„Pracownicy TVN” skarżą się na władze firmy w liście do mediów

„Zwolnienia będą miały tragiczne skutki”

W poniedziałek grupa anonimowych „pracowników TVN” przekazała wielu redakcjom w Polsce i za granicą obszerny list, w którym zarzuca władzom firmy, na czele z Katarzyną Kieli, złe zarządzanie, m.in. niedawne zwolnienia. TVN Grupa Discovery na razie odniósł się do pisma.

W poniedziałek do wielu redakcji trafił 10-stronicowy list podpisany przez „pracowników TVN”, a zatytułowany „TVN Grupa Discovery – destrukcja”. Pierwszy napisał o tym na Twitterze Wojciech Wybranowski z ŻycieStolicy.com.pl, a portal TVP.info po godz. 15 zamieścił omówienie pisma.

Szef TVP.info Samuel Pereira na Twitterze opublikował skany listu. – Mam nadzieję, że chociaż tym razem stacja TVN i jej dziennikarze aktywni na Twitterze znajdą w sobie odwagę odnieść się do tego listu. Oficjalnie lub nieoficjalnie – skomentował.

Pereira ujawnił też wykaz odbiorców pisma, liczący 142 pozycję. Są w nim dziennikarze i menedżerowie czołowych polskich stacji telewizyjnych, radiowych, portali internetowych (w tym serwisów branżowych, m.in. Wirtualnemedia.pl) i tytułów prasowych, szefowie największych domów mediowych i firm audytorskich, a także naczelny rabin Polski oraz ambasada USA.

Na liście są też szefowie mediów amerykańskich (m.in. CNN, Fox News, Bloomberga, „New York Timesa” i „Washington Post”), koncernów Amazon, Disney i Facebook oraz naczelny rabin Nowego Jorku.

10 stron skarg na władze TVN

W liście autorzy wysuwają szereg poważnych zastrzeżeń wobec kierownictwa TVN Grupy Discovery, zwłaszcza Katarzyny Kieli, szefowej koncernu Discovery w regionie EMEA. Podkreślają, że standardy zarządzania w TVN są dużo gorsze niż kiedy od połowy 2015 do początku 2018 roku firma należała do Scripps Networks Interactive, a jej szefem był menedżer tego koncernu Jim Samples.

Na początku stycznia okazało się, że w placówce Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego poza kolejnością zostali zaszczepieni na koronawirusa m.in. Katarzyna Kieli z mężem oraz Edward Miszczak, członek zarządu i dyrektor programowy TVN oraz jego partnerka życiowa. Kieli potwierdziła tę informację 8 stycznia, a Miszczak 2 stycznia.

Według autorów listu dziennikarze TVN24 wiedzieli o tym wcześniej, ale zarząd zakazał informowania o sprawie. Komunikację firmy w tej sytuacji utrudniało też to, że Katarzyna Kieli miała wyjechać na dwutygodniowy urlop, natomiast po powrocie w czasie wideokonferencji z menedżerami miała im przekazać, że gdyby mieli okazję, też powinni jak najszybciej się zaszczepić.

W piśmie zarzucono też kierownictwu, że zwleka z wieloma decyzjami, m.in. w sprawie budżetów na różne projekty, o które proszą menedżerowie.

Pod koniec stycznia br. informowaliśmy, że TVN Grupa Discovery rozesłał do pracowników ankiety z pytaniami o współpracę z innymi firmami, które mogą być konkurencją dla nadawcy. Oprócz tego mieli się oni zapoznać z dokumentem informującym m.in. że za konflikt interesów uważa się zatrudnianie członka rodziny czy randki ze współpracownikami.

Zdaniem autorów listu ankieta stanowi naruszenie praw pracowniczych. – To jawna inwigilacja pracowników i ich rodzin. Można domniemywać, że na podstawie tej ankiety będzie dochodziło do kolejnych zwolnień pracowników TVN – ocenili.

Zwolnienia „będą miały tragiczne skutki

W ostatnich miesiącach w TVN Grupie Discovery przeprowadzono kilkuetapowe zwolnienia. Pod koniec ub.r. nadawca w centrali i oddziałach regionalnych pożegnał się z ok. 30 osobami, m.in. z biura reklamy TVN Media, pracownikami działu techniki oraz inżynierami wozów transmisyjnych.

Pod koniec stycznia informowaliśmy, że z redakcji TVN24 ma zostać zwolnionych kilkanaście osób. – Naszym głównym celem jest uproszczenie struktur firmy w taki sposób, żeby uzyskać maksymalną elastyczność, a co za tym idzie, jak najlepsze dopasowanie do potrzeb widzów i wymogów rynku – tłumaczył Marcin Barcz, ówczesny dyrektor komunikacji korporacyjnej w TVN Grupie Discovery.

