Materiały telewizji Dożd już są oznaczone informacją, że są „sporządzone i/lub rozpowszechniane” przez publikatora „pełniącego funkcję zagranicznego agenta”. To pierwszy skutek decyzji ministerstwa sprawiedliwości. Jakie inne skutki tej decyzji już odczuwacie?
Tichon Dzjadko: Na razie jedyny rezultat, jaki odczuwamy polega na tym, że oznaczamy nasze materiały w odpowiedni sposób, opisany w ustawie. Będziemy też musieli raz na kwartał składać określone sprawozdania. Innych skutków nie odczuwamy. Jednak perfidia tej ustawy polega na tym, że skutki mogą nastąpić w każdym momencie – kiedy, na przykład, reklamodawcy i partnerzy zechcą zrezygnować ze współpracy. Może tak się zdarzyć, a może do tego nie dojść. Tak więc, jesteśmy w sytuacji całkowitej niejasności.
Na przykładzie portalu Meduza, który po wpisaniu na listę utracił większość reklamodawców, widać co dzieje się, gdy media otrzymują status „zagranicznego agenta”. Jak widzi Pan przyszłość telewizji Dożd?
Widzę ją dobrze. Dożd jeszcze w 2014 roku został z powodów politycznych wykluczony z sieci dużych operatorów telewizji kablowej i satelitarnej i stracił większość reklam. Z tego powodu reklama nie jest dla nas tak decydująca, jak np. dla Meduzy. Po 2014 roku zdołaliśmy się stać medium, które niemal w całości zależne jest od swoich widzów i istnieje dzięki nim. Mamy wielu odbiorców, ich liczba rośnie. Widzowie wspierają nas cały czas i w tych pierwszych dniach, po umieszczeniu nas na liście „zagranicznych agentów” widzimy, że to poparcie wyraża się w tym, że widzowie nas prenumerują i przesyłają nam datki. To daje nam nadzieję, pewność, że wszystko będzie dobrze. Liczba widzów to około 18-20 milionów osób w ciągu miesiąca na różnych platformach.
Mówił już Pan, że telewizja odwoła się od decyzji ministerstwa sprawiedliwości. Czy wierzy Pan w powodzenie takiego odwołania?
Nie wiem, nie mogę powiedzieć. Wiem, że sądy rosyjskie nie są niezależne, ale uważam, że w tej sytuacji powinniśmy postępować w zgodzie ze wszelkimi możliwościami prawnymi. Dożd należy do mediów działających we wszystkim ściśle zgodnie z prawem. Tak więc, robimy to, co możemy zrobić – uważamy, że mamy rację, że nie powinniśmy być na liście „zagranicznych agentów” i idziemy do sądu. Nie wiem, czy to zakończy się sukcesem, czy też nie, ale uważam, że powinniśmy spróbować.
Niedawno telewizja Dożd została wykluczona z poolu kremlowskiego (grupy mediów akredytowanych na Kremlu-PAP). Czy uważa Pan, że jest związek między tym krokiem a ostatnimi wydarzeniami?
Myślę, że taki związek może istnieć. Myślę, że jacyś ludzie, którzy np. wcześniej mogli z jakichś powodów myśleć, że Dożd ma jakąś „kryszę” („plecy”, ochrona wpływowego protektora-PAP) i że jego obecność wśród mediów akredytowanych na Kremlu to potwierdza, uznali po wykreśleniu nas, że tej „kryszy” nie ma. Mogło być to tak, a mogło być inaczej. W Rosji wszystko – jeśli chodzi o władzę – jest zdecydowanie nieprzejrzyste. Możemy tylko domyślać się, przypuszczać. Rzeczywiście, wygląda to dość logicznie: wiosną Dożd zostaje wykreślony z poolu kremlowskiego, a potem po kilku miesiącach – uznany za „zagranicznego agenta”. Zapewne jest to ze sobą związane, ale to tylko przypuszczenie.
Jak może Pan skomentować argument przedstawicieli władz: mamy ustawę o „mediach-zagranicznych agentach” i trzeba przestrzegać tego prawa?
Ustawa o „zagranicznych agentach” to prawo, zgodnie z którym „agentem” może się stać każdy: każda organizacja i każdy człowiek. Można to bardzo łatwo wyjaśnić: na przykład, na stronie Roskomnadzoru (państwowego regulatora mediów-PAP) jest lista mediów, które otrzymują fundusze z zagranicy. Jest tam telewizja Dożd, dlatego że podpisaliśmy kontrakt z Unią Europoejską. Tak również jest jednak i telewizja RT, agencja TASS, agencja Interfax, Russia Today – media państwowe. Są one na tej liście.
Fundusze z zagranicy to pierwsze kryterium „zagranicznego agenta”. Drugim kryterium jest cytowanie innych „agentów zagranicznych”, albo rozpowszechnianie ich informacji. Russia Today, TASS, media państwowe również to robią. A więc, one tak samo jak Dożd powinny być umieszczone na liście („zagranicznych agentów”). Jeśli tak się nie dzieje, to staje się jasne, że jest to decyzja wybiórcza. Na czym się ona opiera? Jest jasne, że opiera się na polityce. Tak więc, ta ustawa jest wadliwa i nie powinno jej w ogóle być.
Czy cokolwiek będziecie teraz zmieniać w telewizji Dożd?
Nie, w żadnym wypadku. To wykluczone.