego domu. Już się nie muszę zastanawiać. Paweł jest na miejscu i możemy czytać. Wy też czytajcie. Nie ma lepszych – tak komentował jeden z mocniejszych obrazków z ukraińskiej wojny pióra Reszki Michał Strzałkowski, były reporter Polskiego Radia, dziś redaktor Euractiv.

* * *

Tu był bankomat, ale go nie ma. Przyjechali Ruscy i go rozpruli. Weszli do sklepu z telefonami komórkowymi (drzwi rozbite) i wynieśli wszystko. Drzwi od sklepu wyrwali przy pomocy BTR-a. Wyzwolili też knajpę z piwem. I sklep z komputerami.
W rolniczej spółdzielni „Kłos” ukradli traktor John Deer i
– Nie uwierzy pan redaktor – mówi Siergiej stróż – Nasrali do pszenicy siewnej. Pokazać?

* * *

Reszka to doświadczony dziennikarz i reporter. W latach 2003-2006 był korespondentem zagranicznym dziennika „Rzeczpospolita” w Moskwie. Później szefował działowi śledczemu w „Dzienniku. Polska Europa Świat” (2006-2009), a w latach 2013-2017 pracował w redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Potem przeszedł do „Newsweek Polska”, a w lutym 2019 roku został szefem działu krajowego „Polityki”.

Jest m.in. laureatem Nagrody im. Dariusza Fikusa za 2005 rok czy Nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego za cykl tekstów o katastrofie smoleńskiej (wspólnie z Michałem Majewskim). Dwukrotnie został nagrodzony w plebiscycie „MediaTory”, w którym głosują studenci dziennikarstwa z całej Polski. W 2019 roku otrzymał nagrodę „Dziennikarza Dekady” im. Andrzeja Woyciechowskiego.

Każdym słowem swoich korespondencji udowadnia, że zasłużenie. * Fragmenty kursywą pochodzą z reporterskich relacji Pawła Reszki z Ukrainy, zamieszczanych na Facebooku.