Dziennikarze Telewizji Katowice poskarżyli się na atmosferę panującą w redakcji. – Zwracanie się do 20-letniej dziewczyny per „dziecko”, „sierota”, „jeb..na sierota”, „ofiara” jest nie na miejscu. O koledze, który się spóźnił, usłyszałam: „Ku…, gówniarz jeb..ny” – opowiadali na zebraniu. Po wielu miesiącach dyrektor TVP Katowice podjął pierwsze decyzje kadrowe.
O skargach współpracowników TVP Katowice napisaliśmy w lutym tego roku. Wcześniej młodzi dziennikarze o tym, co się dzieje w redakcji, powiadomili kierownictwo ośrodka, wysłali też alarmujący list do wielu polityków i śląskich mediów. Prawie nikt nie zareagował. O to, jak są traktowani dziennikarze „Aktualności”, flagowego programu TVP Katowice, zaczęła pytać jedynie Jadwiga Chmielowska, wtedy członkini rady programowej i posłanka KO Monika Rosa oraz Przemysław Koperski z Lewicy.
„Wyborcza” jako jedyna dokładnie opisała, co się dzieje w TVP Katowice. Dotarliśmy do nagrań rozmów dyrektora TVP Katowice z pracownikami, na których mówili mu o zarzutach pod adresem swoich przełożonych.
Gdy sprawa stała się głośna, Biuro Audytu i Kontroli Wewnętrznej TVP wysłało do Katowic kontrolę. Zadanie: sprawdzenie, czy w redakcji „Aktualności” miały miejsce zachowanie niepożądane, noszące znamiona mobbingu.
Dyrektor TVP Katowice pisze do pracowników
Maciej Wojciechowski wysłał we wtorek, 7 grudnia maila do dziennikarzy „Aktualności”. Pisze, że kontrola jeszcze się nie zakończyła, ale otrzymał już wstępne wnioski. Zastrzega, że muszą one jeszcze zostać zweryfikowane oraz ocenione.
– Zależy mi na wyjaśnieniu sprawy – pisze dyrektor Maciej Wojciechowski i dodaje, że właśnie z tego powodu do czasu zakończenia wszystkich całej kontroli postanowił, że Marek Durmała nie będzie szefem „Aktualności”. Kieruje nimi teraz Szymon Oślizło. Wojciechowski odsunął też od redakcji „Aktualności” wydawczynię Kingę Jasionowską.
Pracownicy „Aktualności”, którzy opisywali, jak są traktowani, nie ukrywają ulgi. – To ważna informacja dla tych, którzy nie wierzyli w koniec tej sprawy – mówią. Osoby, które znają kulisy sprawy, dodają, że Wojciechowski wykonał ruch wyprzedzający. – Zapewne wie dokładnie, co jest w audycie i odcina się od wydawczyni i szefa „Aktualności” – mówi nam.
Pracownica TVP Katowice dodaje, że od dłuższego czasu na korytarzu plotkowano, że coś ma się zmienić. – Wiadomo było, że komisja działa. I nagle teraz bomba wybuchła. Atmosfera? Wspaniała, ale i dziwna. Jasionowska jeszcze we wtorek wydawała „Aktualności” – mówi nam.
Co się działo w telewizji Katowice?
Rok temu Grzegorz Barański, jeden z wydawców „Aktualności” dostał list. „Kierujemy do Pana prośbę o zwrócenie się do dyrektora oddziału terenowego Telewizji Polskiej w Katowicach Pana Macieja Wojciechowskiego, w sprawie organizacji spotkania mającego na celu wyjaśnienie sytuacji w newsroomie, w szczególności wyjaśnienie zachowań noszących znamiona mobbingu” – czytał w nim.
Jego współpracownicy pisali: „Od przeszło trzech lat jesteśmy ofiarami takich zachowań ze strony jednego z wydawców >>Aktualności<<. Notorycznie padamy ofiarami ośmieszania, poniżania i dyskryminacji ze względu na wiek lub staż pracy. (…) Jesteśmy zmuszani do publikacji materiałów, które nie idą w parze z naszymi przekonaniami i światopoglądem, a nasze teksty są pozbawione pierwotnego wydźwięku”.
Pod listem nie podpisał się nikt z imienia i nazwiska. Zamiast tego autorzy obiecują: „Jeśli spotkanie się odbędzie, każdy z nas wypowie się pod własnym imieniem, nazwiskiem oraz twarzą”.
