Według Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara podatek od przychodów reklamowych może „wpłynąć w sposób istotny na ograniczenie wolności mediów i wolności słowa, a tym samym ograniczenie prawa obywateli do informacji”. Bodnar wyraził solidarność z prowadzoną w środę przez wiele mediów prywatnych akcją „Media bez wyboru”.
W oświadczeniu wydanym w środę po południu Adam Bodnar stwierdził, że „z najwyższym zaniepokojeniem przyjmuje ogłoszoną przez rząd inicjatywę, której celem jest wprowadzenie nowego podatku od przychodów uzyskiwanych przez media z reklamy”.
– Może to wpłynąć w sposób istotny na ograniczenie wolności mediów i wolności słowa, a tym samym ograniczenie prawa obywateli do informacji – ocenił.
RPO przytoczył, że w uzasadnieniu projektu ustawy o nowej daninie jako jej cel wskazano walkę z konsekwencjami epidemii, takimi jak „rozwarstwienie poziomu kompetencji cyfrowych, coraz większe trudności z oceną rzetelności pojawiających się w mediach informacji, a także utratę poczucia wspólnoty i więzi z tradycją oraz ograniczony dostęp do dóbr kultury i pomników wspólnego dziedzictwa”, wynikające z „coraz szybszego transferu wielu aktywności społecznych do przestrzeni online”.
– Opublikowane wraz z samym projektem uzasadnienie milczy zarówno na temat podstaw ustalenia wspomnianych wyżej negatywnych skutków pandemii, jak również przewidywanych skutków przyjęcia ustawy dla rynku medialnego – skomentował Bodnar.
Zaznaczył, że w mediach publikowane są informacje i analizy wskazujące, że skutkami nowej daniny „mogą być liczne bankructwa rodzimych mediów i ograniczenie niezależności dziennikarzy, a nawet ich grupowe zwolnienia”.
– Szczególny niepokój musi budzić objęcie podatkiem lokalnych mediów, które już obecnie często balansują na granicy wypłacalności w związku z mniejszym dostępem do usług reklamowych. Ponadto istnieje też duże prawdopodobieństwo przeniesienie większości kosztów nowej opłaty na widzów, słuchaczy i czytelników, a tym samym stworzenie kolejnej przeszkody w dostępie do niezależnej i rzetelnej informacji – bariery finansowej – ocenił Rzecznik.
Porównania z zagranicą „nie mają większego sensu”
Zdaniem Adama Bodnara porównywanie zapowiedzianej daniny z podobnymi rozwiązaniami podatkowymi funkcjonującymi za granicą „bez wskazania na całokształt uwarunkowań ekonomicznych i politycznych działania rynku medialnego w danym kraju, nie mają większego sensu i mogą wprowadzać w błąd, proponując nierealny, ‘patchworkowy’ system prawny i podatkowy”.
– Należy natomiast wskazać, że na forum OECD oraz Unii Europejskiej trwają zaawansowane prace nad tzw. podatkiem cyfrowym. Wprowadzanie podobnego, równoległego rozwiązania na szczeblu krajowym może więc znacząco pogorszyć konkurencyjność polskich mediów – stwierdził Bodnar.
Zwrócił też uwagę, że władza ustawodawcza nie ma absolutnej swobody w zakresie ustalania danin publicznych, na co wielokrotnie zwracał uwagę Trybunał Konstytucyjny w swoich orzeczeniach. –
Wykonanie obowiązku daninowego nie może też prowadzić do naruszenia istoty konstytucyjnych wolności i praw. W tym wypadku: konstytucyjnie gwarantowanych wolności mediów (art. 14 Konstytucji RP) oraz wolności słowa (art. 54 Konstytucji RP) – napisał.
RPO w pełni solidarny z protestem
Adam Bodnar zapewnił w oświadczeniu, że „w pełni solidaryzuje się z akcją protestacyjną ‘Media bez wyboru’, w której uczestniczą wydawcy i dziennikarze, ale też przedstawiciele wielu innych środowisk”.
– Wolne, niezależne media są niezbędnym elementem demokracji, służą prawdzie i rzetelności informacji. Bez nich nie można skutecznie ochraniać obywatelskich praw i wolności w konfrontacji z władzą – podkreślił.
