W ostatnim tygodniu ujawniono screeny domniemanych maili prezesa PAP z premierem Mateuszem Morawieckim, szefem jego kancelarii Michałem Dworczykiem i byłym szefem PKO BP Zbigniewem Jagiełło. Dotyczą m.in. uruchomienia anglojęzycznego serwisu, odpowiedzi na pytania „Gazety Wyborczej” w sprawie afery GetBack. Wojciech Surmacz – który miał być jednym z uczestników korespondencji – zawiadomił w tej sprawie stołeczną prokuraturę.
– Złożyłem wniosek o ściganie wraz zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez anonimowego sprawcę, polegającego m.in. na kierowaniu gróźb karalnych, wywoływania poczucia zagrożenia, podżegania do nienawiści i agresji wobec mnie oraz Polskiej Agencji Prasowej – opisał. Prezes PAP nie odniósł się jednak do kwestii autentyczności wiadomości.
Jak szef PAP pomagał rządowi?
W jednej z serii maili z maja 2018 r. premier Mateusz Morawiecki wraz z Michałem Dworczykiem i prezesem Polskiego Funduszu Rozwoju Pawłem Borysem szykują strategię odpowiedzi na publikacje „Gazety Wyborczej” dotyczące afery GetBack. „Paweł, przekaż Michałowi (przyp. red. Dworczykowi) wypowiedź /// informację, które mógłby wypowiedzieć dla Polskiej Agencji Prasowej albo innych mediów) w sprawie GetBack. I zadzwoń do Michała, żeby był dobrze zbriefowany” – czytamy w mailu mającym pochodzić od premiera. „Z Surmaczem rozmawiałem, jest w pełni zbriefowany i szykuje polemikę do artykułu GW” – odpowiada Paweł Borys. A kilka minut później pisze do szefa rządu jeszcze jednego maila w tej sprawie: „Rozmawiałem z Surmaczem teraz. Jest na stand by. Dziennikarz może zadać de facto jedno pytanie jakie jest stanowisko Kancelarii do propozycji PO ws GetBack i Michał może mu dać przygotowany przekaz”. – „Zgrabniej by się to słuchało i czytało jeśli będzie przecięte trzema innymi pytaniami lub choćby dwoma” – miał instruować współpracowników premier.
W kolejnej ujawnionej korespondencji, z czerwca 2019 roku, prezes PAP miał informować szefa rządu o zasięgu publikacji na temat opracowania PiS dotyczącego płacy minimalnej – Audytorium (przyp. red. grupa, do której dotarła ta informacja) wzrosło do 1,2 mln Polaków, ale wzrosła też liczba publikacji ze 140 do 200. Ten przyrost to głównie publikacje pozytywne – stwierdził Wojciech Surmacz. – Gorzej jest na TT (przyp. red. Twitterze) – tam panuje niesamowity hejt. Ponad 90 proc. to informacje negatywne. Trzeba tam wzmocnić pozytywny przekaz – doradził. Według „Gazety Wyborczej” wyciekło też nagranie audio ze skrzynki ministra Dworczyka, w której instruował on dziennikarza PAP jak ma wyglądać przygotowywana przez niego depesza.
Braun i Kwiatkowski chcą odwołania szefa PAP
Opozycyjni członkowie Rady Mediów Narodowych uważają, że po aferze mailowej Surmacz powinien zostać odwołany ze stanowiska. – Ciągle nie został rozpatrzony złożony przeze mnie dość dawno wniosek o odwołanie Wojciecha Surmacza. Przy okazji tej sprawy uzasadnienie tego wniosku się zaktualizowało. Prezes PAP powinien zostać odwołany. Będę wnioskował o to ponownie. Być może przed odwołaniem Rada Mediów Narodowych powinna poprosić pana Surmacza o wyjaśnienia, ale dla mnie sytuacja jest jednoznaczna. Powinien odejść. Te e-maile są kompromitujące – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Juliusz Braun, rekomendowany do RMN przez Koalicję Obywatelską.
Podobnego zdania jest prezes Telewizji Polskiej z czasów rządów SLD, obecnie zasiadający w RMN z rekomendacji Lewicy. – Jak ma takie zacięcie, to nie powinien zostać w ogóle powołany na funkcję, którą sprawuje. Tego typu działalność to jest działalność propagandysty albo działu PR, a nie dziennikarza. Od początku rządów Prawa i Sprawiedliwości mamy jednak do czynienia z łamaniem wszelkich standardów. Prezes PAP w niechlubny sposób wpisuje się w ten proces. Jeśli Polska Agencja Prasowa ma być postrzegana jako wiarygodne i obiektywne źródło informacji to Wojciech Surmacz nie powinien pełnić tej funkcji -ocenia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl poseł Lewicy Robert Kwiatkowski.
O stanowisku w sprawie rzekomych e-maili prezesa PAP i możliwych konsekwencji wobec Surmacza poprosiliśmy też członków RMN związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Nie odpowiedzieli na nasze wiadomości.
Postawy etycznej prezesa PAP nie chce oceniać m.in. przewodniczący Krzysztof Czabański, który mógłby zarządzić głosowanie w sprawie odwołania Surmacza. Posłanka Joanna Lichocka, która na Twitterze chętnie komentuje wydarzenia polityczne i społeczne w tej sprawie milczy. To prawdopodobnie szersza strategia PiS-u w sprawie materiałów ze skrzynki współpracownika premiera. Przedstawiciele rządzącej partii nie odnoszą się do publikowanych stamtąd treści, wskazując na prawdopodobnie rosyjski ślad wycieku.