Niektórzy publicyści TVP Info i wPolityce żartowali z akcji „Media bez wyboru” będącej sprzeciwem wobec podatku od wpływów reklamowych. – Doskonała forma protestu! Niech trwa! – skomentowała Marzena Nykiel. Na „pasku” w TVP Info napisano, że „niemieckie media dla Polaków nie chcą płacić składki na polską służbę zdrowia, kulturę i zabytki”. Od protestu zdystansowali się też Krzysztof Stanowski i Rafał Woś.
W środę od rana wiele prywatnych mediów pod hasłem „Media bez wyboru” protestuje przeciw zapowiedzianemu podatkowi od przychodów reklamowych.
Od rana w kanałach kilku nadawców, m.in. Telewizji Polsat, TVN Grupy Discovery, Kino Polska TV i Telewizji Puls, wyświetlana jest czarna plansza z napisem „Tu miał być Twój ulubiony program”, wyjaśnieniem poniżej: „Przepraszamy naszych widzów i partnerów handlowych. Dziękujemy za zrozumienia i wsparcie” i odesłaniem do wspólnego listu otwartego w serwisach internetowych.
Podobne komunikaty emitowane są w stacjach i serwisach internetowych prywatnych nadawców radiowych, w serwisach wydawców internetowych, a list zamieszczono na pierwszych stronach wielu dzienników.
W akcji nie biorą udziału media publiczne, a także media określane jako prawicowe, m.in. tytuły Fratrii, związane z Tomaszem Sakiewiczem i o. Tadeuszem Rydzykiem.
Rachoń pyta media prywatne gdzie były, jak podnoszono VAT
Informacje i komentarze o akcji od rana pojawiały się w TVP Info. W programie „#Jedziemy” Michał Rachoń przytoczył komentarz internetowy, że wskutek dzisiejszej akcji media prywatne obniżają swoje wpływy reklamowe.
Rachoń wytykał też mediom prywatnym, że nie protestowały, kiedy za rządów PO-PSL podnoszono podatek VAT. – Jakoś wówczas nie widziałem TVN24 wyłączającego nadawanie, jakoś nie widziałem portalu Onet, który przeciwko temu protestował. Jakoś nie widziałem tych wszystkich graczy medialnych, którzy teraz mówią: to straszne, bo mamy zostać opodatkowani – stwierdził.
– A jak zwykli ludzie byli opodatkowywani, to nie było problemu, kochani? Teraz jest problem dopiero – powiedział podniesionym głosem.
TVP Info: koncerny medialne traktują Polskę jak kolonię
Podczas dyskusji w TVP Info o nowej daninie na „pasku” pokazywano stwierdzenia: „Koncerny medialne traktują Polskę jak kolonię” i „Niemieckie media dla Polaków nie chcą płacić składki na polską służbę zdrowia, kulturę i zabytki”.
Dziennikarze podkreślali, że 65 proc. przychodów z nowego podatku ma zasilać Narodowy Fundusz Zdrowia. Michał Rachoń przypomniał, że kiedy przed rokiem posłowie przegłosowali rekompensatę abonamentową dla mediów publicznych, politycy opozycji krytykowali to i chcieli, by te pieniądze przeznaczyć na wsparcie służby zdrowia.
– „Koncerny medialne traktują Polskę jak kolonię” – teraz na pasku #TVPInfo. A potem wzburz, że środowisko dziennikarskie – z którego TVP od rana drze łacha na antenie – niespecjalnie solidaryzowało się z przedstawicielami TVP, których Strajk Kobiet nie wpuścił na konferencję – skomentował na Twitterze Tomasz Żółciak z „Dziennika Gazety Prawnej”.
– Dzień hańby rządowych mediów. Mówią o niemieckich mediach i dają Polsat w tle. Dają PMM, że podatek od reklam ma dotyczyć tylko internetowych gigantów zagranicznych ale słowem nie wspominają, że podatek ma zostać nałożony na polskie media, w tym te,które gigantami nie są. #TVPiS – ocenił Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
Żartowano z formy protestu prowadzonego przez prywatne media. – Fajnie się dziś skacze po kanałach tv – napisał na Twitterze dziennikarz TVP Info Łukasz Sobolewski.
