Dziennikarze o swoich nieformalnych relacjach z politykami: „Rozmowy są, wsparcia brak”

Nie ma co się oszukiwać: dziennikarze polityczni bardzo często są z politykami na „ty”, latami budują z nimi relacje, które potem owocują newsami na „jedynki” – mówią nam dziennikarze, z którymi rozmawialiśmy w kontekście wycieku maili Krzysztofa Skórzyńskiego. – Czasem z takich relacji więcej problemów ma polityk, niż dziennikarz – komentuje Wojciech Wybranowski, redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”.

„Lista polityków, z którymi jestem po imieniu, jest bardzo długa, ale żaden z nich nigdy nie poprosił mnie o konsultacje czy inną przysługę, na której miałaby skorzystać jego partia bądź (politycznie) on sam” – mówi nam jeden z dziennikarzy politycznych związanych z dużym portalem. Chce zachować anonimowość, gdyż – jak mówi – nie ma interesu w tym, by odbiorcy jego tekstów wiedzieli, że jest aż tak blisko świata polityki.

Kilkoro innych dziennikarek i dziennikarzy odpisywało nam na esemesy zapraszające do rozmowy na temat ich kontaktów z politykami w sposób lakoniczny, który można sprowadzić do zdania: „nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie”.

Jadczak: „Nie jestem z politykami na ty”

Rozmawiać z dziennikarzami chcemy w kilka dni po tym, jak na Twitterze opublikowano maile, w których szef kancelarii premiera, Michał Dworczyk, ma pytać dziennikarza „Faktów” TVN Krzysztofa Skórzyńskiego o radę i opinię w sprawie odpowiedzi na pytania dziennikarki OKO.Press.

Wiadomości pochodziły z listopada 2019 roku. Prawo i Sprawiedliwość wygrało wówczas wybory, ale nie doszło jeszcze do zaprzysiężenia nowego rządu. – Tylko do Twojej wiadomości – co sądzisz o propozycjach odpowiedzi? – miał napisać na prywatną skrzynkę Krzysztofa Skórzyńskiego minister Dworczyk. W mailu znalazła się lista pytań zadanych przez dziennikarkę portalu OKO.Press i proponowanych odpowiedzi na te pytania.

– Nigdy nie wymieniałem w tej sprawie maili z ministrem Dworczykiem. Nigdy także, w żaden, podkreślam – w żaden sposób – nie „doradzałem” ani ministrowi Dworczykowi, ani jakiemukolwiek innemu politykowi, w jakiejkolwiek sprawie! Podkreślam – NIGDY! – zapewnił w odpowiedzi na zarzuty dziennikarz.

Dominika Długosz z „Newsweeka” skomentowała na Twitterze: „Dziennikarze (wszyscy) bywają na ty z politykami, politycy piszą do nas maile, smsy, wiadomości na komunikatorach, robienie z tego zarzutu jest idiotyczne. Problem nie jest w pytaniu Dworczyka, a jeśli Krzysiek mówi, że nie doradzał, etc. to zamyka sprawę”. Odpowiedział jej Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski: „Jako dziennikarz z żadnym politykiem nie jestem na ty (wstydziłbym się). Żaden polityk też nie zdradza mi sekretów innych redakcji i nie wysyła mi niczego do konsultacji. Za to jako dziennikarz potrafię stawiać granice i ich pilnować”.

Nizinkiewicz: „Relacje, owocujące newsami”

Na „ty” z politykami nie przechodzi też Ewa Ivanowa z „Gazety Wyborczej”, autorka wielu politycznych tekstów tej gazety. Jednak dziennikarz „Rzeczpospolitej”, Jacek Nizinkiewicz, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl podkreśla: – Nie udawajmy: dziennikarze są bardzo często z politykami na „ty”, nie ma co się okłamywać. Ale trzeba pamiętać, że – na przykład w moim przypadku – stoi za tym 16 lat pracy, podczas których wypracowałem sobie relacje z osobami w podobnym wieku, które dziś są w polityce. To są przegadane dziesiątki godzin; właśnie tego typu kontakty przeradzają się z czasem w bliższe kontakty. Ale podkreślam, że za tym nie idzie (w moim przypadku) jakikolwiek inny kontakt, jakieś wspólne biesiadowanie, picie wódki itd. Po prostu: taka relacja ułatwia kontakt, skraca dystans.

