W felietonie „Sędzia na usługach” z grudnia 2014 roku Marek Domagalski komentował ujawnione przez Telewizję Republika zapisy rozmów i SMS-y Henryka Pietrzkowskiego, sędziego Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, oraz Bogusława Moraczewskiego, wówczas sędziego NSA w stanie spoczynku. Moraczewski miał prosić Pietrzkowskiego o pomoc w poprawieniu skargi kasacyjnej.
– Czy mamy do czynienia z przestępstwem? Najbliższa wydaje się tu kwalifikacja płatnej protekcji – po stronie sędziego SN – i przestępstwo obietnicy korzyści w zamian za załatwienie sprawy – po stronie sędziego NSA. Brak jednak wyraźnej korzyści, chyba że jest zawoalowana w tych fragmentach, w których sędziowie mówią o wspólnej rozrywce i planach w tym zakresie – analizował Domagalski.
– Oczywiście przy ewentualnym wyroku czy to karanym, czy dyscyplinarnym sądy będą badały wszystkie okoliczności i będą dokonywały wykładni nagrań oraz wyjaśnień zainteresowanych. Jedno jest już chyba pewne – jeśli nagrania są autentyczne, to wizerunek SN i sądownictwa na tym cierpi – ocenił.
Sędzia SN przegrał z „Rzeczpospolitą” we wszystkich instancjach
Półtora roku po publikacji artykułu Henryk Pietrzkowski pozwał wydawcę i redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” za naruszenie dóbr osobistych. Jego pozew został oddalony we wszystkich instancjach.
Pietrzkowski złożył skargę kasacyjną na prawomocne orzeczenie. W zeszłą środę trzyosobowy skład z Izby Pracy Sądu Najwyższego oddalił tę skargę, co ostatecznie kończy sprawę.
Według danych PBC w sierpniu br. średnie rozpowszechnianie płatne razem „Rzeczpospolitej” wynosiło 36 595 egz., o 9 proc. mniej niż rok wcześniej.