Z pracy odszedł m.in. Uładzimir Burko, który prowadził program poświęcony białoruskiej armii (format był przygotowywany z Ministerstwem Obrony). Odchodząc, złożył oświadczenie, którego fragment cytuje Belsat.eu. – Nigdy bym nie pomyślał, że żołnierze, o których mówiłem, mogą być wykorzystani przeciwko własnemu narodowi – powiedział w nim m.in. Zaapelował też do żołnierzy, by stanęli po stronie protestujących, zamiast do nich strzelać.
Innym dziennikarzem, którego przykład przytacza cytowany serwis, jest Jauhien Perlin. Dziennikarz był gwiazdą głównego kanału telewizji państwowej BT: miał własny show, był też prowadzącym telewizji śniadaniowej oraz Eurowizji. Perlin jasno nie określił, dlaczego odchodzi, napisał jedynie w mediach społecznościowych: „Co się stało z moją Białorusią?”. Odszedł też prowadzący wiadomości na tym samym kanale – Siarhiej Kazłowicz.
Тэлевядучы прайм-таймаў БТ Яўген Перлін сыходзіць з БТ. Ён пацвердзіў свой сыход Нашай Ніве, адмовіўся ад каментароў.
Яшчэ днём выходзіў сюжэт з ягоным удзелам, дзе Перлін расказваў пра правакатараў і арганізатараў „масавых беспарадкаў”.
— Наша Ніва (@nashaniva) August 12, 2020
Z kolei Tacciana Barodkina zrezygnowała z pracy w stołecznej telewizji STV, ale przedtem odniosła się do obecnej sytuacji politycznej. – Nawet teraz, gdy “wybór” już został dokonany – nie boję się. Przyjaciele! Ludzie! Nie bójcie się! Nie zostawiajcie naszych dzieci bez przyszłości – cytuje fragment jej oświadczenia Belsat.eu. Z publicznego radia odeszło też dwoje dziennikarzy: Alaksandr Szuścier i Tacciana Filipczanka.
Na Białorusi od niedzieli trwają masowe protesty przeciwko oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich (zdaniem opozycji: sfałszowanych), wskazujących zwycięstwo Aleksandra Łukaszenki z 80-procentowym poparciem. Miałby rządzić krajem kolejnych sześć lat. Media oceniają, na podstawie danych przekazywanych przez komisje wyborcze, że kontrkandydatka Swiatłana Cichanouska uzyskała dużo większe poparcie niż według oficjalnych wyników. W poniedziałek OMON pobił współpracownika TVP Polonia Jana Romana: dziennikarz stracił zęby, zniszczono mu okulary, trafił też do aresztu, skąd wyszedł, ale musi zapłacić grzywnę.
Do więzień trafiają wciąż nowi dziennikarze. Jak informuje portal Wirualnemedia.pl Telewizja Biełsat, milicja i służby specjalne w ciągu czterech ostatnich dni zatrzymały ponad dwudziestu współpracowników tej stacji. Funkcjonariusze państwowych służb zatrzymują ich w trakcie pracy i wyłapują pod domami, a następnie wywożą na komisariaty, uniemożliwiając poinformowanie o tym fakcie bliskich lub współpracowników. Po kilku lub kilkunastu godzinach zatrzymani mogą wprawdzie wrócić do domów, jednak zanim to nastąpi otrzymują termin rozprawy sądowej, na której słyszą wyroki grzywien lub pozbawienia wolności na 5, 10 lub 15 dni.
Dokładna liczba zatrzymanych dziennikarzy Biełsatu nie jest możliwa do ustalenia z powodu blokady sieci telefonii komórkowej oraz internetu na Białorusi.