– Wiele osób pracujących w Studiu Reportażu odcinało kupony od tego, co robili wcześniej. A dziś słuchacze mają zupełnie inne oczekiwania niż 20 lat temu – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Mirosław Rogalski, były szef Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia. W ten sposób odnosi się do zarzutów stawianych mu przez Agnieszkę Walewicz, która właśnie odeszła z Polskiego Radia.
– Bardzo mi przykro czytać takie opinie – przyznaje Mirosław Rogalski, który od września 2020 r. do marca 2021 r. kierował Studiem Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia. W tym czasie odeszło stamtąd kilka uznanych i nagradzanych reportażystek, m.in. po 31 latach rozstała się z Polskim Radiem Hanna Bogoryja-Zakrzewska, a po 10 latach – Olga Mickiewicz.
W sobotę o swoim odejściu poinformowała Agnieszka Walewicz, związana ze Studiem Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia przez 25 lat. W emocjonalnym wpisie na Facebooku stwierdziła, że nie można dłużej pracować w firmie, która stała się „parodią samej siebie”. Oceniła Mirosława Rogalskiego jako „niekompetentnego” do kierowania zespołem.
Rogalski nie zgadza się z taką oceną. – Zacząłem tworzyć nowoczesną formułę działalności Studia Reportażu Polskiego Radia, chcąc zaangażować młodych ludzi, bo brakowało tam świeżej krwi i dotrzeć w ten sposób do młodszych odbiorców. Zwróciłem uwagę zarządowi Polskiego Radia na pilną potrzebę tworzenia podcastów i wejścia na kanał YouTube tak, jak to powinno wyglądać w nowoczesnym radiu. Starałem się naprawić wszystkie zaniechania, które narosły w ostatnich latach w Studiu Reportażu. I to spotkało się z oporem zespołu i z małym zainteresowaniem pani prezes – wyjaśnia Rogalski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Przyznaje, że nie miał wpływu na obecność reportażu na antenach Polskiego Radia. – Nawet jako redaktor naczelny Studia Reportażu nie miałem wiele do powiedzenia, jeśli chodzi o godziny emisji reportażu, które ciągle się zmieniały. W Trójce skrócono nam czas do 10 minut, a w Jedynce reportaże prezentowano po północy, gdy jest znikoma słuchalność. Ktoś, kto podejmował takie decyzje, nie miał pojęcia, ile czasu potrzebuje reportaż radiowy, by oddychać swoim przekazem – opisuje.
Rogalski: „miałem związane ręce”
Anna Walewicz przybliżyła także kulisy pracy ze swoim byłym szefem. – Przez dwa miesiące odbyłam dziesiątki absurdalnie przygnębiających rozmów, starając się bronić zdrowego rozsądku, dziennikarskiej uczciwości, warsztatu, ale również granic osobistych każdego z nas. Poległam, kiedy w październikowym tygodniu protestów kobiet wszystkie (WSZYSTKIE) nasze odcinki w Trójce i Jedynce miały być w wymowie antyaborcyjne. Poczułam, że przekraczam Rubikon. Że współpracując z tym panem, nie ratuję dziedzictwa i redakcji, a wręcz pomagam mu je niszczyć – napisała.
Mirosław Rogalski twierdzi, że nie było nacisków na dziennikarzy. – Nikt nie był proszony, żeby takie reportaże realizować. Wiedziałem, że to nierealne i nie będzie zachowany obiektywizm. Sięgnęliśmy wtedy po archiwalne produkcje, które przedstawiały inny punkt widzenia niż ten obecny w mediach mainstreamowych, tworząc przeciwwagę do jednostronnego komentowania spraw dzielących Polaków – tłumaczy Rogalski.
