Sakiewicz, Stankowski i Manasterski regularnie w „Wiadomościach”

Tomasz Sakiewicz, Adrian Stankowski i Miłosz Manasterski

W czerwcu w wieczornych wydaniach „Wiadomości” TVP w roli komentujących najczęściej pojawiali się: redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasz Sakiewicz, ich publicysta Adrian Stankowski, Miłosz Manasterski z Agencji Informacyjnej i politolog Artur Wróblewski – wynika z analizy Press-Service Monitoring Mediów wykonanej dla „Presserwisu”.

W czerwcu Tomasz Sakiewicz wypowiadał się dla „Wiadomości” 15 razy, a jego wypowiedzi trwały łącznie 173 sekundy. Pod względem czasu o 4 sekundy wyprzedził go Adrian Stankowski, który miał 13 wystąpień. Tyle samo miał ich Miłosz Manasterski, podpisywany jako szef Agencji Informacyjnej, jego wypowiedzi trwały w sumie 145 sekund. O sekundę wyprzedził politologa z Uczelni Łazarskiego Artura Wróblewskiego (komentował 11 materiałów). Łeb w łeb szli bracia Karnowscy – Michał, członek zarządu wydawnictwa Fratria, publicysta „Sieci”, wypowiadał się osiem razy – w sumie przez 100 sekund. Jacek, redaktor naczelny „Sieci”, miał co prawda o jedno wystąpienie mniej, ale za to mówił przez 109 sekund.

Na dalszych pozycjach znaleźli się: socjolog Henryk Domański (osiem wystąpień, 87 sekund), historyk Mieczysław Ryba (siedem wystąpień, 88 sekund), publicysta Dorzeczy.pl Karol Gac (siedem wystąpień, 87 sekund), były dowódca GROM gen. Roman Polko (siedem wypowiedzi, 71 sekund), rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz (sześć wystąpień, 76 sekund) i dziennikarz „Sieci” i Wpolityce.pl Jakub Maciejewski (sześć wystąpień, 70 sekund). „Słynny” Christian Paul pojawił się na 10 sekund w jednym materiale w czerwcu.

W sumie w czerwcu eksperci wypowiadali się 528 razy, co dało 5893 sekund (ponad 98 minut) komentarza. Jedna wypowiedź dotyczyła jednego tematu, kilka wystąpień w ramach jednego materiału liczono jako jedną; jeśli komentujący pojawił się w kilku materiałach w jednym wydaniu programu, wystąpienia liczono osobno.

– Nikt już nic nie udaje, komentatorzy tak samo – mówi Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego, które regularnie monitoruje „Wiadomości”. – Od dwóch, trzech lat nie pojawia się tam nikt poza takimi komentatorami. To twór propagandowy, ma mówić jednym głosem. Często to ludzie znikąd, mówią straszne rzeczy – dodaje.

Michał Szułdrzyński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, zauważa, że prawa strona polskiej sceny mediowej przed 2015 rokiem czuła się bardzo niedoreprezentowana. – Prawicowi dziennikarze uważali, że w ogóle nie są zapraszani, w związku z tym teraz biorą zemstę za tamtą sytuację. W tej chwili mamy w telewizji publicznej odcienie dziennikarzy skrajnie prawicowych i bardzo prawicowych, bo nawet już centrowych się nie zaprasza – mówi Szułdrzyński. Dodaje jednak, że zarówno media rządowe, jak i te, które rząd krytykują, zamykają się w swoich bańkach.

Politolożka Anna Materska-Sosnowska przyznaje, że na zarzuty o upolitycznieniu TVP pojawia się kontrargument, że np. w TVN czy Polsacie też tak to wygląda. – Różnica jest taka, że to stacje prywatne, nieopłacane z abonamentu, a telewizja publiczna powinna być publiczna, a takową nie jest. W Polsce telewizja zawsze była upartyjniona, ale nie przypominam sobie takiego przesunięcia – mówi Materska-Sosnowska.

Blumsztajn zaznacza, że to, co dzieje się w „Wiadomościach”, jest konsekwentne. – To propaganda najgorszych czasów PRL-owskich: manipulacje, jednostronne informacje, szczucie na ludzi – ocenia.