Nizinkiewicz podkreśla też, że w pracy dziennikarza politycznego „nieformalne rozmowy i kontakty bardzo często owocują newsami, które lądują na czołówkach”. – Dzięki temu, że ktoś mi ufa, że kogoś znam, przez lata pracowaliśmy nad relacjami – mam tego typu relacje w każdej partii. Ale to nie znaczy, że idą za tym jakieś doradztwa personalne, czy tego typu zachowania.

Nasz rozmówca jest zdania, że nie ma niczego złego w bliskich relacjach. – One nie muszą oznaczać od razu zblatowania, czy też stronniczości. Z wieloma politykami jestem na „ty” i mimo tego są na mnie poobrażani, ponieważ publicznie ich krytykowałem w telewizji, w swoich artykułach czy twitterowych wpisach. To, że jestem z nimi na „ty”, nie zmienia faktu, że przykładam do nich taką samą miarę, jak do innych polityków. Proszę pamiętać, że bez takiego skracania dystansu i bez rozmów kuluarowych Polacy nie dowiedzieliby się o bardzo wielu informacjach, a praca dziennikarza to także budowanie zaufania. Podsumowując: rozmowy z politykami są, wsparcia – brak.

Wybranowski: „Kto zyskuje, kto traci?”

Redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”, Wojciech Wybranowski, zwraca uwagę na inny aspekt bratania się polityków z reporterami: mogą one zaszkodzić politykom. – Ze Zbyszkiem Girzyńskim znam się jeszcze z lat 90-tych, gdy nie byłem jeszcze dziennikarzem. Kierowałem Radykalną Akcją Antykomunistyczną, a Girzyński był wówczas szefem młodzieżówki ROP-u w Toruniu. Gdy zacząłem pracę w mediach, były takie sytuacje, gdy cokolwiek pisałem o PiSie z kuluarów, to zawsze padało podejrzenie na Zbyszka, że to on mi powiedział. Inni politycy, gdy pytałem ich o komentarz, byli bardzo niechętni, twierdząc, że realizuję politykę Girzyńskiego i on z moją pomocą coś rozgrywa. Raczej utrudniało to życie jemu, niż mnie. Pytanie zatem, gdzie jest granica w budowaniu poufałości między dziennikarzem, a politykiem i kto na tym zyskuje, a kto może stracić.

Szef „Głosu Wielkopolskiego” na koniec stawia „kropkę nad i”: – Moim zdaniem błędem jest spoufalanie się polityka z dziennikarzem, chodzenie razem na wódkę, itd. My możemy się lubić czy nawet przyjaźnić – ale trzeba pamiętać, że jednak zachodzi tutaj konflikt interesów.

Dziennikarka Polsat News, Agnieszka Gozdyra, podkreśla jednak, że czasem dziennikarz nie ma wpływu na to, czy zna się z politykiem, czy nie. – Mam zasadę jasną, że staram się zawsze zachowywać dystans, w niczym nie pomaga mi skracanie go. Nie uważam, by było mi to potrzebne do czegokolwiek. Natomiast czasem jest po prostu tak, że życie decyduje za nas. Zupełnie przez przypadek na przykład okazało się, że z posłanką Katarzyną Piekarską mamy wspólnych znajomych. Ja jednak mam taka zasadę, że nie przechodzę na „ty”.

Skórzyński w TVN od 15 lat

Krzysztof Skórzyński pracuje w TVN od początku 2006 roku. Najpierw był związany z TVN24, gdzie przygotowywał m.in. materiały i wejścia na żywo z Sejmu. W 2010 roku dołączył do zespołu „Faktów” TVN. Od jesieni 2020 roku jest gospodarzem „Sprawdzam”, emitowanego w TVN24 w piątki o godz. 20.

Średnia widownia cyklu w sezonie 2020/2021 wyniosła 572 tys. osób, co przełożyło się na 4,20 proc. udziału TVN24 wśród wszystkich widzów, 2,42 proc. w grupie komercyjnej 16-49 i 2,52 proc. w grupie 16-59 – wynika z danych Nielsen Audience Measurement przygotowanych dla Wirtualnemedia.pl.

Udział TVN24 w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów w 2020 roku wyniósł 5,36 proc.