Rzecznik zwrócił się „do wszystkich uczestników życia publicznego, aby angażowali się w obronę prawa obywateli do informacji i nie godzili się na jego ograniczanie z jakiekolwiek przyczyny, a zwłaszcza w tak podejrzanie zafałszowanej postaci, jak zaproponowany przez rząd podatek od reklam”.
Różne stawki i progi podatku reklamowego
Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki od przychodów reklamowych. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.
Podatek od wpływów reklamowych w mediach pozainternetowych ma obejmować wszystkie podmioty, które przekroczą określony próg rocznych wpływów.
Od wpływów z reklam w telewizji, radiu, kinach i na outdoorze powyżej 1 mln zł będą obowiązywać takie stawki: – 7,5 proc. od wpływów do 50 mln zł (po przekroczeniu progu wynoszącego 1 mln zł), – 10 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł. Wyższe będą stawki w przypadku reklam towarów kwalifikowanych (produktów medycznych, leczniczych, suplementów diety i napojów słodzonych): 10 proc. od wpływów do 50 mln zł (bez żadnego dolnego progu), 15 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł.
W prasie będą obowiązywały niższe stawki podatku reklamowego: 2 proc. od wpływów do 30 mln zł (powyżej progu 15 mln zł), 6 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł. Za wpływy z reklam towarów kwalifikowanych stawki wynoszą: 4 proc. od wpływów do 30 mln zł, 12 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł.
W internecie podatek od przychodów reklamowych będzie obowiązywał podmioty, które w zeszłym roku obrotowych na całym świecie zanotowały ponad 750 mln euro wpływów, a w Polsce – powyżej 5 mln euro przychodów z reklam internetowych (należy spełniać oba warunki). Stawka podatku wyniesie 5 proc. Będzie on naliczany tylko od przychodów z reklam wyświetlanych internautom w Polsce.
Podatek ma wejść w życie z początkiem lipca, a w przyszłym roku przynieść ok. 800 mln zł. Resort finansów do 16 lutego czeka na opinie dotyczące projektu.
Za pobór podatku reklamowego będzie odpowiadała skarbówka w Bielsku-Białej. Podatek od reklam internetowych będzie opłacany do 25 lutego za poprzedni rok, a w przypadku reklam w pozostałych mediach zobowiązane podmioty będą do 25 lipca uiszczać zaliczkę za pierwsze półrocze, a do 25 stycznia płacić resztę daniny za cały miniony rok.
Środki uzyskane z nowej daniny mają trafiać w trzy miejsce. Połowa będzie przekazywana do Narodowego Funduszu Zdrowia, 35 proc. – do nowo utworzonego Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów, a 15 proc. – do Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków.
Premier i rzecznik rządu uzasadniają podatek reklamowy
We wtorek Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej został spytany, czy podatek reklamowy ma uderzyć w niezależne media. – W sytuacji tak gwałtownych zmian w gospodarce, które obserwujemy na co dzień – nawet jeśli nie interesuje się bardzo gospodarką i nowymi sektorami, w szczególności cyfrowymi. Systemy podatkowe świata muszą za tym nadążać – stwierdził premier.
Szef rządu przypomniał, że od kilku lat na forum Komisji i Rady Europejskiej oraz OECD toczy się dyskusja, jak skutecznie opodatkować cyfrowe koncerny takie jak Apple, Google, Facebook czy Amazon, bo zauważono, że w większości krajów, w których działają, płacą zbyt niskie podatki.
– Mało tego, one korzystają z rajów podatkowych. Znacie państwo pewnie przypadek Irlandii, których jest jednym z krajów, w których usadowiły się centrale wielu międzynarodowych firm i tam płacą znikome podatki, praktycznie zerowe – dodał Morawiecki. – Czy to jest sprawiedliwe, żeby najbogatsze firmy świata, których wyceny sięgają biliona dolarów, a nawet dwóch bilionów dolarów, płaciły znikome podatki? – spytał.
