Konflikt na linii zarząd Agory-kierownictwo „Gazety Wyborczej” po kilku miesiącach względnej ciszy zaognia się. We wtorek władze spółki zwolniły dyscyplinarnie dyrektora wydawniczego „Wyborczej” Jerzego Wójcika. Zaprotestowała redakcja. W czwartek na drugiej stronie dziennika ukazał się tekst naczelnego tytułu Adama Michnika i jego pierwszego zastępcy Jarosława Kurskiego, w którym wyrzucenie Wójcika nazwali „podłym sponiewieraniem”.
Zarząd odpowiedział mailem do pracowników, w którym stwierdził, że „to spór personalny, a jego osią są sukcesja, władza, pieniądze i oczekiwanie zwiększonych przywilejów dla wybranych osób” i wskazali konkretnie Kurskiego i Wójcika.
Tymczasem wywołani do tablicy Jarosław Kurski i Jerzy Wójcik komunikat zarządu, który zarzucał im działanie dla własnej korzyści, nazywają „czarnym PR-em”. „Zarząd wydał dzisiaj długie oświadczenie tylko po to, by umieścić w nim dwa zatrute zdania” – oceniają.
„Mniejsza ilość pieniędzy zwykle sprzyja konfliktom”
– Sytuacja wszystkich mediów pogarsza się. Szczególnie Agory – mówi Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”. – Mniejsza ilość pieniędzy zwykle sprzyja konfliktom. Zarząd pewnie dąży do sanacji finansowej, a redakcja przyzwyczajona do sporej niezależności, która jest ograniczana chociażby z powodów finansowych. Tego typu konflikty przynoszą szkody wszystkim i redakcji, i zarządowi. Szkodzi sam fakt, że wydostają się na zewnątrz. To zdumiewające, zawsze szczelna Agora tak łatwo sprzedaje konflikt na zewnątrz. Ale on jest tak zaogniony, że nie są w stanie kontrolować sytuacji – uważa Sakiewicz.
Czy możliwy jest scenariusz, w którym „Wyborcza” opuszcza Agorę? – Trudno obecnie wejść na rynek z gazetą, bo on jest w stanie upadłości. Dosłownie. Mieliśmy upadłość Ruchu, mamy kolejnego kolportera, który ogłosił upadłość układową. Wprowadzenie dziś tytułu prasowego jest niezmiernie trudne: potrzeba pieniędzy i brak jest gwarancji sukcesu – zaznacza Sakiewicz.
„Etap szukania haków na siebie w rodzinie”
O sprawie nie chcą rozmawiać inni redaktorzy naczelni. Jeden z nich zaznacza, że to wewnętrzne problemy innego wydawcy. Ale dodaje, że trzyma kciuki za znalezienie najlepszego dla wszystkich rozwiązania. – Tak byłoby chyba dobrze dla rynku w ogóle – uważa. Inny ucina, że nie wypada mu komentować konfliktu na łonie konkurencyjnej gazety. Nawet anonimowo.
Na rozmowę godzi się, ale bez podawania nazwiska, redaktor naczelny jednego z mediów cyfrowych. – Oni są w takim momencie zacietrzewienia, że chcą pokazać, jak to się mówi kolokwialnie i brzydko, kto ma dłuższego. Niepoważne jest, że kłócą się na oczach całej medialnej widowni. Część wydawnicza, która liczy pieniądze, chciałaby zredukować papier, jest tu sporo tłuszczyku do obcięcia. A najłatwiej oszczędza się na papierze. To może być konflikt dwóch światów, z których jeden to stare wojsko, które „budowało demokrację”. I ono się dziwi: jak w ogóle można podnieść rękę na „Wyborczą”? – dodaje.
Komu konflikt może najbardziej zaszkodzić? – Tracą wszyscy. Ale to zarząd może wyjść na bezdusznych królów Excela, którym coś się nie zgadza i chcieliby wprowadzić swoje porządki. A naprzeciw mają etos, dziennikarstwo, wielkie nazwiska – mówi redaktor naczelny. – Wchodzi to wszystko na etap szukania haków na siebie w rodzinie. Miłości między „Wyborczą” a Gazeta.pl nigdy nie było, to konflikt starego świata z nowym. Podobnie było, gdy Onet łączył się z Ringier Axel Springer Polska. Ale w Agorze teraz jest otwarta wojna. „Papierowi” będą bronić się do końca i zamkną się w oblężonej twierdzy. „My robimy ważne, prawdziwe i jakościowe dziennikarstwo, a wy liczycie kasę” – przewiduje nasz informator.
