Na portalu „Gazety Wyborczej” (Agora) pojawił się tekst oparty na komunikacie białoruskiej straży granicznej o domniemanym pobiciu Syryjczyków przez polskich funkcjonariuszy. Część dziennikarzy skrytykowała „GW”, zarzucając powtarzanie białoruskiej propagandy. – Tytuł na Wyborczej.pl jest źle zredagowany. Powinno być, jak w przypadku TVP, wyraźne zastrzeżenie, że jest to element propagandy – przyznał Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.
Artykuł Macieja Chołodowskiego zatytułowany „Kolejna szokująca informacja białoruskiej straży granicznej. Syryjczycy mieli być pobici przez polskich pograniczników” zamieszczono w białostockim dziale portalu „Gazety Wyborczej” w poniedziałek wieczorem.
W trzech akapitach obszernie zacytowano komunikat białoruskiej straży granicznej o domniemanym pobiciu. Zaznaczono, że „reżim Aleksandra Łukaszenki zorganizował akcję ściągania na Białoruś migrantów, a następnie dostarczania ich na granicę z Polską”, natomiast na obszarze polskiego pasu przygranicznego obowiązuje stan wyjątkowy, przez co nie mogą tam być obecni dziennikarze.
Dziennikarze krytykują „Gazetę Wyborczą”
Niektórzy dziennikarze na Twitterze krytycznie ocenili to, że „Gazeta Wyborcza” opisała komunikat białoruskich służb.
– Sorry ale chyba macie jakiś problem. Powoływanie się na doniesienia białoruskiej SG?? Ile tekstów napisaliście o manipulacjach i kłamstwach Łukaszenki?? A teraz kolportujecie coś co może być kłamstwem? – spytał Jacek Czarnecki z Radia ZET. – Powoływanie się na „informacje” białoruskiej straży granicznej… Co dalej? „Szokująca informacja Łukaszenki”? – zapytała Estera Flieger z NGO.pl.
– Kolejna taka sytuacja. @gazeta_wyborcza jedzie propagandą z Mińska i Kremla. To nie jest przypadek, to ich metoda – ocenił Wojciech Biedroń z „Sieci”.
– Gdybyśmy przenieśli się w czasie do 1939 roku to @gazeta_wyborcza robiłaby live stream z ataku na radiostację w Gliwicach udowadniając, że faszystowski polski rząd chce rozpętać wojnę 😉 – kpił Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
– A pamiętacie ten apel Towarzystwa Dziennikarskiego, żeby informacje podawane przez polską Straż Graniczną oznaczać, że niesprawdzona i może być fejk? Za to info od Łukaszenki puszczają jako pewne – przypomniała Kataryna, felietonistka „Plusa Minusa” (Towarzystwo Dziennikarskie taki apel wystosowało w zeszłym tygodniu).
– Patrzę i nie wierzę, że „GW” – duże, opiniotwórcze, polskie medium – powołała się na informacje białoruskiej (sic!) straży granicznej. Ludzie, nie idźcie tą drogą – zaapelował Łukasz Rogojsz z Gazeta.pl.
Paweł Wroński do wicerzecznika PiS
– Białoruska straż graniczna – sprawdzone źródło informacji. Nam nie jest wszystko jedno – skomentował publikację „GW” Radosław Fogiel, poseł i wicerzecznik prasowy PiS. – Cytujemy czasem również TVP. 🙂 – zauważył Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.
– Grunt, że nie traci Pan rezonu – odpisał mu Fogiel. – To nasz, Gazety Wyborczej dziennikarz Andrzej Poczobut siedzi w pierdlu na Białorusi a wy nic w tej sprawie nie robicie. Ps. Tytuł na Wyborczej.pl jest źle zredagowany. Powinno być, jak w przypadku TVP, wyraźne zastrzeżenie, że jest to element propagandy – przyznał Wroński.
Według badania Mediapanel w sierpniu br. Wyborcza.pl zanotowała 8,26 mln użytkowników i 24,87 proc. zasięgu, a Wyborcza.biz – 1,79 mln użytkowników i 5,38 proc. zasięgu.
Na koniec czerwca br. z subskrypcji „GW” korzystało 258,2 tys. użytkowników, o 6,1 proc. więcej niż rok wcześniej, a kwartalne wpływy z usługi zwiększyły się o 22,5 proc.
Z kolei średnie rozpowszechnianie ogółem „Gazety Wyborczej” w czerwcu br. wyniosło 54 532 egz., o 18,31 proc. mniej niż rok wcześniej (dane PBC).
Według prognoz Agory, do których dotarł portal Wirtualnemedia.pl, jeszcze w tym roku spółka chce ze sprzedaży papierowej „Wyborczej” mieć 66 mln zł przychodu, a z subskrypcji – 45 mln zł. Firma przewiduje, że trend wzrostu przychodów z prenumerat cyfrowych będzie rósł i już w przyszłym roku przewyższą one sumę ze sprzedaży drukowanej wersji tytułu. W 2022 roku Agora chce zarobić na sprzedaży papierowej „Wyborczej” 60 mln zł i aż 70 mln z subskrypcji, a rok później odpowiednio 55 mln zł i 91 mln zł.