Pani premier zjadła obiad z naczelnymi największych mediów w Polsce, wśród zaproszonych nie ma Wyborczej, naczelni są zachwyceni pomysłem wspólnych posiłków, poprzedniej władzy nie wpadł taki pomysł do głowy – czytam i oczom nie wierzę.
Szukam ciągu dalszego. Jakiegoś rozsądnego głosu. Nie ma. Czy to możliwie?
Czy zapomnieliśmy, że jesteśmy dziennikarzami?
Że czytelnicy, słuchacze, widzowie nie oczekują od nas wspólnych biesiad z władzą a porządnej, rzetelnej o nich informacji?
Że mamy patrzeć władzy na ręce, a nie delektować się wspólnym deserem?
Zastanawiam się co jest bardziej w tej zupie niesmaczne, złamanie dziennikarskich zasad czy brak zawodowej solidarności?
Jerzy Jurecki, Tygodnik Podhalański