„Sektor mediów papierowych dla Agory ma wartość bardziej wizerunkową niż ekonomiczną”
Łukasz Warzecha zastrzega, że sprawę wyłącznie śledził na samym początku. – Ale chyba cały czas to konflikt menedżerów myślących o biznesie z ludźmi, którzy do swojej pracy mają nastawienie bardziej ideowe czy wręcz ideologiczne – uważa publicysta „Do Rzeczy”. Zastanawia go intensywność konfliktu, który jego zdaniem jest „wyniszczający”. – Na początku wyglądało na to, że strony porozmawiają i się dogadają, ale trwa to już tak długo i – na ile jestem ocenić to z zewnątrz – idzie naprawdę na noże. Dziwi mnie, że dla dobra firmy nie udało się tam osiągnąć porozumienia – przyznaje Warzecha.
Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik podkreśla, że cała sprawa nie zaszkodzi Agorze jako spółce. – Sektor mediów papierowych czy „Wyborczej” dla Agory ma wartość bardziej wizerunkową niż ekonomiczną, co pokazuje nawet podejście akcjonariuszy. Można sobie wyobrazić spółkę akcyjną Agora bez „Wyborczej”. Ale różne biznesy Agory powiązane są z jej marką. „Gazeta Wyborcza” jest jedną z najsilniejszych marek w kraju. Każda spółka zainteresowana działalnością szeroko pojętych mediów chciałaby mieć taką markę w swoim portfelu – podkreśla.
Słowik zamieszanie w Agorze przyjmuje „z najgłębszym smutkiem”. – Sytuacje konfliktowe we wszelkich polskich mediach powinny wywoływać u dziennikarzy smutek. Mam wielką nadzieję, że redakcja „Wyborczej” będzie mogła spokojnie wykonywać swoje obowiązki. W ramach spółki albo po wyłączeniu z Agory. Taki scenariusz jestem w stanie sobie wyobrazić – mówi dziennikarz. – Najistotniejsze, by dziennikarze, redaktorzy, korektorzy mieli spokój, nie musieli się zastanawiać nad tym, co będzie jutro z powodu konfliktów na górze – dodaje.
– Czy istnieje „Wyborcza” bez Adama Michnika? Dopóki on żyje, nie. Nie wyobrażam sobie istnienia „Wyborczej” wbrew poglądom Michnika i ludzi od dziesiątek lat związanych z tytułem – zaznacza Słowik.
Zarząd ma większą siłę
Medioznawca dr hab. Jacek Wasilewski zwraca uwagę na pierwotne przyczyny konfliktu – plany zarządu, aby połączyć w jeden pion „Wyborczą” i Gazeta.pl. To pociągnęłoby zaś za sobą zmianę roli redaktorów. – Do tej pory byli gatekeeperami w ujęciu dawnej prasy, teraz ta funkcja powoli zanika. Redaktor staje się menedżerem kontentu, który sprawdza, co się klika. Mniej zaś przejmuje się tym, co jest ważne. Tracą na tym czytelnicy. Bo albo będą umieli spersonalizować sobie wiadomości, albo dostaną gazetę, która jest plebiscytem czytelniczym – wyświetli im się to, co jest popularne. Ja jako czytelnik wolałbym mieć produkt, który tworzy debatę publiczną – podkreśla medioznawca.
Zdaniem Wasilewskiego utrzymanie modelu obywatelskiego w prywatnych mediach jest niemożliwe. – Stracą czytelnicy, ale też w przeszłość odchodzi pewna tradycja związana ze środowiskowym medium, jakim była „Wyborcza”. I na tym straci także system medialny – dodaje.
Kto w sporze ma większą siłę? – Ten, kto uczynił zmianę. Zarząd zdecydował się na zmianę, ma zatem większą siłę – uważa Wasilewski. Docenia jednak „solidarność środowiskową” redakcji. – To, że ona występuje w tej sprawie wspólnie, jest wzorem dla innych miejsc. Nie zauważyłem, żeby tak reagowały redakcje Polska Press, kiedy zostały poddane zmianom. To wyrażenie tożsamości i pewnej roli społecznej – mówi medioznawca. I dodaje: – Gdyby „Wyborcza” nie była w spółce akcyjnej tylko w spółdzielni, byłoby zapewne inaczej. To koszt bycia wielkim.
Jeden z naszych rozmówców mówi, że w środowisku dziennikarskim krąży opinia, jakoby cały konflikt był zorganizowaną akcją unieszkodliwienia „Wyborczej” zamachem od środka. – Inaczej nie można wytłumaczyć ostrości tego konfliktu, który może doprowadzić do upadku „Gazety Wyborczej” wyłącznie z powodów, które wyglądają na formalne. Musi stać za tym jakiś polityczny cel – uważa.
