Albicla zaliczył falstart

Sakiewicz: bez cenzury poglądów, możliwe reklamy

Uruchomienie Albicla.com kosztowało ponad 100 tys. zł, jeśli portal osiągnie znaczącą odwiedzalność, mogą pojawić się w nim reklamy – zapowiada w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Tomasz Sakiewicz. Specjaliści z branży social mediowej nie wróżą nowej platformie sukcesu, uważają, że ma mało atutów i wzbudza tylko chwilowe zainteresowanie. – Za miesiąc nie będziemy już pamiętać o Albicli – prognozuje Norbet Kilen.

Uruchomiony w środę serwis społecznościowy Albicla.com ma być konserwatywną alternatywą wobec globalnych platform social mediowych. W zapowiedzi witryny zwrócono uwagę, że kilka takich platform na początku stycznia zablokowało profile prezydenta USA Donalda Trumpa.

– Niebezpieczne zjawiska monopolizacji i cenzury narastały od kilku lat, ale teraz osiągnęły apogeum. Musimy, mamy obowiązek się temu przeciwstawić. Jedyną radą jest tworzenie własnych mediów elektronicznych – stwierdził Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”.

Właścicielem Albicla.com jest spółka Słowo Niezależne, wydawca portalu Niezalezna.pl i miesięcznika „Nowe Państwo”.

Sakiewicz: skala zainteresowania jest gigantyczna

Rejestracja na nowym portalu została udostępniona o godz. 17. Niektórzy użytkownicy zaczęli narzekać, że muszą długo czekać na maila z linkiem potwierdzającym założenie profilu.

Tomasz Sakiewicz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl tłumaczy, że wynika to z dużej odwiedzalności Albicli. – Ruch generowany w środę przez nasz nowy serwis przekraczał ruch wszystkich portali prawicowych. Skala zainteresowania jest gigantyczna, jesteśmy zaskoczeni, że tak dużo ludzi jest nim zainteresowanych – stwierdził. – Oczywiście cały czas zwiększamy pojemność serwerów – zapewnił.

Na portalu pojawiło się wielu dziennikarzy z mediów związanych z Tomaszem Sakiewiczem (tworzą one tzw. Strefą Wolnego Słowa), uruchomiono profile tych mediów, konta założyli też niektórzy politycy Zjednoczonej Prawicy, m.in. minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński, posłanka i członkini Rady Mediów Narodowych Joanna Lichocka oraz wiceministrowie sprawiedliwości Marcin Romanowski i Sebastian Kaleta.

W środę o godz. 21 Albicla poinformowała, że zarejestrowało się na niej 10 tys. internautów. W czwartek w południe użytkowników było już 30 tys.

Portal ma układ i funkcjonalności podobne do Facebooka czy Twittera. Użytkownicy na swoich kontach mogą zamieszczać wpisy i zdjęcia, dodawać się do znajomych i obserwować inne profile, a obserwowane treści przeglądać na stronie głównej.

Tomasz Sakiewicz mówi portalowi Wirtualnemedia.pl, że na portalu ma zostać dodana możliwości publikacji wideo, przynajmniej krótkich. Użytkownicy nie mogą natomiast korzystać z komunikatora ani wysyłać sobie prywatnych wiadomości.

Albicla z budżetem kilkuset tys. zł, mogą pojawić się reklamy

Portal Albicla.com został przygotowany przez tę samą grupę informatyków, którzy pracowali ostatnio nad nowymi odsłonami portali Niezalezna.pl i TVrepublika.pl. – Trudno w to uwierzyć, ale nikt z tych kilkudziesięciu ludzi jeszcze nie poprosił o pieniądze. Oczywiście będziemy chcieli się z każdym rozliczyć, chyba że ktoś zadeklaruje, że pracował społecznie – opisuje Tomasz Sakiewicz. Na stałe przy obsłudze serwisu ma pracować 10-20 osób.

Portal kosztował kilkadziesiąt tys. zł? – To są na pewno większe pieniądze. Same serwery kosztują kilkadziesiąt tys., a to dopiero początek – mówi szef „Gazety Polskiej”.

Na portalu z czasem mogą pojawić się reklamy. – Jeżeli ruch będzie duży, będziemy starali się go skomercjalizować. Powód stworzenia portalu był inny, natomiast bardzo dobrze, jeżeli udałoby się zarobić na tym jakieś pieniądze. Na pewno nie będziemy się od tego odżegnywać – zapewnia Sakiewicz.

Co z fałszywymi profilami?

