– To był bardzo rzadki gatunek człowieka, jeden z najważniejszych facetów w moim życiu – wspomina zmarłego we wtorek Kamila Durczoka dziennikarz Marek Czyż. – Kamil był dla nas, dziennikarzy ze Śląska, uosobieniem sukcesu, jestem zdruzgotany jego odejściem – mówi nam z kolei Roman Imielski, wicenaczelny „Gazety Wyborczej”, znający się z Durczokiem jeszcze z czasów pracy w śląskich mediach. – Fantastyczny, charyzmatyczny dziennikarz – uzupełnia Piotr Kraśko z TVN.
Rodzina Kamila Durczoka poinformowała, że dziennikarz zmarł we wtorek po godz. 4 nad ranem w szpitalu w Katowicach.
Został tam przewieziony w poniedziałek po południu. Szpital przekazał w komunikacie, że śmierć nastąpiła „w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia”.
Kamil Durczok z mediami był związany przez trzy dekady, przez 14 lat prowadził czołowe programy informacyjne w TVP i TVN, potem pracował w internecie. Przez lata był jednym z najpopularniejszych dziennikarzy telewizyjnych.
Jako człowiek nie zawsze zwyciężał. Pokonał chorobę nowotworową, zmagał się z kolejnymi problemami zdrowotnymi, ostatnio ciążyły na nim zarzuty prokuratorskie w dwóch sprawach.
Czyż: umarł mi przyjaciel
Marek Czyż, dzisiaj właściciel portalu opinii CzyżTak.pl, przez lata był dziennikarzem Telewizji Polskiej i właśnie tam zetknął się z Kamilem Durczokiem. – Pracowaliśmy razem bardzo długi czas, aż do momentu, gdy Kamil odszedł do „Faktów” TVN. Do tego momentu byliśmy właściwie nierozłączni. Bardzo długo też przyjaźniliśmy się prywatnie, nie zawodowo – wspomina dziennikarz.
– Dzisiaj jest taki szczególny dzień, kiedy nie próbuję podnosić do poziomu analiz jego talentu i wielkości dziennikarskiej, dla mnie umarł po prostu przyjaciel. Facet, z którym byłem związany od 19. roku życia naprawdę bardzo, bardzo blisko. Opuścił mnie człowiek, z którym wychowywałem się przez całe swoje dorosłe i zawodowe życie. Opuścił mnie ktoś, kto był dla mnie wzorem – zawsze pół kroku przede mną, może nawet więcej. Facet, od którego wiele się uczyłem – nie tylko ja, ale całe dziennikarskie pokolenie. Nie bez oskomy spoglądaliśmy na jego osiągnięcia zawodowe i uczyliśmy się. To był bardzo rzadki gatunek człowieka i jeden z najważniejszych facetów w moim życiu – dodaje.
– Wchodził po drabinie, którą sobie wymarzył. Robił karierę błyskotliwą i błyskawiczną. Zawsze szedłem trochę za nim, czasem obok, bo jednak wolniej, ale to była dobra perspektywa, Miałem na co popatrzeć. Trochę można się było nauczyć. Mój Przyjaciel zawodowo zrobił wszystko. Był na ustach całej dziennikarskiej Polski przez całe lata – stwierdził Czyż na swoim profilu facebookowym.
– Ale nie zamierzam analizować ani tego czasu, ani ostatnich lat, gdy chwilami mi się zdawało, że nie znam tego faceta. Bo go znałem. Lepiej niż wielu nawet najbliższych. Nie wejdę w polemikę z nikim, kto ma po bolesnych kieszeniach poukrywane rachunki krzywd. Wyrządzonych przez mojego Przyjaciela. Znam tych ludzi i znam ich historie. Niech zostaną przy swoim – zaznaczył.
