– Ustalanie na siłę, jaki procent polskiej muzyki mają emitować stacje radiowe, nie ma dziś sensu. Gramy te piosenki, które są dobre – mówi Marcin Jędrych z RMF FM. W ten sposób komentuje projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który zakłada, że aż 80 proc. polskiej muzyki mają emitować rozgłośnie w godz. 5-24. – To absurd, bo przecież jest wielu rodzimych artystów, którzy świadomie decydują się śpiewać po angielsku. I to w nich najbardziej uderzą nowe przepisy. Robi się jak za komuny: polska młodzież śpiewa polskie przeboje – komentuje Marcin Bąkiewicz, szef Antyradia.
Marek Suski zarządził: – Proponujemy, by stacje radiowe w godz. 5-24 grały 80 proc. polskiej muzyki.
Polityk PiS, który jest wiceprzewodniczącym sejmowej komisji kultury i środków przekazu, a także szefem rady programowej Polskiego Radia, zorganizował w czwartek konferencję prasową. Ogłosił, że chce więcej polskiej muzyki w radiu. Swój projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji przedstawił dziennikarzom. Zakłada on przede wszystkim, że miesięczny udział polskiej muzyki w radiu ma wzrosnąć z obecnych 33 proc. do 50 proc., z czego aż 80 proc. (obecnie 60 proc.) ma być emitowane w godz. 5-24.
Pomysł nie podoba się Marcinowi Jędrychowi, dziennikarzowi muzycznemu RMF FM. – Ustalanie na siłę, jaki procent polskiej muzyki mają emitować stacje radiowe, nie ma dziś sensu. Gramy te piosenki, które są dobre. Utwory pojawiające się w dużych rozgłośniach są wcześniej badane – zaznacza Jędrych. – Żaden uczestnik takiego badania nie zastanawia się, czy słucha polskiego, angielskiego, hiszpańskiego czy rumuńskiego artysty, tylko czy jego piosenka fajnie brzmi. Nie wiem, czy to kolejny pomysł rządzących, by walczyć z mediami, ale pewne jest, że to słuchacze decydują o tym, co im się podoba, a nie politycy. Chciałbym wiedzieć, jakie argumenty stoją za taką propozycją.
Suski chce promować debiutantów, radiowcy proszą o definicję
Marek Suski podczas konferencji wyjaśnił, że czas emisji piosenek premierowych oraz utworów wykonawców debiutujących będzie w takiej statystyce liczony potrójnie. – Myślę, że będzie to pomocą i zachętą, żeby nowe utwory, nowi wykonawcy mogli wchodzić na rynek – stwierdził polityk PiS.
– To tak nie działa – przekonuje dziennikarz RMF FM. – Spora część krajowych debiutantów nie jest promowana przez radio, tylko za pomocą swoich mediów społecznościowych. I to w sieci najszybciej mamy dostęp do świeżej, polskiej muzyki. To tam najpierw trafiają kawałki nowych artystów, a dopiero później na radiową antenę. To już nie są te czasy, gdy premiera w radiu była czymś wyczekiwanym i ekskluzywnym. Jeśli popatrzymy na liczby odtworzeń piosenek debiutujących artystów w serwisach streamingowych czy np. na YouTubie, to nie ma ich co porównywać z liczbą emisji w radiu. Rozgłośnie promują debiutantów i wspierają ich rozwój artystyczny, ale przy dzisiejszej nadprodukcji muzyki, jest oczywiste, że niewielu z nich osiągnie sukces. Jednych słuchacze akceptują, innych nie. Ok. 90 proc. nowych artystów od razu przepada – komentuje Marcin Jędrych.
Wątpliwości ma również Marcin Bąkiewicz, dyrektor muzyczny i szef Antyradia. – Nikt z radiowców nie wie, kim jest debiutant, bo brakuje klarownej definicji. Czy to ktoś, kto wyda pierwszy singiel, czy pierwszą płytę? A może to osoba, która wrzuci do serwisów streamingowych swój debiutancki utwór? Czy jednak chodzi tylko o wydanie fizyczne? A co jeśli znani muzycy założą nowy zespół? Czy są debiutantami, skoro na rynku muzycznym funkcjonują od lat, ale nazwa ich projektu jest nowa? – pyta Bąkiewicz. – Przed laty definicja debiutanta była znacznie prostsza. Dziś wielu początkujących artystów zaczyna tworzyć muzykę w domu, później udostępnia ją w sieci i w kolejnym kroku wchodzi na rynek muzyczny.
Czy będzie jeszcze miejsce dla „Master of Puppets”?
Szef Antyradia przekonuje, że zwiększenie emisji polskiej muzyki w rozgłośniach nie jest dobrym pomysłem. – Radio ciągle walczy o uwagę słuchaczy, a gdy piosenek, które lubią, będzie mniej na antenie, to stacja może stracić ich atencję – zauważa Marcin Bąkiewicz. – Prezentuję w Antyradiu różną muzykę i nie będzie dla mnie problemem zagranie większej liczby polskich piosenek, bo już teraz prezentujemy wielu debiutantów z naszego kraju. Sięgamy też po zespoły, które nie mają podpisanych kontraktów z wytwórniami. Ale gramy oczywiście także rockowe przeboje. I na pewno będzie naszym słuchaczom przykro, jeśli nie będą mogli usłyszeć Led Zeppelin, Metalliki, Nirvany i wielu innych zespołów, które odznaczyły się w historii muzyki.