Przyznaje, że od początku nie układała mu się współpraca z dziennikarzami Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia. – Wiele osób tam pracujących nie mogło się pogodzić z tym, że można inaczej myśleć o reportażu i odcinało kupony od tego, co robili wcześniej. A dziś słuchacze mają zupełnie inne oczekiwania niż 20 lat temu. Miałem więc trochę związane ręce, bo musiałem zapewnić ciągłość pasma wypełnionego reportażami przy dużej niechęci zespołu nie chcącego wyjść ze strefy komfortu – mówi Rogalski.
Dodaje, że przez siedem miesięcy niewiele udało mu się zrobić. – W Polskim Radiu są dość skostniałe struktury i wszelkie zmiany spotykają się z dużym oporem. Wychodziłem z założenia, że skoro można odnieść sukces, tworząc reportaże w Telewizji Polskiej, to przyjmując podobną formułę, można też wynieść reportaż radiowy na wyższy poziom, angażując emocje słuchaczy – przyznaje Rogalski. Odnosi się w ten sposób do prowadzonych przez siebie programów w TVP: „Alarm” i „Magazyn Ekspresu Reporterów”.
Walewicz zarzuciła Rogalskiemu, że „dokonał masakry redakcji reportażu, zostawił po sobie ugór i połowę zespołu, który jest wykończony psychicznie”, i nie rozumie, jak „kierownikiem redakcji reportażu mógł zostać ktoś, kto nie rozumie, że słowa »reportaż« i »na jutro« wzajemnie się wykluczają”.
– Jakie osiągnięcia ma pani Walewicz w dziedzinie reportażu? Nie może być tak, że jedna osoba, która odchodzi, będzie teraz wyrocznią, co jest dobrym reportażem, a co nie. Nie widziałem w niej dynamizmu, kreacji. Jej praca polegała raczej na wpisywaniu w grafik propozycji dziennikarzy, kiedy i jaki reportaż ma się pojawić, ale nie było z jej strony potrzebnej w tym zawodzie inwencji, jak to zrobić, z kim porozmawiać, gdzie rozłożyć akcenty, w jaką ubrać formę, był jedynie ogólny pomysł na dziennikarski temat. To za mało, aby powstał dobry reportaż – dodaje Rogalski.
Obszerna rozmowa z Mirosławem Rogalskim o pracy w Programie Trzecim oraz w Studiu Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia, a także zamieszaniu związanym z Listą Przebojów Trójki w środę tylko w portalu Wirtualnemedia.pl.
Mirosław Rogalski odszedł z Polskiego Radia
Mirosław Rogalski od 1 kwietnia br. nie jest już wicedyrektorem radiowej Trójki ani szefem Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia. Dzień wcześniej wygasł kontrakt, a firma go nie przedłużyła. Rogalski pracował w Trójce od 1 kwietnia 2020 r. Razem z Tomaszem Kowalczewskim, ówczesnym szefem Programu Trzeciego oraz prezes Polskiego Radia Agnieszką Kamińską w maju 2020 r. informowali podczas konferencji prasowej o rzekomych nieprawidłowościach w trójkowej Liście Przebojów. W efekcie odszedł najpierw Marek Niedźwiecki, potem wielu innych dziennikarzy, redaktorów, współpracowników i wydawców Trójki. Część z nich założyła Radio 357, część – Radio Nowy Świat.
Pracę dziennikarską Mirosław Rogalski rozpoczynał w oddziale Polskiego Radia w Bydgoszczy w 1989 r., gdzie m.in. przygotowywał reportaże i prowadził autorskie programy muzyczne oraz publicystyczne. Był też korespondentem Programu III Polskiego Radia z Bydgoszczy i Torunia, a później również prowadzącym poranne i popołudniowe wydania „Zapraszamy do Trójki”. Pracował w TVN i Polsacie, gdzie był gospodarzem programów reporterskich. W październiku 2015 r. trafił do TVP, gdzie najpierw pracował w Agencji Kreacji Publicystyki, Dokumentu i Audycji Społecznych w Telewizji Polskiej, później trafił do programu interwencyjnego „Alarm!”.