Imielski: „Duża strata dla dziennikarstwa”
Roman Imielski, dziennikarz pochodzący ze Śląska, obecnie zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, wspomina, że znał Durczoka jeszcze ze studenckich czasów. – Poznałem go na studiach, na wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Kamil był starszy ode mnie, kończył już studia, gdy ja je dopiero zaczynałem i gdy pierwszy raz się zetknęliśmy. Później stał się uosobieniem kariery nowej fali dziennikarzy, redaktorów, którzy wyszli ze Śląska. Uchodził za człowieka sukcesu.
Imielski podkreśla: – Informacja poranna mnie zdruzgotała. Kamil miał różne życiowe zawirowania ale był świetnym człowiekiem. Bardzo inteligentny, wzór profesjonalnego dziennikarza. Był też człowiekiem, który nie bał się mówić, jakie ma zdanie. Pamiętam, jak przygotowywaliśmy artykuł z Darkiem Kordką o katowickim oddziale telewizji publicznej, bardzo wówczas potężnym. Kamil przeniósł się już do Warszawy, zadzwoniłem do niego i mówię „Piszemy tekst reportażowy jak wygląda sytuacja w lokalnej TVP, wiele osób rozmawia z nami – ale anonimowo. Czy ty zgodziłbyś się porozmawiać?” Zgodził się, wystąpił pod nazwiskiem. Mówił, że bierze odpowiedzialność za własne słowa. Z perspektywy Śląska robił gigantyczną karierę. Miał różne zakręty życiowe i szkoda, że się z nim właśnie teraz pożegnaliśmy. Właśnie zaczął wracać zawodowo na proste tory, o problemach prywatnych to inna sprawa. To duża strata dla polskiego dziennikarstwa.
Kraśko: ”Charyzmatyczny dziennikarz”
Z Kamilem Durczokiem znał się także dziennikarz i prezenter „Faktów” TVN, Piotr Kraśko. Jak podkreśla – obaj znali się na stopie zawodowej.
– Poznaliśmy się ponad 20 lat temu, gdy prowadziliśmy razem prezydencki wieczór wyborczy – okazał się on być początkiem drugiej kadencji Aleksandra Kwaśniewskiego. Pamiętam też wieczór ogromnej wspólnej euforii, czyli wieczór referendalny, który przesądził o tym, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Najbardziej jednak utkwił mi w pamięci ten wieczór wyborczy, kiedy Kamil walczył z nowotworem. Byliśmy dla niego wówczas pełni podziwu. Myślę dzisiaj, że tylko nam się wydawało, iż rozumiemy, jak ciężką jest dla niego ta walka; to fantastyczne, że wtedy ją wygrał. I to wielki żal, że tej ostatniej walki nie udało mu się wygrać.
Zmarłego dziennikarza wspomina: – Fantastyczny dziennikarz, bardzo charyzmatyczny. Mam jak najlepsze wspomnienia ze współpracy, mieliśmy znakomite, serdeczne relacje, nawet, gdy pracowaliśmy w konkurencyjnych stacjach.
Pustułka: „Nikt Ci nie dorówna”
Inny śląski dziennikarz, Witold Pustułka, prywatnie także zaprzyjaźniony z Kamilem Durczokiem, pożegnał go wpisem na Facebooku. – Kamil, co ja mam o Tobie napisać? Że byłeś jednym z najinteligentniejszych i najbystrzejszych ludzi jakich poznałem? Że byłeś dla mnie najlepszym dziennikarzem w Polsce? Że się trochę w życiu pogubiłeś? – czytamy w nim. – Wiesz przyjacielu, że od wczoraj staraliśmy się Ci pomóc, jak mogliśmy. Ale nikt nie mógł. Bo nie mógł. Na pogrzebie Darka Kmiecika w katowickiej Katedrze wygłosiłeś najpiękniejszą mowę pożegnalną w historii. Bo byłeś najlepszy. Nikt Ci nie dorówna.
Rodzina Kamila Durczoka poinformowała, że dziennikarz zmarł we wtorek po godz. 4 nad ranem w szpitalu w Katowicach. Został tam przewieziony w poniedziałek po południu. Szpital przekazał w komunikacie, że śmierć nastąpiła „w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia”.