– Chciałbym powiedzieć z pewnym sarkazmem, że to że pewne media są dzisiaj wyłączone, to tylko lepiej dla Polski i Polaków, bo mają dostęp wyłącznie do rzetelnej informacji – skomentował w TVP Info Miłosz Manasterski, regularny gość tej stacji.
Jego zdaniem większość protestujących mediów należy do zagranicznych właścicieli i jest nastawiona wyłącznie na zysk. Ich protest określił jako „właściwie bunt przeciwko państwu polskiemu”. W czasie dyskusji o podatku pokazywano ujęcia siedzib Polsatu i TVN.
Krytyka braku transmisji sportowych
Telewizja Polsat i TVN Grupa Discovery przerwały normalną emisję także swoich kanałów sportowych. W konsekwencji widzowie w środę rano nie mogli w Eurosporcie obejrzeć meczu Igi Świątek w Australian Open (transmisja była dostępna tylko w internetowym Eurosport Playerze).
– Słyszę że ludzie płacą abonament za np. Telewizję Polsat i se meczu nie mogą obejrzeć, bo protest przeciwko założeniom do założeń ustawy nakazującej płacić podatki – skomentował Jacek Liziniewicz z „Gazety Polskiej”.
– Ciekawa reakcja internautów. Większość oburzona faktem pozbawienia ich dziś dostępu do informacji i programów. I co zdarza się niezwykle rzadko, wielu popiera pomysł opodatkowania Tego się nie spodziewałem (komentarze z wp.pl) – stwierdził Patryk Osowski z TVP Info (serwisy Wirtualnej Polski działały do godzin południowych).
Biedroń: zysk TVN wytransferowany za ocean
O akcji „Media bez wyboru” w krytycznym tonie informowano również na wPolityce.pl. W tekście „Protest części mediów. Internauci odetchnęli z ulgą: „Cisza i spokój od rana”; „Szkoda, że to jeden dzień”; „Chwila oddechu od hejtu”” przytoczono negatywne komentarze o proteście, m.in. wpis Macieja Świrskiego z Reduty Dobrego Imienia: „Czyli wreszcie będzie chwila oddechu od hejtu, nagonek, złośliwego przeinaczania faktów, złej woli i nieuctwa? To może byście tak na stałe „zawiesili działalność”?”.
– Doskonała forma protestu! Niech trwa! – żartowała Marzena Nykiel, redaktor naczelna wPolityce.pl, z czarnej planszy w TVN24.
Dziennikarz “Sieci” i wPolityce.pl Wojciech biedroń odpowiedział na wpisy Joanny Miziołek z “Wprost”, że jej ojciec jest zdziwiony przerwą w nadawaniu wielu stacji.
– Wytłumacz Ojcu, ze 540 mln. złotych zysku TVN wytransferowano za ocean – stwierdził.
Po ten sam argument sięgnął Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii ds. redakcyjnych. – Co ma wolność wspólnego z wielkimi zagranicznymi monopolami cyfrowymi, które cenzurują i niemal nie płacą w PL podatków? Albo z TVN z jego 540 mln czystego zysku za 2019 rok? Nie mieszajmy pojęć – napisał w odpowiedzi pytanie prawnika Patryka Wachowca, czy podpisze list z protestem przeciw nowej daninie.
– Łatwo dziś rozpoznać sługusów PiS – nie podoba im się protest mediów – skomentował Tomasz Walczak z „Super Expressu”.
Rafał Woś: normalny protest przeciw podatkom
Od akcji „Media bez wyboru” zdystansowali się publicysta „Tygodnika Powszechnego” Rafał Woś i szef Grupy Weszło Krzysztof Stanowski.
