Media nie powinny pisać o samobójstwach

Zwłaszcza osób prywatnych

Media informowały o zgonach na terenach centrów handlowych w Warszawie i Szczecinie – prawdopodobnie były to samobójstwa. – Nie ma potrzeby, żeby pisać w informacji o przyczynach zgonu prywatnej osoby na terenie galerii handlowej – mówi redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk.

W listopadzie w jednej ze szczecińskich galerii handlowych zginęły w osobnych zdarzeniach dwie osoby. Prawdopodobną przyczyną zgonów było samobójstwo. O sprawie napisały m.in. Radiozet.pl („najprawdopodobniej popełnił samobójstwo”), szczecińska „Gazeta Wyborcza” („okoliczności zdarzenia mogą wskazywać na przestępstwo (ktoś mógł wypchnąć ofiarę za barierkę), nieszczęśliwy wypadek lub samobójstwo”), Natemat.pl czy lokalne Wszczecinie.pl.

Podobna wydarzenia rozegrały się niedawno także w jednym ze stołecznych centrów handlowych. Teksty na temat wypadku pojawiły się na Rp.pl („nie wiadomo, czy ok. 40 letnia kobieta wypadła, czy skoczyła z 4 piętra”) czy Wyborcza.pl („pierwszy śmiertelny wypadek w centrum handlowym prokuratura bada pod kątem samobójstwa”).

O wiele dalej poszedł serwis Kamienskie.info, który relacjonował na żywo próbę samobójczą (zakończoną śmiercią) w Międzyzdrojach opatrując to tytułem: „Samobójca skoczył z dachu! Mężczyzny nie udało się uratować [ZDJĘCIA, FILM]”. W serwisie można nawet przeczytać dokładnie, że mężczyzna „wszedł na gzyms budynku i z kilkunastu metrów skoczył tuż obok ustawionego przez strażaków skokochrony – wprost na betonową posadzkę”.

Fundacja Zobacz. Jestem w swoim poradniku dla mediów radzi, by opisując temat unikać nadmiernie sensacyjnego języka, eksponowania i powtarzania historii, szczegółowego opisywania metod, prezentowania samobójstw jako czegoś częstego czy możliwego rozwiązania problemów. Fundacja pisze też wprost: „unikaj szczegółowego informowania w jakich miejscach są najczęściej popełniane samobójstwa”.

Węglarczyk: Z założenia nie pisać, choć są wyjątki

– Nie ma potrzeby, żeby pisać w informacji o przyczynach zgonu prywatnej osoby na terenie galerii handlowej – zaznacza redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk. Jednocześnie przyznaje, że problem opisywania samobójstw w mediach nie jest prosty. – Z założenia nie powinno się pisać, że powodem śmierci było samobójstwo. Ale od tego są dwa wyjątki: jeżeli informuje o tym rodzina, bo uważa, że to ważne – trzeba wtedy to uszanować. Choćby w przypadku, gdy ktoś był zaszczuty i bliscy chcą, by o tym mówić. Wtedy media mają prawo o tym pisać. Samobójstwo było wszak punktem wyjścia reportażu „Miłość w czasach zarazy” Janusza Schwertnera. Ale na to zgodziła się rodzina. Uznaliśmy też, że interes publiczny wymaga, by ludzie wiedzieli, iż ta osoba nie zginęła na przykład z powodu choroby – podkreśla Węglarczyk.

Druga sytuacja – mniej oczywista, jak zaznacza naczelny Onetu – to śmierć osoby publicznej. – Sytuacja jest bardziej skomplikowana. Zetknęliśmy się z tym niedawno, kiedy Jeffrey Epstein [multimilioner skazany za przestępstwa seksualne – red.] popełnił samobójstwo w areszcie. Uważam, że można było o tym napisać, bo ujawnienie przyczyny śmierci usprawiedliwiał interes publiczny – mówi Węglarczyk.

Inne tego typu przypadki? – Można sobie wyobrazić sytuację, w której jest podejrzenie, że osoba publiczna została zamordowana. Polityk czy whistleblower, który ujawnił coś ważnego i nagle umiera. Pojawia się pytanie, czy nie został zabity. Wtedy w interesie publicznym leży ujawnienie przez policję czy prokuraturę faktu, że było to samobójstwo – uważa dziennikarz.