W jednym z punktów regulaminu Albicli zapisano, że każdy użytkownik może mieć tylko jeden profil i podać na nim swoje prawdziwe imię i nazwisko. Mimo to na portalu pojawiło się sporo fałszywych kont, także z personaliami i zdjęciami prawicowych polityków (także nieżyjących, np. Lecha Kaczyńskiego), dziennikarzy TVP czy Jana Pawła II. Niektórzy kierowali absurdalne wpisy do autentycznych użytkowników wyświetlające się na profilach tych drugich.

Czy fałszywe profile będą usuwane? – Jeżeli ktoś na portalu podpisze się Mieszko I czy Bolesław Chrobry, to oczywiste, że nikogo nie oszukuje, bo nawet dla człowieka średnio jest chyba jasne, że ci ludzie nie żyją. Natomiast jeżeli będzie to profil znanej osoby, który mógłby wprowadzać w błąd, to być może taką decyzję podejmiemy – zapowiada Tomasz Sakiewicz.

– Chcemy działać raczej w drugą stronę: żeby profile osób znanych, rozpoznawalnych były zakładane z maili urzędowych czy oficjalnych. Wtedy będą mieć status oficjalnych profili i będzie je można bardzo łatwo odróżnić. A jeśli profil znanej osoby nie ma takiego statusu, można podejrzewać, że ktoś się pod nią podszywa – tłumaczy naczelny „Gazety Polskiej”. Profile wielu znanych osób na portalu mają już oznaczenia, że to ich oficjalne konta.

– Większy problem może być z fałszywymi profilami trochę mniej znanych osób, które faktycznie ktoś mógłby błędnie ocenić jako prawdziwe – zaznacza Sakiewicz.

W czwartek po południu prezes Instytutu Nowych Mediów Eryki Mistewicz poprosił przedstawicieli Albicli, żeby usunęli jego fałszywy profil z tej platformy. – Nie zakładałem i nie mam zamiaru zakładać tam konta. Uzurpacja tożsamości – stwierdził na Twitterze.

Sakiewicz: poglądów cenzurować nie będziemy

Albicla była zapowiadana jako portal z większym zakresem wolności niż globalne platformy, tymczasem w jej regulaminie zapisano, że treści zamieszczane przez użytkowników „są monitorowane w celu wykrywania przypadków niewłaściwego korzystania z Albicla lub szkodliwego działania w stosunku do innych osób”.

Jeśli dojdzie do takich przypadków, administracja portalu może usuwać treści, blokować całe profile albo dostęp do niektórych funkcji, a w szczególnych sytuacjach powiadomić organa ścigania.

– „Niewłaściwe korzystanie” jest dużo szersze i bardziej niedookreślone niż osławione „standardy społeczności”, co pozwoli na jeszcze bardziej arbitralne ingerencje w treści niż na innych platformach – skomentował na Twitterze adwokat Marcin Misiaczek. – Przy czym wprowadzenie w regulaminie monitorowania oznacza, że Albicla ponosi odpowiedzialność za wszelkie treści umieszczane przez użytkowników… Art. 14 usude – zauważył Tomasz Zalewski, założyciel Legaltechpolska.pl i partner Bird&Bird..

– Chodzi przede wszystkim o łamanie polskiego prawa. Będziemy chcieli nie dopuszczać do publikowania treści będących wprost przestępstwem albo mogących rodzić podejrzenia przestępstwa. Treści z pogranicza prawa, obsceniczne, też nie są tu mile widziane – wylicza Tomasz Sakiewicz. – Natomiast poglądów cenzurować nie będziemy – deklaruje.

Na portalu pojawiły się już profile, na których główne zdjęcia to grafiki z ośmioma gwiazdkami oznaczającymi wulgarne hasło krytykujące PiS. Niektórzy mogą zamieszczać treści atakujące także religię, Kościół czy inne wartości konserwatywne. Czy takie treści i profile będą usuwane? – Za samą krytykę Kościoła – nie, w końcu w Kościele też toczy się debata. Natomiast jeśli ktoś będzie poniżał ludzi wierzących – to na pewno tak – mówi Tomasz Sakiewicz.

Jego zdaniem problemem w globalnych serwisach społecznościowych nie są same zapisy w regulaminach, tylko ich stosowanie. – Tak naprawdę usuwano treści, które bardzo trudno było uznać za sprzeczne z regulaminem, tylko niosące nie takie poglądy albo wręcz na podstawie pomówieniu. Ostatnio na jednym z takich serwisów mieliśmy ostrzeżenie o naruszeniu praw autorskich ze względu na transmisję mszy świętej – opisuje szef „Gazety Polskiej”.