– Tylko nie nazywajmy dzisiejszego protestu „strajkiem”. To jest normalny protest koncernów przeciwko planom ich opodatkowania. „Strajk” byłby wtedy, gdyby nie ukazały się media z powodu protestu dziennikarzy przeciw coraz gorszym warunkom pracy i płacy – napisał Woś.
Natomiast Stanowski odpowiedział na pytania, dlaczego jego media nie przyłączyły się do protestu. – No więc co chwilę wchodzą nowe opłaty, daniny, zwiększany jest ZUS. Czy największe media wtedy protestują? Nie, protestują wtedy, gdy okazuje się, że same muszą coś zapłacić. I pojawiają się wymagania, bym ja ich w walce z taką opłatą wsparł. Gdy nakładana jest opłata, która mnie dotyczy – owe media nic z tym nie robią. Ale gdy nakładana jest opłata, która mnie nie dotyczy – to ja mam coś z tym zrobić – napisał.
Zaznaczył, że właściciele mediów mają takie samo prawo do protestowania jak inne grupy. – Bardziej rusza mnie los lekarzy i nauczycieli, jeśli mam być szczery, ale spoko, podkreślam: każdy ma prawo protestować. Ja na przykład protestowałem, gdy wyłączył mnie Polsat i nawet nie przeprosił – przypomniał (chodzi o przerwanie charytatywnej transmisji Kanału Sportowego pod koniec grudnia).
Zauważył, że wiele mniejszych serwisów internetowych działa dzisiaj normalnie. – Pudelek (należący do protestującej Wirtualnej Polski) działa, Wykop działa, 90minut działa, strony klubowe działają, Spiders Web działa, nawet Wirtualne Media działają.
Więc proszę się ode mnie odstosunkować – wyliczył (Pudelek, tak jak inne witryny Wirtualnej Polski, został wyłączony ok. południa). – Więc proszę się ode mnie odstosunkować. Natomiast jeśli któryś z dziennikarzy pracujących dla mnie czuje wielką potrzebę dołączenia do protestu to – zgodnie z tym, co napisałem, że każdy ma prawo protestować – może dzisiaj nic nie pisać albo nie nagrywać – zaznaczył Stanowski.
Różne stawki i progi podatku reklamowego
Podatek od wpływów reklamowych w mediach pozainternetowych ma obejmować wszystkie podmioty, które przekroczą określony próg rocznych wpływów.
Od wpływów z reklam w telewizji, radiu, kinach i na outdoorze powyżej 1 mln zł będą obowiązywać takie stawki: – 7,5 proc. od wpływów do 50 mln zł (po przekroczeniu progu wynoszącego 1 mln zł), – 10 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł. Wyższe będą stawki w przypadku reklam towarów kwalifikowanych (produktów medycznych, leczniczych, suplementów diety i napojów słodzonych): 10 proc. od wpływów do 50 mln zł (bez żadnego dolnego progu), 15 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł.
W prasie będą obowiązywały niższe stawki podatku reklamowego: 2 proc. od wpływów do 30 mln zł (powyżej progu 15 mln zł), 6 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł. Za wpływy z reklam towarów kwalifikowanych stawki wynoszą: 4 proc. od wpływów do 30 mln zł, 12 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł.
W internecie podatek od przychodów reklamowych będzie obowiązywał podmioty, które w zeszłym roku obrotowych na całym świecie zanotowały ponad 750 mln euro wpływów, a w Polsce – powyżej 5 mln euro przychodów z reklam internetowych (należy spełniać oba warunki). Stawka podatku wyniesie 5 proc. Będzie on naliczany tylko od przychodów z reklam wyświetlanych internautom w Polsce.
Podatek ma wejść w życie z początkiem lipca, a w przyszłym roku przynieść ok. 800 mln zł. Resort finansów do 16 lutego czeka na opinie dotyczące projektu.
