Durczok zapowiada nowości w swojej aplikacji: będą wywiady i projekty specjalne

Kamil Durczok

Niemal trzy tygodnie po uruchomieniu aplikacji Durczokracja liczba pobrań i płatności przerosła „najśmielsze oczekiwania” jej twórców – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Kamil Durczok. Wkrótce pojawiać mają się w niej wywiady przygotowywane przez dziennikarza, chociaż – jak mówi – będzie stronił od rozmów w politykami. Dokładne dane na temat pobrań Durczok przekaże w grudniu.

W środę, 1 września, długo przygotowywana Durczokracja ujrzała światło dzienne. Mobilna aplikacja autorska Kamila Durczoka ma być miejscem „awantury, ale awantury toczącej się według określonych reguł, gdzie nie będzie tam miejsca na chamstwo i na komentarze wykraczające poza ramy grzeczności” – zapewniał dziennikarz w sierpniu.

„Niełatwy poród, problemy techniczne”

Tuż po starcie pojawiły się krytyczne głosy, podkreślające niewielką ilość materiałów w aplikacji (przygotowuje je w pojedynkę Durczok). Użytkownikom nie podoba się też, że przed pierwszym uruchomieniem aplikacji należy podać swoje dane.

– Nowe zwykle rodzi się w bólach. Ten poród też był niełatwy. Pojawiło się kilka problemów technicznych i prawnych które sprawiły, że zamiast produkować kontent, pisać i nagrywać, byłem zmuszony skupić się na czymś innym. Ale z każdym dniem jest lepiej, współpraca z ekipą z Edicom to naprawdę przyjemność, kolejne problemy znikają. Jestem pewien że wkrótce osiągniemy „wysokość przelotową” – zapewnia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Kamil Durczok.

Dostęp do aplikacji kosztuje 27 zł, mimo, iż początkowo Durczok mówił o „kilku złotych”, potem – o kwocie 21 zł. Niektórzy z użytkowników podkreślają, że w tej cenie dostają dostęp do zaledwie kilku tekstów i monologów autora aplikacji.

– „Zaledwie kilka postów” ktoś napisał po trzech dniach od startu. No, trudno żeby było inaczej, to nie gazeta, którą można produkować kilka miesięcy „do szuflady” a potem mieć archiwa pełne ciekawych, ponadczasowych treści. Pasjonuję się polityką. Nie sądzę żeby kogokolwiek interesowały moje wynurzenia na tematy sprzed miesięcy. Jak kogoś zainteresują, to zapraszam na fanpage, tam je łatwo znajdzie – mówi twórca aplikacji.

Co w najbliższych tygodniach?

Nowości w Durczokracji pojawiać się mają w aplikacji sukcesywnie: – Wracam do wywiadów, choć najmniej będzie rozmów z politykami. Grono tych, z którymi warto rozmawiać topnieje w zastraszającym tempie. Będą przynajmniej dwa projekty specjalne ale na razie nie powiem o nich ani słowa. No i zdecydowanie więcej interakcji z użytkownikami, na razie toczy się ona głównie na Facebooku ale będą też inne formy.

Nasz rozmówca podkreśla, że jest jeszcze zbyt wcześnie na podsumowania. – Od początku zakładaliśmy, że liczbę pobrań, subskrybcji, użytkowników – podam na początku grudnia. To będzie moment pierwszej weryfikacji, skończy się trzymiesięczny okres, na jaki w tej chwili użytkownicy wykupują Durczokrację. Zobaczymy ile osób uzna, że warto śledzić mnie dalej. Na razie powiem jedno – liczba pobrań i płatności przerosła nasze najśmielsze oczekiwania – podsumowuje Durczok.

Aplikację można pod początku sierpnia pobierać w sklepach AppStore i Google Play. Przygotowała ją grupa deweloperów z zabrzańskiej firmy Edicom, znanej min. ze współpracy z Coca-Colą, w tym projektów zawierających elementy augmented reality. Póki co w aplikacji można oglądać tylko film, który Kamil Durczok zamieścił też na Instagramie, a w którym opowiada, czym ma być nowy projekt.

Durczok od miesięcy poza mediami

Kamil Durczok jest dziennikarzem telewizyjnym, procującym (w latach 2006-2015) w telewizji TVN, a wcześniej (przez 13 lat) związanym z Telewizją Polską. W obu stacjach prowadził najważniejsze programy informacyjne i publicystyczne. Z TVN rozstał się wiosną 2015 r.

Po wygaśnięciu zakazu konkurencji zaczął prowadzić cotygodniowy program publicystyczny w Polsat News – najpierw „Durczokrację”, a potem „Brutalną prawdę. Durczok ujawnia”. Ze stacją rozstał się z końcem 2017 roku.

W 2016 r. uruchomił portal internetowy Silesion.pl. Na początku kwietnia 2019 r. serwis przestał być aktualizowany, a pod koniec miesiąca – definitywnie zniknął z sieci. Od 2019 roku Kamil Durczok pojawia się w mediach najczęściej w kontekście problemów z prawem (jazda po pijanemu po autostradzie, zarzuty związane z rzekomym podrobieniem podpisów b. żony i wyłudzeniem ponad 3,2 mln zł kredytu i pożyczki hipotecznej).