Kamil Durczok przez 13 lat w TVP
W mediach Kamil Durczok zaczął pracować w czasie studiów na Uniwersytecie Śląskim. Ukończył komunikację społeczną, studiował też prawo i filologię polską. Durczok współtworzył Studenckie Radio Egida.
Jeszcze w czasie studiów, w 1991 roku, zaczął współpracę z Radiem Katowice. Rok później przeszedł do katowickiego radia TOP FM (jego właścicielem była NSZZ Solidarność), gdzie został dyrektorem i redaktorem naczelnym.
Od 1993 roku Kamil Durczok był związany z Telewizją Polską. Początkowo pracował w katowickim ośrodku, był gospodarzem programu informacyjnego „Aktualności” (do 2002 roku) oraz przez kilka lat prowadził wywiady w programie „Obserwatorium”.
W 1996 roku przeszedł do centrali TVP. Początkowo prowadził w TVP Polonia programy „Studio parlamentarne” i „Przegląd publicystyczny”, a od jesieni 1998 do 2000 roku „W centrum uwagi” (potem „Monitor Wiadomości”) w TVP1.
W Jedynce był też gospodarzem programów „Forum”, „Gość Jedynki” i „Debata” (od jesieni 2004 do lutego 2006 roku).
Wygrana walka z nowotworem
Od marca 2001 do lutego 2006 roku Kamil Durczok był gospodarzem głównego wydania „Wiadomości”. W tym okresie prowadził też w TVP1 wieczory wyborcze.
Pod koniec 2002 roku zdiagnozowano u niego chorobę nowotworową. – To było w przeddzień Wigilii, w grudniu ubiegłego roku. Kilka dni wcześniej przeszedłem zabieg w szpitalu, jak sądziłem, związany z kontuzją z przygotowań do rajdu Paryż-Dakar. Byłem przekonany, że jestem po normalnym usunięciu krwiaka, podwiązaniu jakiegoś naczynia krwionośnego, choć wiedziałem, że pobrano mi materiał do badań histopatologicznych. Sądziłem, że to rutyna – opowiadał w rozmowie z „Przekrojem”.
Durczok po początkowym etapie leczenia wrócił do pracy i w marcu 2003 roku pierwszy raz pojawił się w „Wiadomościach” bez włosów. Na koniec programu wyjaśnił, że to skutek chemioterapii. – Jeszcze przed operacją rozmawiałem z Robertem Kwiatkowskim (ówczesnym prezesem TVP -przyp.), powiedziałem mu, na co jestem chory, że się kładę, ale chcę nadal pracować. On na to: „Oczywiście” – mówił „Przekrojowi”.
Po informacji o chorobie do TVP przysłano lawinę listów i maili z wyrazami wsparcia. W odpowiedzi Kamil Durczok wspólnie z Piotrem Mucharskim napisał książkę „Wygrać życie”.
– Tak naprawdę wszystko jest – czy powinno być – za mną, ale jednak przez najbliższych kilka lat nie będzie. Każde badanie będzie stresem, każde pojawienie się w klinice i oczekiwanie na wyniki również. Każdy dzień jest w pewnym sensie stresem, bo sam pan wie, jaka jest natura nowotworu. Może spać przez lata, może spać przez 12 lat, a potem może się obudzić. Nie wolno o tym myśleć, i tyle – mówi Durczok „Przekrojowi” jesienią 2003 roku.
Seria nagród i transfer do TVN
W pierwszej dekadzie XXI wieku Kamil Durczok był jednym z najczęściej nagradzanych dziennikarzy telewizyjnych. W 2000 roku otrzymał tytuł Dziennikarza Roku, jest laureatem czterech Wiktorów Publiczności (za 2000, 2003, 2004 i 2004 rok) oraz Wiktora dla komentatora i publicysty (za 2004 roku).
