Edward Tomenko urodził się w 1934 roku w Czortkowie nad Seretem w województwie tarnopolskim. Po roku 1945 trafił jak wielu wysiedleńców z ziem wschodnich na Śląsk – początkowo na Dolny. Zaraz po wojnie ukończył we Wrocławiu trzyletnią Szkołę Sztuk Plastycznych i zamieszkał w Kluczborku. Nie do końca jednak odpowiadał mu tamtejszy klimat, bo w 1956 roku z żoną Alicją przeprowadził się do Bytomia. To był dla niego pomyślny czas, bo w tymże 1956 roku zadebiutował jako rysownik-satyryk w wydawanym wówczas Katowicach czasopiśmie zatytułowanym “Kocynder”.
Jego życiowy dorobek to ponad 40 tysięcy satyrycznych rysunków. Swoje prace wystawiał nie tylko w kraju, ale i w większości państw europejskich. Gościły także na innych kontynentach. Wywoływały uśmiech na twarzach Niemców, Francuzów, Włochów, Greków, Rosjan, Japończyków, a nawet Kubańczyków. Zostały także uhonorowane nagrodą Wiceprezydenta Rady Regionalnej włoskiego miasta Bordighera i medalem na międzynarodowym konkursie karykaturzystów w Japonii.
Edward Tomenko rysował ponad 60 lat. Najchętniej śmiał się z polityków, urzędników, stróży prawa i z nas.
W okresie PRL-u był stałym współpracownikiem znanych wówczas ogólnopolskich tygodników satyrycznych – „Karuzeli” i „Szpilek”. Jego rysunki były wystawiane i nagradzane na konkursach w wielu krajach, między innymi w Japonii. Publikował prace m.in. w „Wielkiej encyklopedii aforyzmów”, „Humorze polskim”, „Księdze aforystyki polskiej XXI wieku” czy „Z dziejów karykatury polskiej”.
Przede wszystkim rysował dla gazet. Jego rysunki oglądali czytelnicy „Życia Bytomskiego” i „Chorzowianina”. Rysował także dla: „Expresu Wieczornego”, „Trybuny Robotniczej”, „Wieczoru”, „Trybuny Ludu”, „Chłopskiej Drogi”, „Trybuny Odrzańskiej”, „Żołnierza Polskiego”, „Górnika”, „Detektywa”, „Trybuny Śląskiej”, „Katowickiego Informatora Kulturalnego”, „Super Kontaktów”, „Spojrzeń”, a nawet „Dziennika Zachodniego”,
W pierwszej dekadzie lat XXI stulecia rysunki satyryczne Tomenki zaczęły ukazywać się również w wydaniach książkowych. Pierwszy był zbiór pt. “Ze mną nie ma żartów”. Drugą autorską książką Tomenki jest tom zatytułowany “Chichot Erosa”.
Tomenko związany był przede wszystkim z lokalnym tygodnikiem „Życie Bytomskie”, z którym współpracował od czasów swojego debiutu i pozostał mu wierny do końca. Na łamach tego właśnie tygodnika zamieścił tysiące rysunków, a z jego dowcipu śmiało się kilka pokoleń mieszkańców Bytomia i Radzionkowa.
___________________________________________
Requiem dla dowcipnisia
Odszedł Edward Tomenko. Po raz pierwszy zdarza mi się napisać o nim bez uśmiechu, za to ze smutkiem. W wieku 87 lat zmarł Edward Tomenko – jeden z najlepszych polskich rysowników-satyryków. Współpracownik i Przyjaciel „Życia Bytomskiego” przez kilkadziesiąt lat.
Gdyby mieszkał w Warszawie albo Krakowie i rysował dla „Rzeczpospolitej”, „Polityki” albo „Wprost” – byłby znany w całej Polsce. Ale mieszkał w Bytomiu, rysował dla „Życia Bytomkiego” i wielu lokalnych gazet. Dlatego nie zdobył ogólnopolskiej popularności adekwatnej do skali swego talentu.
Urodził się w Czortkowie w województwie tarnopolskim II Rzeczpospolitej, czyli na ziemiach, która Polska utraciła w wyniku II wojny światowej. Dlatego czasami mówił o sobie: „Jestem Ukrainiec!”, choć oczywiście z narodowością ukraińską nie miał nic wspólnego. Po wojnie w ramach akcji wysiedleńczej trafił do Kluczborka. Utalentowany od dziecka – we Wrocławiu ukończył trzyletnią Szkołę Sztuk Plastycznych. Potem przeniósł się na Górny Śląsk, do Bytomia. Tu debiutował jako rysownik w satyrycznym piśmie „Kocynder” w roku 1956 – a więc w czasie tzw. odwilży, kiedy można się było zacząć śmiać się nie tylko z kapitalizmu i prezydenta USA Trumana.
Jego rysunki publikowało prawie 200 polskich tytułów prasowych – na czele z kultowymi w czasach PRL-u „Szpilkami”. Prace Tomenki były nagradzane na konkursach w kilkunastu krajach. Najdalej – w Japonii.
Od pierwszego numeru współpracował z „Życiem Bytomskim” – przez wiele lat blok jego rysunków znajdował się na „rozkładówce”, czyli środkowych stronach naszego tygodnika. Co tydzień tworzył także rysunek kryminalny, który ilustrował i graficznie „rozbijał”
drukowaną na naszych łamach Kronikę Policyjną.
Skąd czerpał pomysły? – Poczucia humoru nie można się nauczyć w żadnej szkole, na żadnych studiach. Trzeba się z tym urodzić, otrzymać go w darze od Boga – mówił w rozmowie z dziennikarzem „Życia Bytomskiego” przeprowadzonej z okazji jego 80. urodzin.
A koncepty miał świetne. Mój ulubiony rysunek Tomenki wygląda tak: idzie świnia i zostawia za sobą śladu ludzkich stóp. Tomenko miał do siebie dystans, był autoironiczny. Na wielu jego rysunkach występował zwalisty Edward – postać posiadająca rysy autora.
Pisał także aforyzmy. Wydał kilka książek z rysunkami. Rysował także… dowcipy erotyczne. Dlatego z równym dystansem jak „Jestem Ukrainiec”, mawiał o sobie także: „Jestem stary zbereźnik”. Przyjmował różne zlecenia – także na rysunki polityczne, które służyły w kampanii wyborczej. Bo swoją profesję traktował jak rzemiosło.
Pozostał tradycjonalistą. Nie nauczył się obsługi komputera ani programów graficznych. Do końca rysował piórkiem maczanym w tuszu, a rysunki kolorował kredkami lub markerami. Mieszkał na Sójczym Wzgórzu. W miniony czwartek spoczął na cmentarzu Mater Dolorosa.
Kiedyś powiedział: „Ja nie umrę, ja pęknę ze śmiechu”. Teraz pierwszy raz jest nam za przyczyną Edwarda Tomenki bardzo smutno. Za to w raju święci i aniołowie muszą śmiać się do rozpuku. Bo przecież Edward Tomenko na pewno już rysuje przed Niebieskim Tronem.
MARCIN HAŁAŚ „Życie Bytomskie” 22.11.2021