Białoruskie władze zatrzymały dziennikarzy TV Dożd i TV Biełsat

Alaksandr Łukaszenka

Dziennikarze niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd, zatrzymani w niedzielę w Mińsku, zostali zwolnieni – poinformował w niedzielę przed północą jeden z zatrzymanych Władimir Romienski. Dziennikarze mają być wkrótce przewiezieni na terytorium Rosji. Jak informuje nas współpracownik TV Biełsat, w ręce milicji trafiło w niedzielę także co najmniej czworo dziennikarzy pracujących dla tej stacji.

MSZ w Mińsku zapowiadało, że ekipa niezależnej stacji Dożd będzie musiała opuścić Białoruś. Oświadczyło, że dziennikarze nie mieli niezbędnej akredytacji. TV Dożd zapewniła zaś, że potrzebne do akredytacji dokumenty złożyła w połowie czerwca. Jak podaje PAP, dziennikarze telewizji zostali zatrzymani w niedzielę przez mężczyzn w cywilnych strojach i noszących na twarzy maski. Ludzie ci zabrali ich w nieznanym kierunku.

W dniu wyborów prezydenckich na Białorusi zatrzymana została także czwórka współpracowników stacji Biełsat: dziennikarka mińskiej redakcji Kaciaryna Tkaczenka (zatrzymano ją w niedzielę koło godziny 18.45 białoruskiego czasu), Irinę Słaunikawą (koordynuje pracę mińskiego zespołu Biełsatu), Alesia Kajrysa i Alaksandra Sajenkę. – Nie posiadamy zdjęć i nagrań z zatrzymań, gdyż na Białorusi wyłączono internet – informuje portal Wirtualnemedia.pl Piotr Jaworski, współpracownik stacji.

Romaszewska-Guzy: milicja nadal przetrzymuje czterech dziennikarzy telewizji Biełsat

Czterech dziennikarzy telewizji Biełsat jest cały czas zatrzymanych – poinformowała w poniedziałek wieczorem dyrektor Telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy. Jak mówiła, na Białorusi „cały czas ktoś jest zatrzymywany i zwalniany”.

„W tej chwili zwolnili naszych dwóch dziennikarzy w Grodnie, którzy byli zatrzymani. Trzeci kolega, który czekał na nich pod więzieniem też został zatrzymany, ale już go zwolnili” – powiedziała w rozmowie z PAP Romaszewska-Guzy.

Przekazała, że cały czas w miejscowości Żodzino przebywa dziennikarz śledczy Biełsatu, który został zatrzymany w Mińsku, ale prawdopodobnie w areszcie miejscowym nie było miejsca i dlatego go przenieśli do Żodzino. „Nie wiemy, dlaczego, co się stało. Nie zwolnili go na razie” – dodała.

„Sprzed chwili mam informację, że w Mińsku zatrzymano dwie nasze koleżanki, które poszły pod budynek Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych, szukać naszego kolegi operatora. Nie wiemy, co się dzieje z tymi trzema osobami” – powiedziała PAP Romszewska-Guzy.

Dyrektor telewizji Biełsat zwróciła uwagę, że dziennikarze zatrzymywani w Grodnie siedzieli w czteroosobowych salach po dwanaście osób. Podkreśliła, że „cały czas a to kogoś zatrzymują, a to zwalniają”.

Telewizja Biełsat to stacja białoruskojęzyczna, która nadaje z Polski i jest przez nią finansowana. Na Białorusi jest dostępna przy pomocy sygnału satelitarnego i w internecie.

W poniedziałek na Białorusi drugi dzień trwają protesty i zatrzymania. Demonstracje rozpoczęły się po niedzielnych wyborach prezydenckich, które – według oficjalnych wyników – wygrał prezydent Alaksandr Łukaszenka. Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana.

Łukaszenka oświadczył w poniedziałek, że uczestnikami powyborczych protestów „sterowano z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech”.