Podatek reklamowy krytykują organizacje branży mediów
W minionym tygodniu krytyczne opinie o nowym podatku wyraziło kilka stowarzyszeń branżowych. Związek Pracodawców Prywatnych Mediów (jego szefową jest Teresa Wierzbowska, doradca zarządu Cyfrowego Polsatu ds. public affairs) i Konfederacja Lewiatan we wspólnym oświadczeniu wezwały rząd do wycofania tego projektu. Zwróciły uwagę, że zapowiedziany podatek to kolejna danina publiczna nakładana na sektor mediów. W lipcu ub.r. w ramach tzw. tarczy antykryzysowej 3.0 wprowadzono opłatę od audiowizualnych usług medialnych na żądanie, skrótowo określaną jako podatek od VoD.
– Kolejny podatek uderzy w najważniejsze źródło przychodu prywatnych mediów – reklamę. Biorąc pod uwagę strukturę przychodów mediów publicznych nie mamy wątpliwości, że ta regulacja wpłynie negatywnie właśnie na rynek mediów prywatnych w Polsce, zwiększając niepewność inwestycyjną i ograniczając jej rozwój – stwierdziły w oświadczeniu.
Izba Wydawców Prasy wyraziła zaniepokojenie i protest w związku z podatkiem reklamowym. – Zamiast – wzorem innych państw – pomagać mediom, w tym prasie, w odbudowaniu stabilności finansowej, co przełoży się na zwiększenie przychodów budżetowych z podatku PIT, CIT i VAT, przygotowano kolejny mechanizm, który pogłębi kryzys – prognozuje organizacja.
Jej zdaniem nowy podatek przełoży się na wzrost ceny reklamy i spowoduje tym samym odpłynięcie reklamodawców z tradycyjnych mediów do internetu, gdzie reklamą zarządza właściwie tylko kilka ogromnych, światowych platform. Izba uważa, że nastąpi spadek nakładów reklamowych u polskich podmiotów. co oznacza spadek wpływów budżetowych z podatku VAT.
Z kolei Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska ocenił, że nowy podatek „jest szkodliwy gospodarczo i społecznie”. Wątpliwości organizacji budzi to, że daniną mogą być obciążeni nie tylko „najwięksi globalni gracze”, ale również lokalne media, które „już obecnie balansują na granicy gospodarczej egzystencji”.
– Nowy podatek sprawi, że aby ratować płynność finansową, media podniosą ceny reklamodawcom, co spowoduje podniesienie cen klientom. Finalnie zapłaci za to każda rodzina w Polsce, co w kontekście spowolnienia gospodarczego i obaw o miejsca pracy, jest kolejnym finansowym obciążeniem dla każdego z nas – prognozowano w oświadczeniu IAB.
Pytani przez Wirtualnemedia.pl przedstawiciele branży kinowej i outdoorowej, które wskutek epidemii zanotowały największe spadki, oceniły, że podatek reklamowy może doprowadzić małe podmioty do upadku, a dużym utrudni odbudowę biznesu.
– Branża OOH nie została objęta żadną pomocą sektorową. W ramach własnych możliwości i potencjału starała się utrzymać zatrudnienie. W wypadku większości firm OOH balansując na granicy możliwości finansowych. Niekiedy rezygnując z części nośników reklamowych, które są podstawą ich działalności – opisano w komunikacie Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej. – W tej sytuacji nowa danina będzie dla rekamy outdoorowej dużym obciążeniem. – Nie dość , że rząd nie chce pomagać naszej branży, to wymierza jej kolejne ciosy. To nie fair, nie kopie się leżącego – powiedział nam Lech Kaczoń, prezes IGRZ.
– Propozycja rządu narzuca na niezależne media dodatkowe obciążenie, z zamiarem ograniczenia ich pluralizmu i wolności słowa – ocenił w oświadczeniu koncern Discovery, właściciel m.in. Grupy TVN. – Discovery i TVN będą zawsze bronić wolności wyrażania poglądów oraz stabilności prowadzenia działalności gospodarczej – zapewniła firma.
Premier i rzecznik rządu uzasadniają podatek reklamowy
We wtorek Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej został spytany, czy podatek reklamowy ma uderzyć w niezależne media. – W sytuacji tak gwałtownych zmian w gospodarce, które obserwujemy na co dzień – nawet jeśli nie interesuje się bardzo gospodarką i nowymi sektorami, w szczególności cyfrowymi. Systemy podatkowe świata muszą za tym nadążać – stwierdził premier.
