Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał wyrok pierwszej instancji skazujący byłego dziennikarza „Wprost” Michała Majewskiego i wydawcę tygodnika Michała M. Lisieckiego na grzywny za sprzeciwianie się działaniom funkcjonariuszy ABW w gabinecie redaktor naczelnego „Wprost” w czerwcu 2014 roku. Skazani rozważają złożenie kasacji.
Wyrok w sprawie został wydany przez Sąd Okręgowy w Warszawie w grudniu ub.r., Michał Majewski poinformował o tym na Twitterze we wtorek, gdy otrzymał pismo z sądu. – Niestety, wyrok w całości podtrzymany w apelacji. 18 tysięcy PLN kary za sprzeciw wobec akcji służb we Wprost w 2014 roku – skomentował.
W pierwszej instancji Sąd Rejonowy w Warszawie skazał Michała Majewskiego na 18 tys. zł grzywny, a Michała M. Lisieckiego na 20 tys. zł. Uznał ich za winnych przestępstwa z art. 224 par. 2 Kodeksu karnego, zgodnie z którym „podlega karze ten, kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej”. Proces wytoczył prokurator Józef Gacek, który w czerwcu 2014 roku nadzorował akcję funkcjonariuszy ABW w redakcji „Wprost”.
Michał Majewski powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl, że rozważa z Michałem Lisieckim złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Przy czym wyrok jako prawomocny podlega już wykonaniu.
Majewski: nie można było zachować się inaczej
Funkcjonariusze ABW kierowani przez prokuratora Józefa Gacka weszli do redakcji „Wprost” w połowie czerwca 2014 roku, w ramach śledztwa dotyczącego ujawnienia przez tygodnik kilka dni wcześniej podsłuchanych rozmów z udziałem polityków ówczesnego rządu PO-PSL. Chcieli zająć nośniki z oryginałami tych nagrań.
Początkowo próbowali skopiować zawartość komputerów dziennikarzy, a gdy to się nie udało, w gabinecie ówczesnego naczelnego „Wprost” Sylwestra Latkowskiego usiłowali odebrać mu laptop. Michał M. Lisiecki i Michał Majewski starali się go osłonić, a gdy funkcjonariusze zaczęli szarpać Latkowskiego, ten drugi krzyknął, żeby otworzono drzwi. Wtedy do środka weszło dużo osób, m.in. ekipy telewizyjne, i funkcjonariusze ABW musieli zakończyć działania.
Michał Majewski skazujący go wyrok skrytykował już na początku ub.r. – W żadnym razie nie było tam przemocy z mojej strony, czy też gróźb. Przypisane mi zachowania po prostu nie miały miejsca – stwierdził.
Teraz podtrzymuje swoje stanowisko. – Uważam, że nie można było zachować się inaczej. Trzeba było stanąć po stronie wartości dziennikarskich, ochrony źródeł informacji. Jeżeli funkcjonariusze służb specjalnych wyrywają redaktorowi naczelnemu laptop, na którym ma zgromadzone materiały ze śledztw dziennikarskich, od ludzi, którzy zastrzegali anonimowość, to dziennikarz nie może zachować się inaczej – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl.
Apel do prezydenta o ułaskawienie
Uprawomocnienie się wyroku skrytykowali na Twitterze niektórzy dziennikarze. – Niestety, sąd znowu stanął po stronie bezprawia, jakim była akcja ABW we Wprost – stwierdził Andrzej Gajcy z Onetu. – Chyba żartujesz. Przecież taki wyrok to skandal. Wbrew elementarnym faktom, wbrew temu co faktycznie działo się na miejscu – napisał do Majewskiego Wojciech Wybranowski z Życiestolicy.com.pl.
– Skandal i idiotyzm (niezależnie od oceny Latkowskiego) – skomentował Marek Twaróg z „Dziennika Zachodniego”. – Wyrok tak skandaliczny jak najście służb na redakcję „Wprost”, której jest pokłosiem – ocenił Tomasz Walczak z „Super Expressu”.
– Dla takich sytuacji przewidziana jest instytucja ułaskawienia. Panie Prezydencie @AndrzejDuda proszę nam Majewskiego ułaskawić – skomentowała Kataryna, felietonistka „Plusa Minusa”.