Dziennikarze słowa dotrzymali. Gdy dyrektor Maciej Wojciechowski zobaczył kartkę, zwołał zebranie. Mamy nagranie z tego (i nie tylko z tego) spotkania. Duża część rozmowy dotyczyła wydawczyni Kingi Jasionowskiej oraz szefa „Aktualności” Marka Durmały.
– Są pewne standardy. Już rok temu Marek [Durmała, szef „Aktualności” – przyp. red.] obiecał, że nie pozwoli na szykanowanie i obrażanie ludzi. Wykluczył panią Kingę z obowiązków. Już wtedy było wiadomo, że zostały przekroczone różne bariery. Ten rok miał być rokiem szansy dla tej pani. Ja uważam, że ta szansa zawiodła. Godność to jest takie coś, czego ludziom nie wolno odbierać. A słyszałam różne historie (…). To ma charakter recydywy. Uważam, że ci ludzie nie zasługują na to, żeby ktoś atakował ich godność. Zasługują na elementarny szacunek – mówiła doświadczona dziennikarka.
Wydawczyni: postaram się wyeliminować słowo „kurwa”
Jej znacznie młodsi koledzy i koleżanki mówili, co ich boli. Na nagraniu słychać: – Staraliśmy się z Kingą rozmawiać. Jej zachowanie jest dla mnie trudne do przyjęcia. Myślę, że wszyscy, jak tu siedzimy, liczyliśmy na pewną refleksję, która nie nastąpiła. Rozmawiałem z ludźmi, którzy dziś wołają o pomoc. (…) Są osoby przestraszone, wręcz wymiotujące przed wydaniami z Kingą. Są osoby, które płakały w tej redakcji, są osoby, które musiały udawać się na terapię, są osoby, które o trzeciej w nocy dostają szczękościsku. (…) Mam wrażenie, że jesteśmy poniżani za wiek, za staż. Teksty są na tyle zmieniane, że ja się zastanawiam, czy to jest temat, którego się podjąłem.
Młoda dziennikarka: – To, że ktoś krzyczy i przeklina, mobbingiem nie jest. Ale pojawiają się sytuacje, które uderzają w naszą godność. O koledze, który się spóźnił, usłyszałam: „Kurwa, gówniarz jebany”.
Dziennikarka: – Zwracanie się do 20-letniej dziewczyny per „dziecko”, „sierota”, „jebana sierota”, „ofiara” jest nie na miejscu.
Kinga Jasionowska: – Nie przypominam sobie, że powiedziałam do kogoś „jebana sierota”, nie przypominam sobie, że mówiłam „sierota”. Dlaczego nie powiedziałaś o tym od razu?
Dziennikarka: – Bo się bałam. Powiedziałam teraz i się rozpłakałam.
Montażystka z długim stażem: – Montażyści wolą nie przychodzić do roboty, kiedy wydanie ma Kinga. Pierwsza raz załoga powstała przeciwko wydawcy. To o czymś świadczy.
Jeden z wydawców w obronie Kingi: – Chcemy, żebyście się rozwijali. Presja czasu może was pokonać.
Jasionowska: – Mam nadzieję, że będę reformowalna. Postaram się wyeliminować słowo „kurwa”. (…) Postaram się, choć ja tu dużo kłamstw usłyszałam.
Maciej Wojciechowski: – Nie zamiatam sprawy pod dywan. Ja się nad tym głęboko zastanowię.
Dyrektor TVP Katowice zwraca się do centrali o kontrolę. W kolejnej rozmowie ze współpracownikami martwi się jednak, że o sprawie dowiedziały się inne media, w tym „Wyborcza”.
Wydawczyni TVP Katowice zaprzeczała
Kinga Jasionowska odrzucała zarzuty współpracowników TVP Katowice. – Wszystkie zarzuty są fałszywe. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w ten sposób zwracała się do reporterów. Zależy mi zawsze na tym, aby materiały przygotowywane przez reporterów były jak najlepsze pod względem merytorycznym i estetycznym – pisała do nas w mailu.
Podkreślała, że przypisywane jej przez anonimowe osoby zachowania i praktyki są fikcją. – Nigdy nie posunęłam się do zachowania, które opisywane jest w Kodeksie pracy jako mobbing. Ocena pracy reporterskiej przeze mnie zawsze podlega tym samym kryteriom. Zgłoszenie tematu, konsultacja, realizacja, weryfikacja, emisja – wyliczała. I dodała, że „jeżeli podobne ohydne ataki będą kontynuowane, będę z każdym dochodziła prawdy i broniła dobrego imienia w sądzie”.