Michał Karnowski był konferansjerem uroczystości w sali im. Anny Walentynowicz w KPRM. Zapowiadał przemówienia premier Beaty Szydło, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i film upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. „Jak patrzymy na listę ofiar tragedii smoleńskiej, to wprost nie można uwierzyć, ilu przedstawicieli narodowej elity, jak wspaniałe osoby tam zginęły” – mówił Karnowski.
Udział Karnowskiego w wydarzeniu był szeroko komentowany na Twitterze. „Michał Karnowski już oficjalnie rzecznikiem rządu?” – pytał Wojciech Szacki, starszy analityk Polityka Insight. „Redaktor został konferansjerem” – zauważył Patryk Michalski, dziennikarz RMF FM. „Brat Karnowski ogłoszenia parafialne wygłasza w KPRM” – pisał Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.
Inni również uważają, że Michał Karnowski jako dziennikarz polityczny nie powinien angażować się w wydarzenia organizowane przez polityków. – Gdyby jakiś dziennikarz prowadził imprezę rządu Ewy Kopacz, to zostałby zjedzony przez Michała Karnowskiego na łamach „W Sieci”. Jeśli dziennikarz chce zachować niezależność, to nie powinien uczestniczyć w takich wydarzeniach – mówi Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz „Rzeczpospolitej”. Zauważa też, że to nie pierwszy przypadek, kiedy Karnowski angażuje się w wydarzenie organizowane przez PiS. – Uczestniczył w marszu PiS „W Obronie Demokracji i Wolności Mediów”. Mamy bliski związek jednego dziennikarza z jednym środowiskiem, ale to też widać w tygodniku „W Sieci” – dodaje Nizinkiewicz.
Jeszcze dosadniej komentuje to Witold Głowacki, dziennikarz „Polska The Times”: – Cieszę się, że Michał Karnowski już jawnie działa jako polityk – stwierdza.
Mniej surowy w ocenie Karnowskiego jest za to Marek Tejchman, wicenaczelny „Dziennika Gazety Prawnej”. – Nie jestem fanem tego, co robi Michał Karnowski w debacie publicznej w Polsce, ale nie uważam, żeby to było coś strasznie nagannego, gdy angażuje się w coś, co jest dla niego wyjątkowo ważne. Katastrofa smoleńska to dla nas wszystkich wyjątkowa sytuacja – mówi Tejchman.
Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Tygodnika do Rzeczy”, zwraca natomiast uwagę, że Michał Karnowski uczestniczył w wydarzeniu rządowym, a nie partyjnym. – Nie razi mnie, gdy dziennikarz bierze udział w uroczystościach państwowych, a taką właśnie jest rocznica tragedii smoleńskiej. Natomiast raziłoby mnie, gdyby była to uroczystość partyjna – mówi Lisicki.
Mikołaj Wójcik, szef działu politycznego „Faktu”, zauważa, że serwis Wpolityce.pl, którego Michał Karnowski jest współzałożycielem, krytykował dziennikarzy za udział w wydarzeniach politycznych. – I miał rację, bo albo jest się dziennikarzem, albo bierze się udział w partyjnych przedsięwzięciach – uważa Wójcik. – Nie można jednak pouczać wszystkich, czym jest niezależność dziennikarska, a potem samemu prowadzić spotkanie w KPRM, na którym oprócz przedstawicieli rządu byli tylko politycy PiS, prezes TVP i część rodzin ofiar, ale tylko tych związanych z PiS – dodaje Wójcik.
Z Michałem Karnowskim nie udało się nam skontaktować.