Regulamin Albicli zawiera link odsyłający do opisu znaków towarowych Facebooka. Niektórzy internauci zasugerowali, że mógł zostać po prostu skopiowany z portalu Marka Zuckerberga.

– To dosyć zabawne, bo Facebook opiera się na prawie irlandzkim, które nie ma nic wspólnego z polskim Proszę przeczytać jeden i drugi regulamin – komentuje Tomasz Sakiewicz. – Prawdopodobnie jakiś cytat mógł być identyczny, bo odnosił się do prawa europejskiego, ale generalnie rzecz biorąc są to kompletnie inne regulaminy odnoszące się do innych rzeczywistości prawnych – podkreśla.

W sukces Albicli zupełnie nie wierzy Norbert Kilen, strategy director w agencji On Board Think Kong. – Nie chodzi tu według mnie tylko o zakres funkcji czy jakieś niedociągnięcia. Przede wszystkim skuteczne wypromowanie serwisu, który miałby być alternatywą np. dla Facebooka jest wg mnie niemożliwe bez wielkich budżetów oraz bez obecności i aktywności w serwisie setek tysięcy ludzi – uważa.

„Lokalna inicjatywa skazana na porażkę”

– Postulat „wolności” jest dobry i nośny, zwłaszcza wobec zachowania dużych serwisów jak Twitter czy Facebook. Niemniej lokalna inicjatywa, próba stworzenia niewielkimi środkami „alternatywy” jest skazana na porażkę – dodaje.

Zdaniem Kilena większość użytkowników zarejestrowała się na Albicla.com z ciekawości. – Zaspokoją ją, ale żeby zechcieli powrócić i aktywnie używać serwisu, trzeba dużo więcej niż głośny start. Temat jest dziś gorący, za miesiąc nie będziemy już pamiętać o Albicli – prognozuje.

Negatywną opinię o Albicla.com ma też Anna Robotycka, partner zarządzający w F11 Agency, jej zadaniem wygląd i działanie serwisu są dramatyczne. – Nie tylko ubogie funkcjonalności, ale także skopiowany regulamin Facebooka (a to oznacza naruszenie własności intelektualnej FB), niezgodne z prawem zapisy dotyczące danych osobowych czy olbrzymie dziury w ochronie danych sprawiają, że trudno mówić o tym serwisie jako profesjonalnie przygotowanym projekcie – wylicza.

Jej zastrzeżenia podziela Artur Kurasiński, bloger, przedsiębiorca i obserwator rynku nowych technologii. – Nie mam pojęcia kto w Albiclu odpowiada za kwestie infrastruktury (np. serwery), UX, UI, projektowanie ścieżki użytkownika, persony, responsywność czy chociażby funkcje serwisu. Obawiam się, że to jest po prostu pospolite ruszenie nastawione na „jakoś to się zrobi” – komentuje.

Dużo usterek i fałszywych profili

Portalowi źle na przyszłość wróżą problemy zaraz po uruchomieniu. – Jeśli strona padła już chwilę po starcie i wygląda na to, że zabrakło czasu (lub chęci) na choćby stworzenie autorskiego regulaminu, to faktyczny sukces (a nawet samo przetrwanie) Albicli są mało prawdopodobne. Z perspektywy biznesowej z pewnością znajdą się odpowiedni reklamodawcy, którzy dadzą serwisowi niezbędny tlen finansowy, ale czy będzie to faktycznie opłacalna inwestycja – mam już wątpliwości – komentuje Adam Szudra, business development director w sayHi.agency.

Natomiast Anna Robotycka zwraca uwagę na dużą liczbę fałszywych profili na portalu. – Widać, że właściciele nie są w stanie poradzić sobie z najazdem trolli, a obecność prawicowych polityków może przez chwilę gwarantować odwiedzalność (choćby w ramach rozrywki), ale nie jest to wabik mogący zatrzymać odbiorców na dłużej – prognozuje.

– Nie wróżę Albicli świetlanej przyszłości, a jedyną ścieżka utrzymania się rozwoju może być szczodre „wsparcie” przychylnych inwestorów (np. spółek państwowych). W normalnych warunkach, tzw. wolnego rynku Albicla raczej nie odniesie sukcesu, chyba, że za kilka miesięcy zostanie w przedziwny sposób wzmocniona subwencją, dofinansowaniem na podobnych „zasadach” jak TVP, choć zapewne nie w kwocie 2 mld złotych – dodaje menedżerka.