Szef rządu przypomniał, że od kilku lat na forum Komisji i Rady Europejskiej oraz OECD toczy się dyskusja, jak skutecznie opodatkować cyfrowe koncerny takie jak Apple, Google, Facebook czy Amazon, bo zauważono, że w większości krajów, w których działają, płacą zbyt niskie podatki.
– Mało tego, one korzystają z rajów podatkowych. Znacie państwo pewnie przypadek Irlandii, których jest jednym z krajów, w których usadowiły się centrale wielu międzynarodowych firm i tam płacą znikome podatki, praktycznie zerowe – dodał Morawiecki. – Czy to jest sprawiedliwe, żeby najbogatsze firmy świata, których wyceny sięgają biliona dolarów, a nawet dwóch bilionów dolarów, płaciły znikome podatki? – spytał.
Morawiecki zauważył, że na poziomie Unii Europejskiej i OECD starano się wypracować nowe rozwiązania podatkowe wspólnie z globalnymi koncernami cyfrowymi. – Weszliśmy w dialog z tymi firmami, ten dialog się przedłużał, trwał dwa lata, obiecano nam coś na koniec 2020 roku, cierpliwie czekaliśmy do 2020 roku. Ale okazało się, że to była tylko gra na czas – ocenił.
„Wartość dodaną w sposób sprawiedliwy należy opodatkować”
– Śladem Francji, Hiszpanii, Włoch wdrażamy rozwiązania, które mają w znacznym stopniu odpowiedzieć na ten nowy, cyfrowy świat, który pojawia się zarówno w okienkach naszych telewizorów, komputerów, telefonów – zaznaczył. – Nie może być tak, żeby biedni stawali się coraz bardziej biedni poprzez to, że bogaci stają się coraz bardziej bogaci. Oni muszą też partycypować w rozwoju społeczno-gospodarczym – podkreślił premier.
Dodał, że takie koncerny „korzystają z nowym modeli gospodarczych, zupełnie nowych modeli biznesowych”, przez co nie płacą danin publicznych od generowanej wartości dodanej. – Właśnie tę wartość dodaną w sposób sprawiedliwy zawsze należy opodatkować. Żeby także nasi emeryci, nasi renciści, nasze dzieci, nasze rodziny korzystały z tego, żebyśmy mogli budować drogi, remontować szkoły, szpitale itd. – wyliczył szef rządu.
Mateusz Morawiecki zauważył, że roczne wpływy, które ma dać nowa danina, są znikome przy skali budżetu i sektora finansów publicznych Polski. – Czy 700-800 mln zł to jest znacząca kwota? Nie, to sprawiedliwy krok w kierunku wyrównania szans krajowych graczy w tych różnych branżach porównaniu do wielkich graczy zagranicznych.
Rzecznik rządu: podatek dotyczy największych podmiotów
Plany wprowadzenia składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej w rozmowie z PAP skomentował rzecznik rządu Piotr Müller. Podkreślił, że propozycja dotyczy największych podmiotów na rynku reklamowym.
„Od długiego czasu w UE trwa dyskusja na temat regulacji dotyczących m.in. sprawiedliwego opodatkowania cyfrowych gigantów internetowych. Ta dyskusja niestety znacząco się przedłuża. W związku z tym Polska, podobnie jak kilka innych krajów europejskich, zaproponowała krajowe rozwiązania podatkowe. Należy podkreślić, że dotyczy to największych podmiotów na rynku reklamowym” – powiedział Müller.
Rzecznik rządu zaznaczył, że podobne rozwiązania funkcjonują już w innych państwach Europy, m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Belgii i w Grecji. „Pieniądze z opłaty trafią bezpośrednio na konta Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz nowego Funduszu, z którego wspierane będą projekty związane z kulturą i dziedzictwem narodowym w obszarze mediów” – podkreślił Müller.