Twaróg: Krystyna Bochenek to pomnikowa postać, która (na szczęście) nie ma zwykłego pomnika

Komisja Macierewicza niczego nowego nie odkryje, możemy więc znów spokojnie odłożyć politykę na bok. I pójść na spacer po najpiękniejszej części Katowic, by zobaczyć mural z Krystyną Bochenek – pisze Marek Twaróg, redaktor naczelny Dziennika Zachodniego.

Mnożenie wątpliwości wokół katastrofy smoleńskiej coraz mniej opłaca się politycznie, więc – zgodnie z przewidywaniami – kolejne rocznice nie są już okazją do bombastycznych teorii spiskowych wokół tej tragedii. Doszło wręcz do kuriozalnej sytuacji, w której już nie tylko katastrofa, ale i sam raport komisji Macierewicza stał się przedmiotem teorii spiskowej – nikt bowiem nie jest w stanie zweryfikować tego, co w nim jest. Oraz: nikt nie wie, kiedy raport będzie. Pewnie nigdy.

Dla zdroworozsądkowo myślących ludzi oraz tych, którzy rozumieją, jak nikłym warsztatem badawczym dysponuje komisja, to nic nowego. Możemy więc odłożyć politykę na bok.

Powinniśmy zatem po jedenastu latach od katastrofy wybrać się na spacer po najlepszej części Katowic i zastanowić się, kogo nam tu na Śląsku brakuje. Choć była politykiem, i to niezwykle pracowitym oraz aktywnym, dziś nikt nie wspomina jej w kontekście partyjnych rozgrywek, koalicyjnych przepychanek, wojny podjazdowej, knowań i tajnych głosowań. Oczywiście, polityka kiedyś była inna, ale przede wszystkim jednak – to redaktor Bochenek była inna. Z tego powodu jej działalność polityczna wspominana jest dziś jak kontynuacja działalności społecznej, którą prowadziła równocześnie z aktywnością zawodową, najpierw dziennikarską, potem polityczną.

Znamienne, że pozostała w dobrej pamięci niemal wszystkich, z którymi współpracowała stale lub choćby chwilowo, a jakoś specjalnie nie zabiegała o popularność. Nie podlizywała się ludziom, nie mówiła wyłącznie tego, co chcieli słyszeć, nie znosiła gadki szmatki, okrągłych słów, zawiłych komunikatów, uciekania od odpowiedzialności.

W opowieściach jej najbliższych przyjaciół jest zawsze wymagającym, znającym wartość ciężkiej pracy człowiekiem, potrafiącym mówić wprost i upominać wprost. Ceniącym działanie, realną robotę.

Jest więc idealną postacią na pomnik. Ale na szczęście na Śląsku pomnik nie musi oznaczać źle odlanej w brązie sylwetki, pod którą raz w roku składa się kwiaty. Tak jak Krystyna Bochenek pokazywała najlepsze oblicze Śląska, tak i mural, który ją upamiętnia na kamienicy przy Wojewódzkiej, pokazuje najlepsze oblicze śląskiej pamięci – bez fanfaronady, patosu, nadęcia, czego wszyscy mamy dość w propagandowych przekazach.

Idźmy więc na spacer po Wojewódzkiej i pomyślmy o Krystynie Bochenek, Smoleńsku, ważnych ludziach, których tam straciliśmy. Doceńmy naszych bohaterów i nasz sposób ich upamiętniania.

Marek Twaróg, redaktor naczelny DZ