„Fakt” (Ringier Axel Springer Polska) w poniedziałek zamieścił na pierwszej stronie zdjęcie kobiety obezwładnianej przez policjanta w czasie piątkowego protestu, zaznaczając, że kobieta „przyszła krzyczeć o prawach mniejszości”. Tymczasem nagrania z manifestacji pokazują, że wyzywała postronne osoby i policjantów. Publikację „Faktu” skrytykowali niektórzy dziennikarze. – To zdjęcie to nie problem „Faktu”, tylko władzy, która igra z nastrojami społecznymi, podpalając Polskę – komentuje szefowa „Faktu” Katarzyna Kozłowska, podkreślając, że dziennik pokazał też agresywne zachowanie bohaterki zdjęcia.
Na pierwszej stronie poniedziałkowego „Faktu” znalazło się zdjęcie autorstwa Rafała Milacha pokazujące, jak policjant przyciska do podłoża kobietę. Doszło do tego w czasie piątkowej demonstracji przeciw aresztowaniu aktywisty LGBT Michała Sz., identyfikującego się jako kobieta i posługującego pseudonimem Margot.
Fotografia w sobotę i niedzielę zyskała sporą popularność w mediach społecznościowych. – Niestety, klimat jest taki, że to zdjęcie mocno rezonuje – mówił Rafał Milach portalowi Wirtualnemedia.pl. Inni fotoreporterzy skomentowali, że to mocny kadr, z potencjałem na ikonę, w skrócie przekazuje, o co chodzi w protestach.
Na pierwszej stronie „Faktu” przy zdjęciu dodano napis: „Julia przyszła krzyczeć o prawach mniejszości. Nie zgadza się z atakami polityków na LGBT. Tak potraktowała ją policja”. Obok zamieszczono zdjęcia premiera Mateusza Morawieckiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Na „jedynce” znalazł się też krótki komentarz wicenaczelnego „Faktu” Marcina Kowalczyka zatytułowany „Znów nas dzielą!”. Według Kowalczyka odpowiedzialność za takie zajścia ponoszą politycy.
Agresja kobiety ze zdjęcia
Tymczasem w poniedziałek stołeczna policja opublikowała nagrania wykonane w czasie protestu prze funkcjonariuszy. Widać na nich agresję słowną i fizyczną części demonstrujących. W jednym z ujęć kobieta ze zdjęcia Milacha krzyczy do policjantów: „Faszyści, k…wy, nie ludzie!”.
Wobec nieuczciwego posądzania policjantów Komendy Stołecznej Policji o nadgorliwość. Przedstawiamy film, którego celem jest zobrazowanie działań z perspektywy „oczu” policjantów. Jego celem nie jest obraza kogokolwiek, a jedynie prezentacja przyczyn naszych działań. pic.twitter.com/oys71HwGgG
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) August 10, 2020
Natomiast już w sobotę w social media pojawiło się zdjęcie, na którym ta kobieta ostro dyskutuje z postronnym mężczyzną, w pewnym momencie nazywa go „zarazą”.
Niektórzy dziennikarze na Twitterze zwrócili uwagę, że opis z pierwszej strony „Faktu” nie pasuje do zachowania kobiety podczas demonstracji. – „Julia przyszła krzyczeć o prawach mniejszości”. Również Julia do policji:”K***y, faszysci. K****y, nie ludzie”, „Raz, dwa, trzy, j***ć psy”, „J***y tchórz. Odsłoniłbyś mordę, bo koronawirus to najmniejszy wstyd, który może ci się przytrafić” – zacytował Marcin Makowski z „Do Rzeczy”.
– Jutro w Fakcie po tej kłamliwej jedynce zrównacie @PolskaPolicja z białoruską, tak? A dzisiaj na informację na jedynce o manifestacjach na Białorusi, nie starczyło nawet cm? Bo z agresywnej baby trzeba pilnie męczennicę zrobić… – skrytykowała Marzena Paczuska, do niedawna członek zarządu Telewizji Polskiej.
Marcin Wikło swój komentarz na wPolityce.pl zatytułował „Pani Julia tak pięknie krzyczała, a ta zła policja powaliła ją na glebę. Takimi bredniami nakręca się spiralę nienawiści”. – Odpychające. Czy taka manipulacja Faktu mnie dziwi? Nie. Ale uważam, że trzeba reagować za każdym razem. Nigdy nie można okazać bezsilności, bo wlezą nam na głowy. A policji należy dziękować, że nie wybierając żadnej ze stron dba o przestrzeganie prawa – skomentował dziennikarz.
Szefowa „Faktu”: zdjęcie niezwykle wymowne, relacja „Faktu” rzetelna
Co na to redakcja „Faktu”? – Zdjęcie Rafała Milacha jest niezwykle wymowne. Przedstawia bezsilność państwa wobec wybuchu emocji, który wygenerowali politycy. Będziemy do tego zdjęcia wracać – przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl Katarzyna Kozłowska, redaktor naczelna dziennika.
– To zdjęcie to nie problem Faktu, tylko władzy, która igra z nastrojami społecznymi, podpalając Polskę. Władzy, która ciężko pracuje na to, by kraj o wielkich pokładach „konserwatywnej tolerancji ludowej”, na zdjęciach prezentował się jak najbardziej opresyjny reżim – dodała.
– Natomiast ubolewamy, że po raz kolejny osoby krytykujące publikację Faktu, zatajają przed opinią publiczną jej prawdziwą treść. Czytelnicy Faktu mogli dziś zapoznać się z rzetelnym opisem sobotnich wydarzeń – zapewniła Kozłowska. W relacji z zajść zamieszczonej wewnątrz numeru zaznaczono w lidzie, że „niektórzy działacze zachowywali się agresywnie”, a na zdjęciu widać, jak kobieta obezwładniona potem przez funkcjonariusza wskakuje na policyjny samochód.
– „Fakt” zwrócił uwagę na niestosowne, a momentami agresywne zachowanie młodzieży chcącej zwrócić uwagę na palący problem dot. praw obywatelskich i praw człowieka. „Fakt” przedstawił także stanowisko ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, przedłożone przez niego na konferencji prasowej – zaznaczyła Katarzyna Kozłowska.
Podkreśliła, że ważna w całej sprawie jest kolejność wydarzeń. – 1) W kampanii wyborczej politycy sięgają po hasła godzące w mniejszości (m.in. seksualne), wzmacniając polaryzację społeczną. 2) Młodzi aktywiści odpowiadają happeningami. 3) Policja zatrzymuje, a sąd aresztuje działaczkę – a okoliczności tych działań dają przyzwolenie na uruchomienie wobec tej osoby lawiny kpin i niehumanitarnych komentarzy odnoszących się do poczucia tożsamości tej osoby itd. 4) Młodzi aktywiści wzmagają protesty, a władza zamiast dialogu, uruchamia policję, która zatrzymuje kilkadziesiąt osób – wyliczyła.
Według danych ZKDP w maju br. średnia sprzedaż ogółem „Faktu” wynosiła 177 472 egz., o 20,1 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal Fakt.pl w czerwcu br. zanotował 9,81 mln użytkowników i 100,4 mln odsłon (według badania Gemius/PBI).