Senator Krzysztof Brejza, komentując jeden z wygranych procesów sądowych, nazwał „Gazetę Pomorską” (Polska Press Grupa) „szczujnią”, „polityczną pałką” na opozycję, a sam koncern Polska Press przyrównał do rosyjskiego GazpromMedia. Wydawca zagroził mu procesem o naruszenie dóbr osobistych, żądając też wpłaty 50 tys. zł odszkodowania. – Przykładamy ogromną wagę do dobrego imienia naszych mediów – komentuje Wojciech Paczyński, rzecznik prasowy wydawnictwa.
23 marca senator Brejza wygrał w bydgoskim sądzie okręgowym sprawę, którą wytoczył po listopadowym wywiadzie z Samuelem Pereirą na łamach „Gazety Pomorskiej”. Szef portalu TVP.Info mówił w nim m.in. o tym, że Krzysztof Brejza miał żądać od niego 200 tys. zł w procesie sądowym, a także, iż nie przedstawił on „cienia dowodu” na to, że treść informacji publikowanych przez TVP.Info w sprawie tzw. „afery fakturowej” w Inowrocławiu pochodziła z Pegasusa. Sąd pierwszej instancji nakazał nieprawomocnie „Gazecie Pomorskiej” publikację sprostowania.
„Polityczna pałka na opozycję”
Trzy dni później senator Brejza zamieścił na Facebooku wpis informujący o tym orzeczeniu. Nie przebierał w słowach: – Przykre, że po przejęciu przez PiSowski Orlen „Gazeta Pomorska”, będąca kiedyś obiektywnym źródłem informacji dla mieszkańców kujawsko-pomorskiego, zamieniona została w PiSowską szczujnię do atakowania opozycji – napisał parlamentarzysta.
I dalej: – To pierwsza sprawa sądowa ukazująca polityczny efekt „Orlenizacji”, przejęcia przez PiS, rynku prasy lokalnej. Pytanie, czy sterowany politycznie państwowy koncern paliwowy powinien przejmować niezależne kiedyś gazety, by zamieniać je w pałki polityczne przeciw działaczom opozycji? Przecież to kopia GazpromMedia, proputinowskiego koncernu gazowego, który w Rosji przejmuje media.
Polska Press po tym komentarzu wysłała Brejzie wezwanie przedsądowe, w którym nawołuje do „usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych” wydawnictwa, poprzez skasowanie postu z Facebooka, zamieszczenie przeprosin za niektóre sformułowania („szczujnia”, „pałka polityczna”, „kopia GazpromMedia”) oraz wpłaty 50 tys. zł na fundację Instytut Dziennikarstwa Polska Press. To reaktywowana niedawno fundacja, której szefową została członkini zarządu Polska Press Dorota Kania.
Polska Press: nie ma aprobaty dla takich zachowań
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Wojciech Paczyński, rzecznik prasowy Polska Press, uzasadnia: – Przykładamy ogromną wagę do dobrego imienia naszych mediów. Na bieżąco monitorujemy wszelkie informacje oraz komentarze pojawiające się w przestrzeni publicznej, które dotyczą tytułów Polska Press. W każdym tego typu przypadku podejmujemy stosowne działania. Jako spółka medialna nie wyrażamy aprobaty dla zachowań, które w swojej formie oraz przekazie mogą być nieprawdziwe oraz mogą narazić na negatywne skutki dobre imię naszych mediów, szczególnie w gronie ich odbiorców.
Paczyński podkreśla też, że redakcje dzienników Polska Press „często poruszają tematy trudne i kontrowersyjne, które nie pozostają bez wpływu na lokalną opinię publiczną”.
– W takich sytuacjach rolą wydawcy jest zagwarantować redakcji warunki niezależności i możliwości kontynuacji opisywanych tematów. Do czytelników z kolei należy ocena działań podejmowanych przez zainteresowane strony – kończy rzecznik wydawnictwa.
Dlaczego Brejza występuje w sprawie Pegasusa?
Krzysztof Brejza w styczniu br. wraz z żoną Dorotą, która jest adwokatem i jego pełnomocnikiem, uczestniczył w posiedzeniu senackiej komisji nadzwyczajnej ds. Pegasusa. Mówił wówczas, że „kalendarz inwigilowania Pegasusem pokrywa się w 100 proc. z kalendarzem wyborczym; ataki ustały kilka dni po wyborach w 2019 roku”.
Także agencja Associated Press podała w grudniu ub. roku, że telefony Krzysztofa Brejzy były inwigilowane w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku. Według danych organizacji Citizen Lab z Uniwersytetu w Toronto, na telefon polityka włamywano się Pegasusem łącznie 33 razy. Cyberataki trwały od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r.
Samuel Pereira, szef portalu TVP.info, kontrował wówczas komentarze Brejzy na Twitterze, pisząc:. – Temat Pegazusa to iluzja, zasłona dymna. Ma przykryć tony akt, dowody, przelewy (Polnord), zeznania konkretnych ludzi o lewych fakturach i fabryce hejtu złożone pod rygorem odpowiedz. karnej do 8 lat więzienia (!). Nie wierzcie Brejzie i Giertychowi, nie dajcie się zamulić. Podkreślił też, że „sądy, które wydają zgodę na podsłuchy i kontrole operacyjne, to nie są sojusznicy PiS”. – Oni nie patrzą na Giertycha, Brejzę, czy Nowaka, jako wojowników z reżimem, bo w świetle dowodów, które mają na stole, nawet gdyby chcieli, nie mogą. Weźcie to pod uwagę słuchając ich opowieści – zaznaczył Pereira.