Dziennikarz „Alarmu!” miał sugerować działaczce LGBT, że stoi za morderstwem przyjaciółki

„Nie sugerowałem, pytałem”

Działaczka społeczna Anna Strzałkowska zarzuca dziennikarzowi „Alarmu!”, że sugerował jej udział w morderstwie przyjaciółki sprzed lat. – Nie sądziłam, że ktoś może posunąć się do czegoś takiego – komentuje Strzałkowska. Autor przygotowywanego materiału, Krzysztof Plona, odpowiada: – Dziennikarz nie sugeruje, lecz pyta. Tak też zrobiłem.

Strzałkowska to psycholog, wykładowczyni akademicka, działająca w Stowarzyszeniu na rzecz Osób LGBT „Tolerado” w Gdańsku. Sprawa dotyczy morderstwa i gwałtu sprzed 26 lat, które miało miejsce w Gdańsku. Wówczas Daria Reluga – podczas joggingu – została skatowana, wielokrotnie zgwałcona i zabita, a sprawców tej głośnej zbrodni nie wykryto do dzisiaj.

– Chodziłyśmy do jednej klasy, była przez całe liceum moją przyjaciółką. Historię jej morderstwa noszę w sobie 26 lat. To ciężki temat. W zasadzie nigdy o tym nie mówię, wciąż mnie dużo to kosztuje, miałam wtedy zaledwie 18 lat. Do dzisiaj jestem blisko z Jej rodzicami – stwierdziła Anna Strzałkowska.

Sprawą morderstwa zajął się dziennikarz „Alarmu!” TVP1, Krzysztof Plona. Zgłosił się do Strzałkowskiej, by porozmawiać o zamordowanej kobiecie. Jak twierdzi Strzałkowska, nie pierwszy raz stawała przed kamerą, by opowiedzieć o tej zbrodni. Dlatego też zgodziła się porozmawiać z dziennikarzem telewizji Polskiej.

– Dziennikarz podczas przeprowadzania wywiadu zasugerował, wprost podał hipotezę, że za tym morderstwem stoję ja. Że to pewnie dlatego, że moje zaloty zostały odrzucone i z zemsty doszło do morderstwa. Osłupiałam. Nigdy nie sądziłam, że ktoś może posunąć się do czegoś takiego – zrelacjonowała Anna Strzałkowska.

– Na koniec, pomimo, że zwracał się do mnie „pani profesor” powiedział, że TVP podpisze mnie w materiale „aktywistka LGBT”, nie „przyjaciółka Darii”, tylko „aktywistka LGBT”. Wtedy zrozumiałam, że dałam się sprowokować, że to materiał, który najprawdopodobniej będzie o mnie. Poprosiłam o autoryzację, wysłałam zapowiedź podjęcia kroków prawnych, ale nikt już po nagraniu nie odebrał telefonu, nie odpisał na moje smsy ani na wysłanego maila – opisała.

„Dziennikarz nie sugeruje, lecz pyta”

W odpowiedzi Krzysztof Plona, autor przygotowywanego materiału, który nie został jeszcze wyemitowany, wyjaśnił na Twitterze: – Dziennikarz nie sugeruje, lecz pyta. Tak też zrobiłem. Wiedząc, że taka hipoteza jest brana pod uwagę, że formułuje ją Ojciec śp. Darii, zapytałem Panią o nią. Właśnie po to, by ją zweryfikować.

Plona zapewnił też, że jest „głęboko zdumiony tym, w jak nieprawdziwy sposób” Strzałkowska przedstawiła przebieg rozmowy w mediach społecznościowych. – Rozmawialiśmy m.in. o podpisie na wizytówce. Zaproponowałem, by wprowadzając do tematu wątek najbliższej przyjaciółki, przedstawić jako profesor UG oraz działaczkę środowisk LGBT. Nie widziałem w tym nic złego, nie chciałem wykorzystać tego w celu dyskredytacji – zapewnił dziennikarz TVP.

Inaczej przedstawił też sprawę kontaktu z bohaterką reportażu. Anna Strzałkowska twierdzi, że po wizycie u niej ten kontakt się urwał. – Do dziś nie było z Pani strony ani jednej próby kontaktu. Z mojej zaś dziś było już kilka. Niestety, bez odbioru – stwierdził Plona.

„Alarm!” to codzienny interwencyjny program Telewizji Polskiej, nadawany od 2018 roku. Widzowie w kilkunastominutowym programie śledzą dziennikarskie interwencje, śledztwa i opowieści o realnych problemach Polski i Polaków. Reporterzy przybliżają m.in. układy i skutki niesprawiedliwych wyroków sądowych. Cykl prowadzą Jacek Łęski i Agnieszka Świdzińska.

Średnia widownia premierowych odcinków „Alarmu!” wyemitowanych w okresie od 4 stycznia do 26 kwietnia 2021 roku w TVP1 (od poniedziałku do soboty około godz. 20.15) wyniosła 1,38 mln osób. Udział TVP1 w rynku telewizyjnym ukształtował się na poziomie 9,48 proc. w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów, 4,85 proc. w grupie 16-49 i 6,63 proc. w grupie 16-59.