Według redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika zarząd Agory w czwartkowym komunikacie do pracowników o okolicznościach zwolnienia Jerzego Wójcika posłużył się kłamstwami i manipulacjami. – Dobra kondycja moralna i materialna „Wyborczej” to zasługa zespołu i właśnie Jarka Kurskiego oraz Jurka Wójcika. Agora powstała po to, aby być zapleczem materialnym dla „Wyborczej”, a nie po to, by nią rządzić – podkreślił Michnik.
Dyrektor wydawniczy „Gazety Wyborczej” Jerzy B. Wójcik został zwolniony dyscyplinarnie z Agory we wtorek. To podsyciło na nowo konflikt kierownictwa „GW” z zarządem firmy trwający od czerwca, kiedy pierwszy zapowiedziano zwolnienia Wójcika oraz połączenie w jeden pion biznesowy „GW” i portalu Gazeta.pl.
Michnik i Kurski kontra zarząd Agory
W czwartek na drugiej stronie „Gazety Wyborczej” i portalu Wyborcza.pl zamieszczono artykuł, w którym naczelny Adami Michnik i pierwszy wicenaczelny Jarosław Kurski podkreślali, że dzięki działaniom zespołu redakcyjnego „GW” jest w dobrej kondycji biznesowej.
– Mamy stabilne przychody i wypracowujemy zysk, który chcemy reinwestować w rozwój – w redakcję, w ludzi i technologię. Słowem, mamy sukces, który paradoksalnie stał się naszym problemem. Daje nam bowiem to, czego nie tolerują żadne zamordystyczne partie ani żadne pazerne i krótkowzroczne korporacje. Niezależność – wyliczyli.
Opisali, że Jerzy Wójcik o swoim zwolnieniu został poinformowany mailowo. – Żadnych praw. Tak wygląda „etyka” w spółce, której management ma pełne usta wzniosłych słów. A tu, proszę, podłe sponiewieranie pracownika – ocenili.
– Pytamy więc publicznie ten Zarząd: Bartosza Hojkę, Annę Kryńską, Tomasza Jagiełłę, Tomasza Grabowskiego, Agnieszkę Siuzdak, a także patronującą im Wandę Rapaczyński: Czy to wasza zajadła mściwość, głupota, czy błąd?. Pytamy też naszą „matkę założycielkę”, właścicielkę złotej akcji Helenę Łuczywo. Jest to pytanie bolesne dla zespołu i kierownictwa redakcji: Dlaczego na to wszystko pozwalasz? Heleno, dlaczego godzisz się na powolne niszczenie także dzieła swego życia? Czy naprawdę uważasz, że o los „Wyborczej” lepiej zadba korporacja niż sam zespół „Gazety Wyborczej”? – spytali.
Ich zdaniem zarząd Agory działa na szkodę „GW” i jest dla niej niebezpieczny. – Zasiadają w nim ludzie, którzy nie mają pojęcia, na czym polega wydawanie nowoczesnej gazety, a właśnie zwolnili jednego z najlepszych specjalistów na rynku, bo się im nie podlizywał. Niczego dobrego już się nie spodziewamy po tym Zarządzie. Dlatego nie do niego kierujemy ten list, lecz do Państwa – prawdziwych właścicieli „Wyborczej” – podkreślili.
W odpowiedzi zarząd Agory skierował do pracowników komunikat, w którym podkreślił, że spór wokół zwolnienia Jerzego Wójcika ma charakter personalny, nie dotyczy natomiast kwestii niezależności „Gazety Wyborczej”.
– W czasie pandemii Jarosław Kurski i Jerzy Wójcik zwrócili się do zarządu z propozycją nowych warunków pracy – wyłącznie dla siebie samych. Ich oczekiwania obejmowały m.in. 12-miesięczne okresy wypowiedzenia, dodatkowe 12-miesięczne odprawy, dodatkowe urlopy zdrowotne, samochody i pełną opiekę medyczną dla rodzin – opisano w komunikacie, zaznaczając, że propozycję odrzucono, ponieważ „na takich warunkach nie pracuje w Agorze nikt”.
– Ta odmowa stanowiła jedną z przyczyn konfliktu. Adamie, w czasie wtorkowego spotkania z pracownikami mówiłeś, że chodzi tu o „pieniądze, pieniądze, pieniądze”. Nie sposób się z tym nie zgodzić – skomentowano.