Morawiecki zauważył, że na poziomie Unii Europejskiej i OECD starano się wypracować nowe rozwiązania podatkowe wspólnie z globalnymi koncernami cyfrowymi. – Weszliśmy w dialog z tymi firmami, ten dialog się przedłużał, trwał dwa lata, obiecano nam coś na koniec 2020 roku, cierpliwie czekaliśmy do 2020 roku. Ale okazało się, że to była tylko gra na czas – ocenił.
„Wartość dodaną w sposób sprawiedliwy należy opodatkować”
– Śladem Francji, Hiszpanii, Włoch wdrażamy rozwiązania, które mają w znacznym stopniu odpowiedzieć na ten nowy, cyfrowy świat, który pojawia się zarówno w okienkach naszych telewizorów, komputerów, telefonów – zaznaczył. – Nie może być tak, żeby biedni stawali się coraz bardziej biedni poprzez to, że bogaci stają się coraz bardziej bogaci. Oni muszą też partycypować w rozwoju społeczno-gospodarczym – podkreślił premier.
Dodał, że takie koncerny „korzystają z nowym modeli gospodarczych, zupełnie nowych modeli biznesowych”, przez co nie płacą danin publicznych od generowanej wartości dodanej. – Właśnie tę wartość dodaną w sposób sprawiedliwy zawsze należy opodatkować. Żeby także nasi emeryci, nasi renciści, nasze dzieci, nasze rodziny korzystały z tego, żebyśmy mogli budować drogi, remontować szkoły, szpitale itd. – wyliczył szef rządu.
Mateusz Morawiecki zauważył, że roczne wpływy, które ma dać nowa danina, są znikome przy skali budżetu i sektora finansów publicznych Polski. – Czy 700-800 mln zł to jest znacząca kwota? Nie, to sprawiedliwy krok w kierunku wyrównania szans krajowych graczy w tych różnych branżach porównaniu do wielkich graczy zagranicznych.
Rzecznik rządu: podatek dotyczy największych podmiotów
Plany wprowadzenia składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej w rozmowie z PAP skomentował rzecznik rządu Piotr Müller. Podkreślił, że propozycja dotyczy największych podmiotów na rynku reklamowym.
„Od długiego czasu w UE trwa dyskusja na temat regulacji dotyczących m.in. sprawiedliwego opodatkowania cyfrowych gigantów internetowych. Ta dyskusja niestety znacząco się przedłuża. W związku z tym Polska, podobnie jak kilka innych krajów europejskich, zaproponowała krajowe rozwiązania podatkowe. Należy podkreślić, że dotyczy to największych podmiotów na rynku reklamowym” – powiedział Müller.
Rzecznik rządu zaznaczył, że podobne rozwiązania funkcjonują już w innych państwach Europy, m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Belgii i w Grecji.
„Pieniądze z opłaty trafią bezpośrednio na konta Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz nowego Funduszu, z którego wspierane będą projekty związane z kulturą i dziedzictwem narodowym w obszarze mediów” – podkreślił Müller.
Czarne plansze i komunikaty w mediach prywatnych
W środę czołowi nadawcy telewizyjni, radiowi oraz wydawcy prasowi i internetowi pod hasłem „Media bez wyboru” protestują przeciw zapowiedzianemu w zeszłym tygodniu podatkowi od przychodów reklamowych. To kontynuacja opublikowanego we wtorek listu otwartego ok. 40 prywatnych firm z różnych sektorów rynku mediów.
Od rana w kanałach kilku nadawców, m.in. Telewizji Polsat, TVN Grupy Discovery i Telewizji Puls, wyświetlana jest czarna plansza z napisem „Tu miał być Twój ulubiony program”, wyjaśnieniem poniżej: „Przepraszamy naszych widzów i partnerów handlowych. Dziękujemy za zrozumienia i wsparcie” i odesłaniem do wspólnego listu otwartego w serwisach internetowych.
W rozgłośniach Grupy RMF, Eurozetu i Grupy Radiowej Agory nadawany jest wyłącznie komunikat o proteście przeciw podatkowi reklamowemu, a w stacjach Grupy Radiowej Time taki komunikat można usłyszeć miedzy piosenkami (nie ma prowadzących ani serwisów informacyjnych). Podobne komunikaty nadawcy telewizyjni i radiowi wyświetlają w swoich serwisach internetowych.