W ostatnich dniach TVN24 pożegnał się z dziennikarzami Igorem Sokołowskim, Maciejem Dolegą i Aleksandrą Janiec, paryską korespondentką Anną Kowalską oraz zlikwidował biuro korespondenta w Moskwie Andrzeja Zauchy.

– Zwalniane są kobiety w ciąży, matki rodzin wielodzietnych, osoby w wieku emerytalnym, które są wybitnymi specjalistami w swoich dziedzinach. Managerowie zgłaszają, że zwolnienia będą miały tragiczne skutki, spadnie wydajność pracy – skomentowano w liście „pracowników TVN”. Zwrócono uwagę, że od kilku miesięcy w firmie nie są obsadzone stanowiska prezesa oraz dyrektor marketingu i PR.

Według autorów listu dalsze zwolnienia mogą być prowadzone do czerwca br. w takiej skali, żeby uniknąć procedury zwolnień grupowych. Zauważyli też, że z firmą rozstał się właśnie dziennikarz śledczy Szymon Jadczak (od kwietnia będzie pracował w Wirtualnej Polsce). – Trochę przykro, że na końcu mojej przygody z TVN24 okazało się, że człowiek to tylko pozycja w Excelu, a niektórzy wciąż nie mogą pogodzić się, albo może nie wiedzą, że pańszczyznę w Polsce zniesiono już dość dawno, bo w 1864 roku – stwierdził Jadczak w pożegnalnym mailu wysłanym współpracownikom.

Redukcje nastąpiły też w zarządzie TVN. Prezes Piotr Korycki odszedł z firmy we wrześniu ub.r., jego obowiązki przejęła Katarzyna Kieli. Z końcem października z zarządem spółki rozstali się Maciej Maciejowski (odpowiadał za pion internetowy) i Tomasz Marszałł (nadzorował marketing). Natomiast w połowie lutego poinformowano, że z firmy odchodzą dyrektor personalna Agnieszka Trysła i dyrektor komunikacji korporacyjnej Marcin Barcz, niedługo wcześniej odwołani z zarządu.

– Machina Discovery spowodowała, że my, którzy wciąż pracujemy w TVN, gratulujemy kolegom, którzy zostali zwolnieni z pracy. Gratulujemy im dlatego, że my także nie chcemy już tu pracować. Taka sytuacja w historii TVN wcześniej nigdy nie miała miejsca – napisano w liście.

– Każdy, kto nie został zwolniony, chce dostawać pensję do momentu, w którym nie znajdzie sobie innej pracy. Czekamy, aż minie pandemia i będzie łatwiej o zmianę pracy – dodano.

TVN Grupa Discovery na razie nie odniósł do treści tego listu.

Były operator TVN nie jest autorem listu

W zeszły piątek Kamil Różalski, przez 23 lata operator obrazu w TVN, we wpisie facebookowym zarzucił nadawcy poważne naruszenia praw pracowniczych, zwłaszcza wobec grupy osób, które pod presją ze strony firmy musiały przejść z etatów na umowy cywilnoprawne. Według Różalskiego w takiej formie związanych jest z nadawcą 1,8 tys. osób.

– Od tego momentu ja, moje koleżanki i koledzy byliśmy traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Stawaliśmy się ofiarami mobbingu, współczesnego niewolnictwa, wykluczenia zawodowego, szantażu, odwetu. Byliśmy zmuszani przez pracodawcę do pracy po 16-17 godzin dziennie, w wyniku czego traciliśmy zdrowie – wyliczył.

Zapowiedział, że będzie konsekwentnie informował opinię publiczną także o „łamaniu prawa, wprowadzaniu w błąd inwestorów, unikaniu płacenia podatków w Polsce, hipokryzji, podwójnych standardach stosowanych przez Discovery Inc. oraz TVN SA”. – O tytułach w których będzie można przeczytać o w/w patologiach, będę informował na bieżąco – zapowiedział.

Biuro prasowe TVN w oświadczeniu przekazanym portalowi Wirtualnemedia.pl zapewniło, że „warunki zatrudnienia wszystkich osób wykonujących wolne zawody w ramach współpracy z telewizją TVN, w tym operatorów kamer, są zgodne z prawem”.

– Każde zgłoszenie dotyczące potencjalnego naruszenia obowiązujących w firmie zasad bardzo dokładnie analizujemy i traktujemy poważnie. Wewnętrzne postępowania wyjaśniające w takich sprawach są objęte poufnością i nie udzielamy na ich temat informacji. – Wobec osób składających skargi nie są wyciągane negatywne konsekwencje, a każda osoba oceniana jest wyłącznie na podstawie swoich kompetencji i zaangażowania w wykonywaną pracę – zapewniono.

Kamil Różalski zapewnił w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że nie jest autorem listu wysłanego w poniedziałek. – Nie po to zamieściłem wpis pod nazwiskiem, żeby wysyłać anonimy – stwierdził. Zaznaczył, że przygotowywane przez niego publikacje pojawią się w najbliższym czasie, mają być dobrze udokumentowane.