Hiszpańscy dziennikarze przeciwni prawu zezwalającemu na ściganie fake newsów

Rząd Hiszpanii przyjął przepisy dotyczące zwalczania nieprawdziwych informacji w czasie epidemii koronawirusa, jednak uchwalenie nowego prawa oprotestowały największe organizacje zrzeszające dziennikarzy. – W Polsce powinniśmy dążyć do zabezpieczenia dziennikarskiej pracy podobnym prawem, nie ma się czego bać – twierdzi Maciej Hoffman, członek zarządu Izby Wydawców Prasy.

Opublikowane w piątek w dzienniku ustaw przepisy zostały skrytykowane przez czołowe stowarzyszenia dziennikarskie Hiszpanii, które zarzucają centrolewicowemu gabinetowi próbę ograniczenia wolności słowa. Wśród organizacji kontestujących tzw. rządowy plan walki z dezinformacją są m.in. Stowarzyszenie Mediów Informacyjnych (AMI), Federacja Zrzeszeń Hiszpańskich Dziennikarzy (FAPE), a także Stowarzyszenie Prasy Regionu Madrytu (APM). W skierowanych w piątek do rządu pismach stowarzyszenia dziennikarskie napisały, że nowe prawo może służyć też uprzywilejowywaniu przez państwo jednych mediów kosztem innych.

Umowy z wybranymi mediami

Zgodnie z nowymi przepisami, hiszpański rząd rozpocznie monitorowanie informacji medialnych, poszukując fake newsów. W tym celu będzie mógł zawierać umowy z wybranymi redakcjami, aby śledzić, jak napisano w ustawie, „świadome rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji w sposób systematyczny i masowy, służący oddziaływaniu na społeczeństwo w nielegalnych celach i dla określonych interesów”.

Władze APM wskazały, że choć celem dziennikarstwa jest dążenie do prawdy, a zwalczanie fałszywych informacji jest pożądane, to misją rządu nie mogą być praktyki kontrolne. – Takie działania mogą zamienić się w cenzurę – napisało stowarzyszenie madryckich dziennikarzy. Nowe prawo skrytykowały w piątek również dwie największe partie opozycji parlamentarnej – Partia Ludowa (PP) i Vox. W ocenie ich liderów szczególnie niebezpieczne w przepisach o zwalczaniu dezinformacji jest włączenie na mocy przepisów do walki z fake newsami hiszpańskich służb wywiadowczych.

Hoffman: Powinniśmy mieć podobne zapisy

Zdaniem Macieja Hoffmana, członka zarządu Izby Wydawców Prasy – polscy dziennikarze powinni dążyć do uchwalenia podobnego prawa, nie obawiając się przy tym „założenia knebla” przez ustawodawcę. – W interesie dziennikarzy leży taki zapis w prawie. Takie przepisy nie szkodziłyby nam, wręcz przeciwnie, chroniłyby rzetelnych reporterów i ich pracę. Musimy bowiem zadać sobie pytanie, gdzie leży granica wolności dziennikarza, a moim zdaniem leży ona tam, gdzie zaczyna się mówienie nieprawdy – skomentował w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl. Hoffman dodaje też, że jego zdaniem należałoby rozszerzyć zapisy prawa także o komentowanie tekstów. – Powinni mieć do tego prawo wyłącznie zalogowani, nie anonimowi użytkownicy. Należy bowiem ponosić odpowiedzialność za to, co się pisze, jeśli pisze się i szerzy nieprawdę.

Polskie media walczą z fake newsami na własną rękę. W maju br. „Rzeczpospolita” rozpoczęła kampanię „Odporni na dezinformację” mającą na celu walkę z fake newsami. – Jako liderzy wiarygodności dziennikarskiej mamy taki obowiązek – mówił wówczas redaktor naczelny dziennika Bogusław Chrabota.

Natomiast w kwietniu br. Polska Agencja Prasowa we współpracy z GovTech uruchomiła aplikację #FakeHunter – narzędzie do walki w sieci z dezinformacją o koronawirusie. – Chciałbym, żeby był to punkt odniesienia, w którym można zweryfikować wiarygodność danej informacji przed publikacją w domenie publicznej – mówił Nan Wojciech Surmacz, prezes PAP.