Policja użyła gazu wobec fotoreporterów „Wyborczej”

Fotoreporterzy GW "potraktowani" gazem przez policję

Fotoreporterzy „Gazety Wyborczej” i Agencji Gazeta Maciej Jaźwiecki oraz Jędrzej Nowicki zostali potraktowani gazem podczas relacjonowania środowych protestów w Warszawie.

W środę w centrum Warszawy protestowali Ogólnopolski Strajk Kobiet, antyfaszyści i przedsiębiorcy. W okolicach ronda Dmowskiego doszło do starć z policją. Funkcjonariusze użyli gazu, potraktowano nim również dziennikarzy i fotoreporterów.

„Fotograf @agencjagazeta @wyborcza dostał gazem podczas relacjonowania protestów na rondzie de Gaulle’a. Na ręku miał opaskę Press, a na szyi legitymację prasową” – napisał na Twitterze Dawid Krawczyk z „GW”. Chodzi o Macieja Jaźwieckiego. Krawczyk dodał, że fotograf jest już bezpieczny i pracuje dalej. Stołeczna „GW” napisała, że poszkodowany został także fotoreporter Jędrzej Nowicki, który także miał opaskę i legitymację.

Krzysztof Boczek, dziennikarz niezależny, współpracownik m.in. „Press”, potwierdza, że pracownicy mediów podczas środowego protestu byli wyraźnie oznaczeni. – Ludzie chodzą w kaskach, kamizelkach i opaskach z napisami „Press”. Fotoreporterzy noszą aparaty. Widziałem kilku dziennikarzy, którzy dostali gazem. Ale to nie było celowe. Policja strzelała na oślep, gazem dostało kilku policjantów, w tym oficer, który wydał rozkaz użycia gazu. Gorsza była agresja fizyczna, policja nie szczypała się z dziennikarzami, miałem wrażenie, że są wobec nich bardziej agresywni niż wobec reszty – mówi Boczek.

Opublikowany przez Fotografia Mikołaj Kiembłowski Środa, 20 stycznia 2021

– Policja odpychała reporterów, nie pozwalała filmować interwencji – mówi Maciej Piasecki z OKO.press, który również dokumentował protest. -Miałem na sobie odblaskową kamizelkę, mikrofon z kostką z logo OKO.press i odblaskowy kask obklejony w kilku miejscach napisami „Press”, mimo wszystko dokumentowanie wymagało kłócenia się z policjantami. Liczyli, że uda się odstraszyć taką osobę. Jeśli ktoś nie ma silnego wsparcia redakcji, jest na przykład dziennikarzem obywatelskim albo z małej redakcji, która nie może sobie pozwolić na prawników, policja może zniechęcić do dokumentowania. Mam wrażenie, że policja wykorzystuje każdą sytuację, żeby dziennikarzy przepędzić – dodaje Piasecki.

„Niestety nie zabrakło agresywnego zachowania podczas dzisiejszych protestów. Wobec policjantów użyto gazu, jak również rzucano w nich różnymi przedmiotami. Jeden z policjantów doznał urazu głowy i został zabrany do szpitala. Policjanci zareagowali zdecydowanie, używając środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu i siły fizycznej. Podczas działań zatrzymano kilkanaście osób m.in. za naruszenie nietykalności cielesnej policjantów” – napisała na Twitterze warszawska policja.

Boczek zaznacza jednak, że to policja używała gazu, a jedyne przedmioty, którymi demonstrujący rzucali w funkcjonariuszy to śnieżki. – Nie widziałem rzucania czymkolwiek innym – podkreśla. Także Piasecki mówi, że nie widział użycia gazu przez protestujących oraz rzucania w policję innymi przedmiotami niż śnieżki.