Podobnie uważa Adam Szudra. – Przede wszystkim to kwestia wielkości grupy docelowej, demografii prawicowego elektoratu i dość charakterystycznego sposobu „korzystania” z mediów społecznościowych – opartego bardziej na monologu niż dialogu. Oczywiście spora część osób o bardzo sprecyzowanych i wpasowujących się w nurt Albicli poglądach politycznych zarejestruje się na serwisie, kluczowe jest jednak to co serwis im zaproponuje w dłuższej perspektywie. Póki co niestety nie widzę tutaj istotnego wyróżnika – analizuje.

Albicla nie będzie polskim Parlerem

Artur Kurasiński przypomina losy serwisu blogowego Salon24. – Gromadził bardzo dużą grupę prawicowych dziennikarzy i miał być przeciwwagą dla „salonu” oraz mediów liberalnych. Ten serwis funkcjonuje nadal, ale nigdy ani nie zagroził amerykańskim serwisom, ani nie jest obecnie miejscem pierwszego wyboru – wylicza. – Jest już dużo miejsce gdzie prawicowi czytelnicy mogą dyskutować (wPolityce czy doRzeczy), więc Alibicla będzie musiała odzyskiwać użytkowników tym mediom – dodaje.

W segmencie social mediowym konkurencja jest jeszcze większa, ponieważ bardzo silną pozycję mają globalne platfirmy. – Budowa serwisu społecznościowego to misterna, wymagająca olbrzymiej wiedzy i pieniędzy praca. Próbuje dużo (Grono, Nasza Klasa), ale na koniec wszyscy poddają się bo z Twitterem czy Facebookiem nie można nawiązać równej walki – komentuje Kurasiński.

Pod koniec ub.r. na fali krytyki Twittera za oznaczanie niektórych wpisów Donalda Trumpa jako dezinformujących popularność wśród jego zwolenników zyskała aplikacja Parler. Na początku stycznia spotkał ją podobny los jak profile social mediowe Trumpa: Google i Apple usunęły ją ze swoich sklepów z aplikacjami, a Amazon wypowiedział umowę na obsługę serwerową. Wszystkie uzasadniły, że w aplikacji jest dużo treści wzywających do nienawiści.

Parler pozwał Amazona, jego szef zapewnił w tym tygodniu, że aplikacja do końca stycznia zostanie przywrócona.

– Po pierwsze Parler chwalił się, że w zasadzie poza skrajnymi przypadkami nie moderuje treści. W Polsce nie byłoby to możliwe ze względu na prawo – komentuje Artur Kurasiński.

Dyskusja o wolności w social media potrzebna

Nasi rozmówcy zaznaczają, że uruchomienie portalu jest zwróceniem uwagi na rzeczywisty problem na czołowych platformach społecznościowych.

– Bardzo negatywna ocena Albicli wcale nie oznacza, że powinniśmy jako użytkownicy bezkrytycznie akceptować działania np. Facebooka usuwającego treści np. Donalda Trumpa dopiero w obliczu nacisku własnych pracowników – mówi Anna Robotycka. – Znacznie ważniejsze jest według mnie tworzenie prawa zapewniającego wolność dyskusji i wypowiedzi w działających już social mediach – dodaje Norbert Kilen.

– W USA trwają przygotowania do procesów przeciwko największym korporacjom technologicznym, których efektem może być podział np. Facebooka. Węgry i Polska zapowiedziały nowe regulacje prawne uniemożliwiające serwisom cenzurowanie wpisów do czasu podjęcia decyzji przez sądy (co de facto jest „wybiciem zębów” tym podmiotom i umożliwienie prawej stronie publikowania kłamstw i fake newsów) – wylicza Artur Kurasiński.

– Dyskusja o granicach cenzury i wolności słowa w internecie jest niezbędna i ciągle aktualna, i pewnie szybko nie wypracujemy uniwersalnych rozwiązań. Nie jestem jednak przekonany, czy „jedyną radą jest tworzenie własnych mediów elektronicznych” – komentuje Kamil Bolek, chief marketing officer w grupie LTTM (LifeTube, TalentMedia, Gameset).

– Dominacja istniejących platform jest na tyle duża, że prościej jest raczej wymóc na ich właścicielach wprowadzanie odpowiednich zmian (tak jak ma to miejsce w przypadku regulacji dot. Jednolitego Rynku Cyfrowego na poziomie UE) niż próba konkurowania o masowych użytkowników (oczywiście poza grupą najbardziej zagorzałych fanów o jasno określonych poglądach) – analizuje Bolek.

Czy Albicla przyciągnie użytkowników serwisów prawicowych?