W 2002, 2006 i 2007 roku dostał Telekamerę w kategorii Informacje, w 2003 roku – w kategorii Publicystyka, a w 2008 roku Złotą Telekamerę w kategorii Informacje. Natomiast w 2007 roku otrzymał studencką nagrodę MediaTor w kategorii AuTORytet.
Wiosną 2006 roku przeszedł do TVN na stanowisko redaktora naczelnego i jednego z głównych gospodarzy „Faktów”. Prowadził też „Fakty po Faktach” i wieczory wyborcze, odpowiadał za wszystkie zmiany i wyjazdowe wydania „Faktów”.
Po kilku latach pracy Kamila Durczoka „Fakty” zaczęły wyprzedzać „Wiadomości” TVP1pod względem oglądalności. – Rosnąca oglądalność „Faktów” świadczy o tym, że to my idziemy do przodu, a nie konkurencja. Mamy konsekwentną linię programową, świetny zespół i robimy swoje, co zyskuje uznanie widzów. Jasne, że lepiej mieć słabszego rywala niż mocniejszego, ale to nie zmienia faktu, że tych chętnych do walki z nami jest kilku. A jednak to my osiągamy zakładane wyniki – mówi Durczok portalowi Wirtualnemedia.pl w lutym 2012 roku.
– Proszę zwrócić uwagę, że oglądalność „Faktów” jest wyższa mimo, że zasięg TVN jest niższy, a już od dawna utrzymuje się stała przewaga „Faktów” nad „Wiadomości” pod względem udziału w rynku. To też istotny wskaźnik. Właśnie na jego wzrost umawiałem się z Prezesem Piotrem Walterem przychodząc sześć lat temu do TVN – dodał.
Kamil Durczok przez lata był jednym z najpopularniejszych dziennikarzy w Polsce. W sondażu z wiosny 2012 roku wspomagana rozpoznawalność dziennikarza wynosiła 82 proc., a spontaniczna – 43 proc., dodatkowo Durczoka 22 proc. respondentów uznało za najlepszego gospodarza telewizyjnych programów informacyjnych.
W tamtym okresie dziennikarz współpracował też z innymi mediami. Od połowy 2003 do września 2005 roku był jednym z gospodarzy „Salonu politycznego Trójki”, a potem przez prawie dwa lata na zmianę z Konradem Piaseckim prowadził „Kontrwywiad RMF FM”.
Odejście z TVN po zarzutach w tekstach „Wprost”
Od marca do listopada 2012 roku Kamil Durczok pisał felietony do „Wprost”. Artykuły tygodnika z początku 2015 roku przyczyniły się do rozstania dziennikarza z TVN.
W pierwszym tekście wspomniano o anonimowym szefie dużej redakcji telewizyjnej, który miał proponować podwładnej seks. Po tym artykule Kamil Durczok poszedł na urlop, a w TVN zaczęła pracować komisja mająca wyjaśnić pogłoski o mobbingu w redakcji „Faktów”.
W kolejnym artykule „Wprost” opisano pobyt Kamila Durczoka w mieszkaniu znajomej, a tydzień później zamieszczono tekst, w którym grupa pracowników „Faktów” anonimowo zarzuciła mu mobbing i molestowanie.
Durczok w rozmowie z TOK FM zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek stosował mobbing i molestował podwładnych, natomiast przyznał, że jego styl zarządzania i życie prywatne mogły prowokować takie pogłoski. Na początku marca komisja w TVN ustaliła, że trzy osoby pracujące w stacji były narażone na mobbing i molestowanie. Zaproponowano im rekompensaty pieniężne, a z Kamilem Durczokiem rozstano się za porozumieniem stron.
Dziennikarz przebieg tej sprawy opisał w książce „Przerwa w emisji” wydanej jesienią 2016 roku.