W akcji uczestniczą też czołowi wydawcy internetowi i prasowi. Na stronach głównych portali i serwisów tematycznych m.in. Ringier Axel Springer Polska, Wirtualnej Polski i Agory zamieszczono komunikat o sprzeciwie wobec podatku. W większości serwisów internauci nie mogą przeglądać żadnych innych treści.
List otwarty opublikowano też na pierwszych stronach wielu dzienników należących do wydawców, którzy go podpisali.
40 firm we wspólnym proteście przeciw podatkowi reklamowemu
List ze sprzeciwem wobec podatku reklamowego opublikowano we wtorek po południu, podpisało go ok. 40 firm prywatnych z sektora mediów. Oceniają, że nowa danina „to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media”.
Wyliczają cztery główne konsekwencje wprowadzenia nowej daniny:
- „- osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, co znacznie ograniczy społeczeństwu możliwość wyboru interesujących go treści,
- – ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Ich produkcja daje obecnie utrzymanie setkom tysięcy pracowników i ich rodzinom oraz zapewnia większości Polaków dostęp do informacji, rozrywki oraz wydarzeń sportowych w znaczącej mierze bezpłatnie,
- – pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł,
- – faktyczne faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej”.
Krytycznie oceniają różne stawki i progi podatku reklamowego wyznaczone dla poszczególnych mediów. – Skandaliczne jest również niesymetryczne i selektywne obciążenie poszczególnych firm. Dodatkowo niedopuszczalna w państwie prawa jest próba zmiany warunków koncesyjnych w okresie ich obowiązywania – komentują.
Zaznaczają, że według szacunków firmy określane przez rząd jako „globalni cyfrowi giganci” rocznie będą płacić ok. 50-100 mln zł nowego podatku, natomiast pozostałe media, działające głównie w Polsce – 800 mln zł.
„Epidemia jako pretekst do wprowadzenia kolejnego obciążenia”
Sygnatariusze listu podkreślają, że jako media działające od wielu lat w Polsce nie uchylają się od obowiązków i społecznej odpowiedzialności.
– Co roku płacimy do budżetu Państwa rosnącą liczbę podatków, danin i opłat (CIT, VAT, opłaty emisyjne, organizacje zarządzające prawami autorskimi, koncesje, częstotliwości, decyzje rezerwacyjne, opłata VOD itd.). Własną działalnością charytatywną wspieramy też najsłabsze grupy naszego społeczeństwa. Wspieramy Polaków, jak i rząd w walce z epidemią, zarówno informacyjnie, jak i przeznaczając na ten cel zasoby warte setki milionów złotych – wyliczają.
Sprzeciwiają się wobec używania epidemii „jako pretekstu do wprowadzenia kolejnego, nowego, wyjątkowo dotkliwego obciążenia mediów”. – Obciążenia trwałego, które przetrwa epidemię Covid-19 – zaznaczają.
Pod listem podpisały się firmy Agencja Wydawnicza AGARD Ryszard Pajura, Agora, AMS, Bonnier Business, Burda Media Polska, Canal+, Dziennik Trybuna, Dziennik Wschodni, Edipresse Polska, Eleven Sports Network, Gazeta Radomszczańska, Green Content, Gremi Media, Grupa Eurozet, Grupa Interia.pl, Grupa Radiowa Agory, Grupa RMF, Grupa ZPR, Helios, Infor Biznes, Kino Polska TV, Lemon Records, Marshal Academy, Music TV, Muzo.fm, naTemat.pl, Polityka, Polska Press Grupa, Ringier Axel Springer Polska, Stavka, Superstacja, Telewizja Polsat, Telewizja Puls, TIME, TV Spektrum, TVN, Tygodnik Powiatu Wołowskiego Kurier Gmin, Tygodnik Powszechny, Wirtualna Polska, Wydawnictwo Bauer, Wydawnictwo Dominika Księskiego Wulkan, Wydawnictwo Magraf, Wydawnictwo Nowiny i Zakopiańskie Towarzystwo Gospodarcze – Tygodnik Podhalański.