Według zarządu „to nie Jerzy Wójcik był pomysłodawcą i głównym twórcą sukcesu modelu subskrypcyjnego”, tylko członkini rady nadzorczej Agory Wanda Rapaczyńska (zarząd podkreślił, że to ona przekonywała o potrzebie zbudowania paywalla) była menedżerka Agory Danuta Breguła (zbudowała zespół). Zarząd podkreślił też, że decyzja o zwolnieniu Wójcika jest ostateczna. – Są takie zachowania, które nie mogą być akceptowane w żadnej organizacji – skomentował.
Adam Michnik: podłe metody zarządu
Do komunikatu władz firmy Adam Michnik odniósł się w tekście zatytułowanym „List Zarządu Agory składa się z kłamstw i manipulacji”. Stwierdził, że oświadczenie zarządu jest utrzymane w stylistyce, którą pamięta z przeszłości.
– Zastanawiam się: dlaczego autorzy manifestu Bartosza Hojki i innych sięgają po chwyty z czarnej propagandy znane mi dobrze z Marca 1968 r., z kampanii antysolidarnościowych w epoce stanu wojennego, z seansów nienawiści organizowanych w mediach związanych z obozem politycznym Jarosława Kaczyńskiego. To przecież metody podłe – ocenił.
Michnik dodał, że bywa pytany, dlaczego członkowie zarządu tak postępują. – Czy robią to na zlecenie wiadomego obozu politycznego, czy też to po prostu osobista zajadłość „pożytecznych idiotów” – sięgając po znaną formułę Lenina. Nie umiem odpowiedzieć na te pytania. Jestem wszakże przekonany, że w kręgach PiS trwają modły, by Bartosz Hojka i inni się nie przeziębili, bowiem lepszych dla siebie niszczycieli „Gazety Wyborczej” łatwo nie znajdą – skomentował.
Naczelny „Wyborczej” zarzucił zarządowi zmanipulowanie słów o pieniądzach, które wypowiedział na wtorkowym zebraniu redakcji. – Mówiłem bowiem, że to niszczycielom „Wyborczej” chodzi o pieniądze, bowiem nie interesuje ich dobro „Wyborczej”, lecz wyłącznie wyniki finansowe, czyli dobro akcji Agory – czyli chodzi im o pieniądze. Natomiast Jarkowi Kurskiemu i Jurkowi Wójcikowi chodzi o dobro „Wyborczej”, o jej tożsamość, misję i rozwój. Dobra kondycja moralna i materialna „Wyborczej” to zasługa zespołu i właśnie Jarka Kurskiego oraz Jurka Wójcika – podkreślił.
Skomplementował też Kurskiego i Wójcika: – To wybitni redaktorzy, ludzie o pięknych biografiach, ludzie o uczciwości niekwestionowanej, ludzie prawi, rozumni i odważni. Tacy ludzie są skarbem dla swoich współpracowników.
Michnik skrytykował sposób zwolnienia Jerzego Wójcika po 28 latach pracy w Agorze. – Bywały wśród nas spory i konflikty. Jednak nigdy nie był nikt traktowany jak śmieć. Jurek Wójcik został po trzydziestu latach pracy dla „Wyborczej” potraktowany jak śmieć. Na to nie ma i nie będzie zgody – stwierdził.
„Agora nie powstała, by rządzić ‘Wyborczą’”
W artykule Adam Michnik zaznaczył, że wszyscy w firmie doceniają zasługi Danuty Breguły dla rozwoju oferty subskrypcyjnej „Gazety Wyborczej”. – Natomiast pomysł, że to Wanda Rapaczyńska z Waszyngtonu przez długie lata organizowała ten sukces, wytłumaczyć mogę tylko przemożną potrzebą lizusostwa u autorów manifestu – dodał.
– I jeszcze jedno: Agora powstała po to, aby być zapleczem materialnym dla „Wyborczej”, a nie po to, by nią rządzić – podkreślił. – Ingerencje osób z Zarządu w pracę „Wyborczej” i jej funkcjonowanie zostały odebrane z wielkim niepokojem przez Radę Redakcyjną „Gazety Wyborczej” i przez jej kierownictwo. Jeśli autorzy manifestu, Bartosz Hojka i inni, mają choćby krztynę honoru i kroplę oleju w głowach, powinni wyciągnąć z tego wnioski – dodał Michnik.
Podkreślił, że „nie będzie zgody na to, by o losie ‘Wyborczej’ decydowali ludzie o kompetencjach i kwalifikacjach moralnych autorów manifestu (czyli komunikatu zarządu – przyp.)”.
