– Zastępca Prokuratora Generalnego Krzysztof Sierak polecił, aby Prokuratura Okręgowa w Poznaniu uwzględniła zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa i powołała biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im prof. dra Jana Sehna w Krakowie w celu odtworzenia przebiegu wypadku drogowego, w którym zginęła Anna Karbowniczak – poinformowała nas Prokuratura Krajowa, która zainteresowała się sprawą śmierci dziennikarki po naszych publikacjach.
Ania Karbowniczak zginęła 3 września ubiegłego roku. Została śmiertelnie potrącona przez samochód. Kierowca razem z dwójką pasażerów uciekli z miejsca zdarzenia, a następnie z innymi osobami zacierali ślady wypadku, naprawiając uszkodzony pojazd.
Początkowo prokuratura przedstawiła zarzuty 5 osobom. Z czasem wycofała większość z nich, stwierdzając na podstawie opinii biegłego sądowego Adama Pachołka, że to Ania jest winna spowodowania wypadku.
Według śledczych skręcając z drogi podporządkowanej na rowerze, miała wymusić pierwszeństwo i wjechać wprost pod nadjeżdżającego busa.
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko kierowcy i jego pasażerów, zarzucając im nieudzielenie pomocy dziennikarce. Pełnomocnik rodziny Ani Karbowniczak, mecenas Michał Krok złożył zażalenie na decyzję prokuratury o umorzeniu wątku spowodowania wypadku.
„Głos Wielkopolski” powołał Zespół Śledczy, w skład którego weszli:
- Justyna Piasecka – dziennikarka „Głosu Wielkopolskiego”;
- Blanka Aleksowska – dziennikarka Polska Times, współpracowała z Wirtualną Polską, czy Interią;
- Łukasz Zboralski – dziennikarz, redaktor, ekspert tematyki BRD, szef portalu brd24.pl;
- Arkadiusz Dembiński – kierownik redakcji naszemiasto.pl w Wągrowcu;
- Marcin Wątrobiński – z-ca red. naczelnego „Głosu”;
- Rafał Cieśla – szef działu Wydarzenia w „Głosie”
Na naszą prośbę biegły sądowy Jerzy Hyżorek sporządził własną opinię, która podważyła wersję biegłego Adama Pachołka. Z wyliczeń Hyżorka wynika, że to kierowca jest winny spowodowania wypadku, a dziennikarka, jadąc z drogi podporządkowanej i skręcając w lewo, zdążyła wjechać na swój pas ruchu przed nadjeżdżającym pojazdem.
Wówczas kierowca busa z niewiadomych przyczyn skręcił w lewo i uderzył w dziennikarkę z prędkością co najmniej 96 km/h. To wyklucza się z ustaleniami biegłego Pachołka, który przyjął – na postawie zeznań kierowcy i pasażerów – że samochód jechał z prędkością 50 km/h. Przypomnijmy, że na tym odcinku drogi obowiązywało ograniczenie do 90 km/h.