Organizacje z branży mediów krytycznie o podatku reklamowym
W minionym tygodniu krytyczne opinie o nowym podatku wyraziło kilka stowarzyszeń branżowych. Związek Pracodawców Prywatnych Mediów (jego szefową jest Teresa Wierzbowska, doradca zarządu Cyfrowego Polsatu ds. public affairs) i Konfederacja Lewiatan we wspólnym oświadczeniu wezwały rząd do wycofania tego projektu. Zwróciły uwagę, że zapowiedziany podatek to kolejna danina publiczna nakładana na sektor mediów. W lipcu ub.r. w ramach tzw. tarczy antykryzysowej 3.0 wprowadzono opłatę od audiowizualnych usług medialnych na żądanie, skrótowo określaną jako podatek od VoD.
– Kolejny podatek uderzy w najważniejsze źródło przychodu prywatnych mediów – reklamę. Biorąc pod uwagę strukturę przychodów mediów publicznych nie mamy wątpliwości, że ta regulacja wpłynie negatywnie właśnie na rynek mediów prywatnych w Polsce, zwiększając niepewność inwestycyjną i ograniczając jej rozwój – stwierdziły w oświadczeniu.
Izba Wydawców Prasy wyraziła zaniepokojenie i protest w związku z podatkiem reklamowym. – Zamiast – wzorem innych państw – pomagać mediom, w tym prasie, w odbudowaniu stabilności finansowej, co przełoży się na zwiększenie przychodów budżetowych z podatku PIT, CIT i VAT, przygotowano kolejny mechanizm, który pogłębi kryzys – prognozuje organizacja.
Jej zdaniem nowy podatek przełoży się na wzrost ceny reklamy i spowoduje tym samym odpłynięcie reklamodawców z tradycyjnych mediów do internetu, gdzie reklamą zarządza właściwie tylko kilka ogromnych, światowych platform. Izba uważa, że nastąpi spadek nakładów reklamowych u polskich podmiotów. co oznacza spadek wpływów budżetowych z podatku VAT.
Z kolei Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska ocenił, że nowy podatek „jest szkodliwy gospodarczo i społecznie”. Wątpliwości organizacji budzi to, że daniną mogą być obciążeni nie tylko „najwięksi globalni gracze”, ale również lokalne media, które „już obecnie balansują na granicy gospodarczej egzystencji”.
– Nowy podatek sprawi, że aby ratować płynność finansową, media podniosą ceny reklamodawcom, co spowoduje podniesienie cen klientom. Finalnie zapłaci za to każda rodzina w Polsce, co w kontekście spowolnienia gospodarczego i obaw o miejsca pracy, jest kolejnym finansowym obciążeniem dla każdego z nas – prognozowano w oświadczeniu IAB. Pytani przez Wirtualnemedia.pl przedstawiciele branży kinowej i outdoorowej, które wskutek epidemii zanotowały największe spadki, oceniły, że podatek reklamowy może doprowadzić małe podmioty do upadku, a dużym utrudni odbudowę biznesu.
– Branża OOH nie została objęta żadną pomocą sektorową. W ramach własnych możliwości i potencjału starała się utrzymać zatrudnienie. W wypadku większości firm OOH balansując na granicy możliwości finansowych. Niekiedy rezygnując z części nośników reklamowych, które są podstawą ich działalności – opisano w komunikacie Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej. – W tej sytuacji nowa danina będzie dla reklamy outdoorowej dużym obciążeniem. – Nie dość , że rząd nie chce pomagać naszej branży, to wymierza jej kolejne ciosy. To nie fair, nie kopie się leżącego – powiedział nam Lech Kaczoń, prezes IGRZ.
– Propozycja rządu narzuca na niezależne media dodatkowe obciążenie, z zamiarem ograniczenia ich pluralizmu i wolności słowa – ocenił w oświadczeniu koncern Discovery, właściciel m.in. Grupy TVN. – Discovery i TVN będą zawsze bronić wolności wyrażania poglądów oraz stabilności prowadzenia działalności gospodarczej – zapewniła firma.