Protest dziennikarzy „Gazety Wyborczej”
Konflikt między naczelnymi tytułu a kierownictwem spółki wybuchł na początku czerwca br., kiedy zarząd Agory poinformował o zamiarze połączenia segmentu prasowego spółki (obejmującego głównie „Gazetę Wyborczą” i Wyborcza.pl) z pionem Gazeta.pl. Miało się to wiązać ze zwolnieniem Wójcika. Przeciwko zaprotestowali wtedy naczelni tytułu i część dziennikarzy.
Zarząd Agory odpowiedział, że jest „zdumiony i zaniepokojony” działaniami, służącymi „pogłębieniu podziałów” w firmie. Kierownictwo tytułu słowa zarządu odebrało jako groźbę i oświadczyło, że nie będzie współpracować z członkinią zarządu Agnieszką Sadowską, która w ich przekonaniu „skrycie przygotowała plan integracji”.
Jeden z właścicieli Agory, spółka Agora Holding w liście do pracowników zaznaczyła, że chce być „gwarantem bezpieczeństwa obu stron” procesu integracji Wyborcza.pl i Gazeta.pl. Głos zabrało również kierownictwo Gazeta.pl, sprzeciwiając się „narracji koleżanek i kolegów z »Gazety Wyborczej«” i wyrażając zdumienie „próbami wpływania na skład Zarządu Agory S.A. i chęcią zniwelowania zaproponowanego na początku kompromisu”.
Wśród przedstawionych kilka miesięcy temu postulatów naczelnych „Wyborczej” znalazło się także odsunięcie od nadzoru nad ich zespołem członkini zarządu Agnieszki Sadowskiej oraz włączenia w skład zarządu przedstawiciela „Wyborczej”. Sadowska odeszła z Agory, ale drugi postulat pozostał niespełniony.
Od października treści „Wyborczej” nie pojawiają już, jak było do tej pory od lat, na stronach Gazeta.pl. – Rzeczywiście w październiku „Gazeta Wyborcza” zdecydowała o wycofaniu treści Wyborcza.pl ze strony głównej Gazeta.pl – mówiła w piątek Agnieszka Siuzdak, niedawno powołana członkini zarządu Agory (odpowiada m.in. za Gazeta.pl). – Motywacją dla takiego ruchu była chęć zwiększenia ruchu bezpośredniego na Wyborcza.pl. Całościowe konsekwencje tej decyzji dla obu mediów będziemy mogli ocenić dopiero po dłuższym czasie, bo mówimy o potencjalnym wpływie na długofalowe aspekty biznesu. Dopiero za kilka miesięcy będziemy w stanie w pełni odpowiedzieć na to pytanie – zaznaczała.
Pomysł wydzielenia „Gazety Wyborczej” do osobnej spółki zawieszony
W sierpniu podczas prezentacji wyników spółki za II kwartał br. podkreślono, podkreśla, że nie ma możliwości, by wydzielenie „Gazety Wyborczej” do spółki zależnej wiązało się ze zmianą struktury własnościowej. Jerzy Wójcik, wydawca „Gazety Wyborczej”, wciąż jest pracownikiem spółki – potwierdził zarząd. –
Proces (integracji pionów w Agorze) jest dopiero rozpoczęty, prawdopodobnie potrwa około dwóch miesięcy – mówiła członkini zarządu Agory Anna Kryńska-Godlewska. I dodawała, że dotyczy on „wyłącznie analizy wykonalności” wydzielenia. – Musimy sprawdzić, czy jest to technicznie możliwe do przeprowadzenia. Dotyczy to wyłącznie wyodrębnienia „Gazety Wyborczej” w ramach naszych struktur. Spółka taka pozostanie w dalszym ciągu własnością Agory. Nie ma możliwości, aby wydzielenie wiązało się ze zmianą struktury własnościowej takiej spółki – podkreśliła.
W zeszły piątek prezes Agory Bartosz Hojka poinformował, że zawieszono prace nad wydzieleniem „Gazety Wyborczej” do odrębnej spółki zależnej.
Agora ograniczyła stratę
W trzecim kwartale br. Agora przy wzroście wpływów o 38 proc. zanotowała spadek straty netto z 9 do 1,5 mln zł. Przychody z biletów i przekąsek w kinach Helios poszły w górę dużo mocniej niż z reklam i sprzedaży prasy.