Ekipa telewizyjna Sky News została ostrzelana niedaleko Kijowa. Przerażające, 5-minutowe, wideo, które redakcja zdecydowała się dziś opublikować, pokazuje, w jak śmiertelnym niebezpieczeństwie byli dziennikarze. Szef ekipy Stuart Ramsey został ranny, kule trafiły też operatora kamery Richie Mocklera.
– Ruszyliśmy do miejscowości Bucza, gdzie poprzedniego dnia rosyjski konwój został zniszczony przez wojska ukraińskie. Powiedziano nam, że w mieście jest spokój – informuje Stuart Ramsey.
Bucha leży około 30 kilometrów od Kijowa. Na trasie dziennikarze mijali punkty kontrolne, widzieli też zniszczenia wsi oraz rosyjskie lotnictwo w akcji. Reporterzy potwierdzili też, że wiele drogowskazów jest zniszczonych lub przemalowanych, by zmylić Rosjan.
Stuart Ramsey o decydującym momencie pisze tak: – Zrobiło się śmiertelnie cicho, zaniepokoiliśmy się. Ale powoli jechaliśmy do przodu w kierunku skrzyżowania. Nie było żołnierzy wokół, okolica była opuszczona. I nagle nastąpiła eksplozja, zobaczyłem, że coś uderzyło w samochód i pękła opona. Zatrzymaliśmy się. A potem nasz świat wywrócił się do góry nogami.
W samochodzie jechało pięć osób – obok Ramseya m.in. operator kamery i lokalny producent. Jak pisze Ramsey, dziennikarze myśleli, że przez pomyłkę strzelają Ukraińcy. Na filmie słychać, jak między jednym a drugim ostrzałem krzyczą do napastników, że są dziennikarzami.
W końcu wypełzli z samochodu, stoczyli się po nasypie drogi. – Pamiętam, że zastanawiałem się, czy moja śmierć będzie bolesna. „Zostałem trafiony!” – krzyknąłem. Ale zdumiało mnie to, że nie bolało aż tak bardzo. To było bardziej jak uderzenie, naprawdę.
Wszyscy ukryli się w niedalekiej fabryce i przeczekali aż do czasu, gdy ukraińska policja nie przyszła ich wydostać.
Stuart Ramsey swą relację kończy tak: – Mieliśmy dużo szczęścia. Ale tysiące Ukraińców ginie. Na tej wojnie dzieje się coraz gorzej.