Marcin Bąkiewicz przyznaje, że Antyradio robi badania sprawdzające gusta muzyczne słuchaczy. – Ale one nie są wyznacznikiem brzmienia naszej anteny. Badamy przede wszystkim starsze utwory. O nowościach decyduję sam, bo w dużej mierze tworzenie playlisty do takiej rozgłośni jak nasza, opiera się na wyczuciu. Mimo że mam dostęp do badań, to jednak najważniejszy jest dla mnie klimat muzyczny na antenie. Znam dobrze gusta naszych słuchaczy, często jeżdżę na festiwale i koncerty i widzę, czego ludzie oczekują. Nie jesteśmy stacją robioną pod tabelkę z Excela – mówi szef Antyradia. I podaje przykład: – Kilka dni temu zagraliśmy przed godz. 15 „Master of Puppets” Metalliki, który jest ważny dla naszych słuchaczy. Utwór poszedł w całości, trwa ponad osiem minut. Bardzo bym chciał go prezentować dalej na naszej antenie, ale jeśli ustawa pana Suskiego wejdzie w życie, to być może nie będzie dla niego miejsca.
W Kukiz’15 mówili o tym już w 2016 r.
Poseł, który zaprezentował jej projekt, przekonywał w czwartek, że od wybuchu epidemii dużo trudniej jest muzykom grać koncerty, zwłaszcza z dużą publicznością, a przepisy ustalające udział rodzimej emisji muzyki w radiu obowiązują w wielu państwach. – Jest to rozwiązanie podobne jak w niektórych krajach Unii Europejskiej, na przykład we Francji. W tych krajach mówi się, że ich kultura jest niezwykle cenna ważna – stwierdził Marek Suski. – Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom, marzeniom niektórych – zaznaczył.
W październiku 2020 r. Paweł Kukiz, polityk i muzyk, zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, aby w mediach publicznych emitowano więcej polskiej muzyki, tak żeby pomóc wykonawcom będącym w trudnej sytuacji w związku z epidemią. Poseł, ale i jego koledzy z partii Kukiz’15 już wcześniej mówili o potrzebie zwiększenia emisji rodzimych utworów w radiostacjach. – W czym jest polska muzyka gorsza od zachodniej? 50 proc. polskiej muzyki w mediach to nie powinno być coś, co w ogóle ludzi zastanawia i przeraża – mówił na początku 2016 r. na antenie Superstacji Piotr Liroy-Marzec, raper i ówczesny poseł Kukiz’15.
Bąkiewicz: „robi się jak za komuny”
– Tu wcale nie chodzi o promowanie polskich artystów – ocenia Marcin Bąkiewicz. – Zgodnie z zapisami już teraz obowiązującymi do tzw. polskiej muzyki liczą się tylko piosenki śpiewane w naszym języku. Jeśli gram utwory zespołów Riverside czy Acid Drinkers albo piosenkę „Dreams” Heya, to nie są one wliczane do puli polskiej muzyki. To absurd, bo przecież jest wielu rodzimych artystów, którzy świadomie decydują się śpiewać po angielsku. I to w nich najbardziej uderzą nowe przepisy. Robi się jak za komuny: polska młodzież śpiewa polskie przeboje – mówi z przekąsem Bąkiewicz. – I teraz, zgodnie z tymi przepisami, jeśli będę miał do wyboru dwa podobnej jakości utwory polskich debiutantów, to większe szanse dam temu, który śpiewa po polsku, a nie w obcym języku. Czy to nie podcina skrzydeł tym, którzy chcą robić karierę za granicą i świadomie zdecydowali, by śpiewać po angielsku? – pyta szef Antyradia.
Z kolei Marcin Jędrych podsumowując pomysł Marka Suskiego, używa metafory: – To tak jak by wymusić w sklepach z odzieżą, że ma być tam więcej marynarek polskich producentów. Czy to oznacza, że będziemy je kupować? Nie! Klient weźmie tę, która mu się spodoba. Tak samo jest z piosenkami. Włączamy tę, którą lubimy, bo np. ma wpadającą w ucho melodię, a nie ze względu na to, że zaśpiewano ją po polsku.
Najwięcej polskiej muzyki w Radiu Wawa i Pogoda, najmniej w Meloradiu i Radiu Plus
Według danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 2019 roku, opartych na sprawdzaniach nadawców 328 stacji, muzyka w języku polskim zajmowała średnio 40,4 proc. łączne czasu nadawania piosenek, o 0,4 pkt. proc. więcej niż przed rokiem. W godz. 5-24 ten udział wynosił 68,2 proc.
Oprócz grającego tylko muzykę po polsku Radia Wawa częściej polsko niż obcojęzyczne piosenki nadawano w Radiu Pogoda (76,4 proc.) oraz rozgłośniach społeczno-religijnych (56,6 proc.).
W stacjach Polskiego Radia ten udział wyniósł 44,3 proc., w komercyjnych rozgłośniach ogólnokrajowych – 34,5 proc., w Radiu Plus – 33,5 proc., a w Meloradiu – 33 proc.
20 mln Polaków słucha codziennie radia
W 2021 roku uśredniony dzienny zasięg radia wyniósł 20,1 mln Polaków, a tygodniowy – 26,6 mln. Najwyższy zasięg medium to generuje w grupie wiekowej od 40 do 59 lat, a najwięcej słuchaczy medium gromadzi w samochodzie – wynika z analizy I love radio.
Od lat zdecydowanym liderem rynku radiowego jest RMF FM, osiągające ponad dwukrotnie wyższe wyniki niż zajmujące drugą pozycję Radio ZET. Według badania Radio Track w ub.r. udział RMF FM w rynku słuchalności zwiększył się z 29,5 do 29,9 proc., a Radia ZET – z 12,5 do 13,1 proc.