Zdaniem Maksa Michalczaka, menedżera w Eura7, o powodzeniu Albicli zdecyduje to, czy będą tam pojawiać się ciekawe, unikalne treści.

– Trzeba pamiętać, że „content is the king”, dlatego bez wartościowych treści, które będą miały pierwszeństwo publikacji właśnie na Albicli, portal nie będzie miał podstawy, by się wybić. Albicla, wykorzystując metodę powielania informacji z innych źródeł i ewentualnie dodawania własnego komentarza, nie będzie się różniła od dziesiątek innych portali – ocenia.

Odwiedzalność nowego serwisu prognozuje w oparciu o wyniki portali o profilu konserwatywnym, które gromadzą o kilkudziesięciu-kilkuset tys. do nawet 4 mln użytkowników miesięcznie.

– Jeśli Albicla zostanie pozbawiona błędów, które notorycznie będą utrudniały użytkownikom funkcjonowanie, będzie niezawodna oraz dostęp do niej będzie możliwy przez aplikację, a tym samym nie będzie do siebie zrażała pod względem użytkowym, to naturalnie ta liczba będzie sukcesywnie rosła. To oznacza, że realna liczba użytkowników może sięgnąć od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy – mówi Michalczak.

Naturalną grupą użytkowników Albicla.com są być odbiorcy mediów związanych z Tomaszem Sakiewiczem, tworzących tzw. Strefę Wolnego Słowa. Według badania Gemius/PBI we wrześniu ub.r. Niezalezna.pl zanotowała 802,4 tys. użytkowników i 29,45 mln odsłon, a Gazetapolska.pl – 38,7 tys. użytkowników i 116,9 tys. odsłon.

Telewizja Republika w ub.r. zanotowała wzrost udziału w rynku oglądalności z 0,028 do 0,05 proc. (według danych Nielsen Audience Measurement), a jej serwis internetowy w październiku odwiedziło 707,6 tys. internautów.

Średnie rozpowszechnianie płatne razem „Gazety Polskiej” w sierpniu ub.r. wynosiło 24 129 egz. (po wzroście o 7,9 proc. rok do roku), a „Gazety Polskiej Codziennie” w listopadzie ub.r. wynosił 10 705 egz. (po spadku o 16,5 proc.).

Artur Kurasiński nie wierzy, że te media swoją komunikację social mediową przeniosą na stałe na portal Albicla i przyciągną tam swoich odbiorców. – Media społecznościowe jak Twitter czy Facebook są potęgą dlatego, że osoby publiczne przyciągają sporą rzeszę fanów i uwagi. Jeśli zbudujemy serwis społecznościowy dla 10 tys osób to będzie to grupa dyskusyjna, a nie portal – ocenia. – Tak więc jeśli media prawicowe przeniosą się na Albicla, to będzie to ze stratą dla nich samych – uważa Kurasiński.

Nie oznacza to, że Albicla na starcie jest pozbawiona szans. – Z drugiej strony jeśli twórcy Albiclac.om odrobią lekcję, zainwestują w specjalistów i będą mieli finanse na reklamę to mają szansę nawet na kilkuset tysięczną grupę użytkowników. A jeśli okaże się, że do moderacji podchodzą z przymrużonym okiem, to ten serwis może być alternatywą dla Chomikuj, porno czy nielegalnych serwisów streamingowych, więc ruch może być liczony w milionach użytkowników – prognozuje menedżer.

Adam Szudra zauważa, że dziennikarze i politycy, którzy założyli konta na Albicli, nadal są aktywni na większych platformach społecznościowych. – Żaden z nich chyba nie zakłada bojkotu platform „głównego nurtu”. Twitter czy Facebook dają im większe dotarcie do potencjalnego elektoratu i dziennikarzy niemal wszystkich mediów a to dla polityków niezbędny tlen. Ani w polityce, ani w dziennikarstwie nie da się funkcjonować przekonując już przekonanych – analizuje menedżer.

– Te profile prawicowych polityków, dziennikarzy i celebrytów moim zdaniem należy traktować jako ciekawy element promujący serwis, ale długofalowo trudno mi uwierzyć w faktyczne rozmowy i budowanie relacji tej topowej grupy ze „zwykłymi” użytkownikami – ocenia.

– Od lat obserwuję hobbistycznie profile i dyskusje polityków i dziennikarzy różnych opcji politycznych i to co jest w nich najciekawsze i przyciąga obserwujących to wzajemne zaczepki i wywoływanie do tablicy. W społecznościowej, prawicowej „złotej klatce” jaką wydaje się być Albicla po prostu zabraknie paliwa do nakręcania społeczności – prognozuje Szudra.