Protest dziennikarzy „Gazety Wyborczej”
Konflikt między naczelnymi tytułu a kierownictwem spółki wybuchł na początku czerwca br., kiedy zarząd Agory poinformował o zamiarze połączenia segmentu prasowego spółki (obejmującego głównie „Gazetę Wyborczą” i Wyborcza.pl) z pionem Gazeta.pl. Miało się to wiązać ze zwolnieniem Wójcika. Przeciwko zaprotestowali wtedy naczelni tytułu i część dziennikarzy.
Zarząd Agory odpowiedział, że jest „zdumiony i zaniepokojony” działaniami, służącymi „pogłębieniu podziałów” w firmie. Kierownictwo tytułu słowa zarządu odebrało jako groźbę i oświadczyło, że nie będzie współpracować z członkinią zarządu Agnieszką Sadowską, która w ich przekonaniu „skrycie przygotowała plan integracji”.
Jeden z właścicieli Agory, spółka Agora Holding w liście do pracowników zaznaczyła, że chce być „gwarantem bezpieczeństwa obu stron” procesu integracji Wyborcza.pl i Gazeta.pl. Głos zabrało również kierownictwo Gazeta.pl, sprzeciwiając się „narracji koleżanek i kolegów z »Gazety Wyborczej«” i wyrażając zdumienie „próbami wpływania na skład Zarządu Agory S.A. i chęcią zniwelowania zaproponowanego na początku kompromisu”.
Wśród przedstawionych kilka miesięcy temu postulatów naczelnych „Wyborczej” znalazło się także odsunięcie od nadzoru nad ich zespołem członkini zarządu Agnieszki Sadowskiej oraz włączenia w skład zarządu przedstawiciela „Wyborczej”. Sadowska odeszła z Agory, ale drugi postulat pozostał niespełniony.
Od października treści „Wyborczej” nie pojawiają już, jak było do tej pory od lat, na stronach Gazeta.pl. – Rzeczywiście w październiku „Gazeta Wyborcza” zdecydowała o wycofaniu treści Wyborcza.pl ze strony głównej Gazeta.pl – mówiła w piątek Agnieszka Siuzdak, niedawno powołana członkini zarządu Agory (odpowiada m.in. za Gazeta.pl). – Motywacją dla takiego ruchu była chęć zwiększenia ruchu bezpośredniego na Wyborcza.pl. Całościowe konsekwencje tej decyzji dla obu mediów będziemy mogli ocenić dopiero po dłuższym czasie, bo mówimy o potencjalnym wpływie na długofalowe aspekty biznesu. Dopiero za kilka miesięcy będziemy w stanie w pełni odpowiedzieć na to pytanie – zaznaczała.
Pomysł wydzielenia „Gazety Wyborczej” do osobnej spółki zawieszony
W sierpniu podczas prezentacji wyników spółki za II kwartał br. podkreślono, podkreśla, że nie ma możliwości, by wydzielenie „Gazety Wyborczej” do spółki zależnej wiązało się ze zmianą struktury własnościowej. Jerzy Wójcik, wydawca „Gazety Wyborczej”, wciąż jest pracownikiem spółki – potwierdził zarząd. –
Proces (integracji pionów w Agorze) jest dopiero rozpoczęty, prawdopodobnie potrwa około dwóch miesięcy – mówiła członkini zarządu Agory Anna Kryńska-Godlewska. I dodawała, że dotyczy on „wyłącznie analizy wykonalności” wydzielenia. – Musimy sprawdzić, czy jest to technicznie możliwe do przeprowadzenia. Dotyczy to wyłącznie wyodrębnienia „Gazety Wyborczej” w ramach naszych struktur. Spółka taka pozostanie w dalszym ciągu własnością Agory. Nie ma możliwości, aby wydzielenie wiązało się ze zmianą struktury własnościowej takiej spółki – podkreśliła.
W zeszły piątek prezes Agory Bartosz Hojka poinformował, że zawieszono prace nad wydzieleniem „Gazety Wyborczej” do odrębnej spółki zależnej.
Agora ograniczyła stratę
W trzecim kwartale br. Agora przy wzroście wpływów o 38 proc. zanotowała spadek straty netto z 9 do 1,5 mln zł. Przychody z biletów i przekąsek w kinach Helios poszły w górę dużo mocniej niż z reklam i sprzedaży prasy.