W piątek pisaliśmy, że przystąpiliśmy do protestu środowiska dziennikarskiego przeciw ograniczaniu możliwości relacjonowania prac parlamentu. W weekend władza posunęła się jeszcze dalej i w ogóle wyrzuciła dziennikarzy z Wiejskiej. To skandal. Jednak nie do przyjęcia jest także układanie się z marszałkiem i negocjowanie ustępstw (spotkanie części mediów z marszałkiem Karczewskim z soboty). Bo tu nie ma miejsca na negocjacje. Jesteśmy dziennikarzami. Mamy konsekwentnie pokazywać bezmyślność polityków i pracować mimo absurdalnych zakazów, a nie na licencji władzy.
Gdybyśmy jako dziennikarze robili swoje, czyli należycie kontrolowali władzę i pracowali mimo, a nie wyłącznie za jej przyzwoleniem, nie potrzebowalibyśmy polityków, którzy wchodzą na mównicę sejmową ze słowami poparcia dla wolności słowa.
To prawdopodobnie bardzo podoba się w wielu redakcjach – te wielkie słowa o gwarancji dostępu do informacji w ustach polityków opozycji. Zwłaszcza na tle mizerii intelektualnej w tej dziedzinie, którą prezentują ludzie władzy i rządowe media. Ale to politycy. I media powinny zachować do nich dystans, niezależnie od tego, którą stronę politycy ci reprezentują. Oni reżyserują własne show, nawet jeśli początek scenariusza dał protest dziennikarski. Nie mam wątpliwości, że jeśli tylko ugrają swoje, nie będą sobie zaprzątać głowy mediami.
Nieznośną ekscytację widać z obu stron politycznej awantury. Mieszają się idee, a nawet role. Niektórzy dziennikarze na politycznych barykadach byli już od dawna, teraz tylko przestali się tego wstydzić i otwarcie występują w roli działaczy partii. Pewną nowością – wymuszoną przez zakaz wstępu dla mediów, a możliwą dzięki rozwojowi nowych technologii – jest to, że politycy występują teraz w roli dziennikarzy. Nie zobaczylibyśmy wielu sytuacji z Sejmu, gdyby nie posłowie opozycji z komórkami w dłoniach i dobrym transferem w abonamencie – dzięki czemu mogli robić relacje live na Facebooku i Twitterze.
Niech mi ktoś powie, dlaczego poseł Nitras był jedynym, który chwycił za telefon i pokazał całej Polsce sobotnie spotkanie z mediami? Kilkudziesięciu dziennikarzy w sali zapomniało o swoich rolach? Władza tkwi w XX wieku i łudzi się, że da się kontrolować każdy przekaz (i myśli, że zawłaszczenie telewizji i radia publicznego wszystko załatwi). Ale dlaczego media utwierdzają ją w tym przekonaniu?
Gdy zamyka się Wiejską przed dziennikarzami, nie powinno być miejsca na negocjacje. Po prostu dobrze róbmy swoją robotę, niezależnie od zachcianek polityków.