W lutym 2019 roku po przegranym procesie wydawca i dziennikarze „Wprost” przeprosili Durczoka, m.in. na pierwszej stronie, a tekst o jego pobycie w mieszkaniu znajomej. Natomiast w połowie ub.r. dziennikarze „Wprost” zostali prawomocnie skazani za zniesławienie Durczoka w tekstach zarzucających mu molestowanie podwładnych.
Kamil Durczok w Polsat News i Silesion.pl
Po upłynięciu okresu zakazu konkurencji Kamil Durczok w październiku 2016 roku zaczął współpracę z Polsat News. Prowadził tam cotygodniowy program „Brutalna prawda, Durczok ujawnia”, który jesienią 2017 roku zmienił nazwę na „Durczokracja”. Cykl spadł z anteny z końcem 2017 roku.
Ponadto w październiku 2016 roku Kamil Durczok uruchomił serwis internetowy Silesion.pl dotyczący regionu śląskiego. Początkowo w redakcji pracowało ok. 20 osób, potem zespół zmalał, a wiosną 2019 roku serwis bez żadnej informacji dla czytelników zniknął z internetu.
Przed rokiem opisywaliśmy, że zarządzana przez Durczoka spółka Coal Minders, która odpowiadał za Silesion, wiosną ub.r. nie dysponowała środkami na samo pokrycie postępowania, które chciał podjąć wobec niej komornik. Przez pierwsze dwa lata działalności zanotowała łącznie 994,1 tys. zł przychodów, 5,28 mln zł kosztów operacyjnych i 3,57 mln zł straty netto.
Ostatnim projektem dziennikarskim Kamila Durczoka była aplikacja mobilna Durczokracja, uruchomiona z początkiem września br. Komentarze i wywiady przygotowywane przez dziennikarza oferowano w niej odpłatnie, w modelu subskrypcyjnym.
Zarzuty i kolejne problemy zdrowotne
26 lipca 2019 roku Kamil Durczok spowodował kolizję na remontowanym odcinku autostrady A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Według relacji świadków autem BMW X6 wjechał w słupki odgradzające pasy jezdni. Jeden ze słupków uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i uszkodził go. Nikt nie doznał obrażeń. Durczok był pijany, w wydychanym powietrzu miał 2,6 promila alkoholu.
W marcu br. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał dziennikarza na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, 3 tys. zł grzywny i 30 tys. zł zapłaty na cel społeczny.
Kamil Durczok był też oskarżony o podrobienie podpisu byłej żony na dokumentach bankowych (dziennikarz się do tego przyznał) oraz wyłudzenie ponad 3,2 mln zł kredytu i pożyczki hipotecznej (Durczok nie przyznawał się do tego). Prokuratura podjęła sprawę po zawiadomieniu w połowie 2019 roku złożonym przez byłą żonę Durczoka, dziennikarz pod koniec 2019 roku został zatrzymany i doprowadzony na przesłuchanie. Akt oskarżenia Durczoka i pracownika banku trafił do sądu na początku br.
W ostatnich latach Kamil Durczok informował o swoich kolejnych problemach zdrowotnych, wiosną ub.r. przyznał się do uzależnienia alkoholowego. – Choroba alkoholowa to potwór. Atakuje, kiedy uważamy się za wszechsilnych. I pokazuje, że nie ma mocnych. Jestem alkoholikiem. Nie piję czwarty miesiąc – napisał na Twitterze.
W maju br. informował, że w szpitalu przetaczano mu krew, tydzień później przekazał, że opuścił placówkę. – Fantastycznym lekarzom i pielęgniarkom z CSK Ligota bardzo dziękuję – podkreślił.
Kamil Durczok w latach 1995-2017 był żonaty z Marianną Dufek, z którą miał syna Kamila.
O swojej sytuacji związanej z zarzutami prokuratorskimi, przebiegu kariery dziennikarskiej i problemach zdrowotnych Kamil Durczok w sierpniu ub.r. opowiedział w rozmowie Markiem Czyżem, prywatnie swoim przyjacielem.