Nowy szef Trójki przeprosił Niedźwieckiego

„Mann zajęty kampanią Trzaskowskiego, Semka zostaje w 'Klubie Trójki'”

Kuba Strzyczkowski

– Wiem, że mnie odstrzelą. Zostanę uznany za pożytecznego idiotę albo naiwniaka – ocenia nowy dyrektor radiowej Trójki, Kuba Strzyczkowski. Zapowiada, że Piotr Semka nadal będzie prowadził niektóre wydania „Klubu Trójki”, a w piątek na antenie stacji przeprosił Marka Niedźwieckiego, Bartosza Gila i Halinę Wachowicz. Według ministra kultury Piotra Glińskiego Niedźwiecki postrzegany bywa jako symbol pomysłu PRL-owskich władz na Trójkę.

Po zamieszaniu wokół Listy Przebojów, które zakończyło się odejściem części zespołu Trójki, od poniedziałku szefem anteny jest długoletni dziennikarz PR3, Kuba Strzyczkowski. Dzięki jego zabiegom (spotkanie z załogą, bezpośredni kontakt, a także nieustanna esemesowa korespondencja i telefoniczne rozmowy z dziennikarzami) – część z nich już wraca na antenę, część czeka, aż skończy się im zwolnienie i też planuje powrót do pracy.

Trójka z nich – Marek Niedźwiecki, Bartosz Gil, Halina Wachowicz – jako warunek powrotu stawiają przeproszenie ich za zarzuty, że od lat manipulowali przy Liście Przebojów. Z kolei Piotr Metz czeka na przeprosiny dla Gila i Niedźwieckiego, aby także wrócić do prowadzenia programów.

Strzyczkowski przeprasza Niedźwieckiego, Gila …

W piątkowym wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Kuba Strzyczkowski zadeklarował, że jest gotów przeprosić Marka Niedźwieckiego, ponieważ to na niego jako dyrektora Trójki przeszło wezwanie Niedźwieckiego do przeprosin. – Dostałem to wezwanie w spadku. Od początku deklarowałem, że jako dyrektor przeproszę Marka i że będzie to miało moc prawną. Nie ukrywam, że chciałbym, by zarząd też przeprosił – podkreślił, dodając, że nie ma możliwości by „cokolwiek wymóc na prezes Polskiego Radia”.

Strzyczkowski poinformował, że jest w kontakcie z Markiem Niedźwieckim. – Marek jest pod Warszawą na działce. Wypoczywa. Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. On to wszystko straszliwie przeżywa. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, skończyło się tym, że obaj płakaliśmy. Splot niebywałych wydarzeń doprowadził do tego, że coś, co było dla nas bardzo ważne, w zasadzie nie istnieje. To nie był płacz nad sobą, to był płacz nad Trójką – opisał nowy szef Trójki.

Przyznał też, że zdaje sobie sprawę, jak może być postrzegane to, że zdecydował się w obecnej sytuacji objąć funkcję szefa stacji. – Za chwilę zostanę uznany za pożytecznego idiotę, który ma misję ocieplenia wizerunku władzy, albo naiwniaka, który uwierzył w dobre słowo, zapewnienia polityków czy członków Rady Mediów Narodowych. Z drugiej strony, dlaczego mam nie wierzyć? – spytał.

Strzyczkowski ujawnił, że przed powołaniem go na stanowisko dyrektor Trójki przedstawił członkom Rady Mediów Narodowych swoją koncepcję na stację. – Poruszyliśmy niebo i ziemię, żeby przedstawić swój pomysł (na Trójkę – przyp.) Radzie Mediów Narodowych – stwierdził. Dlaczego powiedział to w liczbie mnogiej? – Wśród polityków znaleźli się ludzie dobrej woli, zresztą słuchacze Trójki, którzy uznali, że coś trzeba zrobić, bo inaczej wszystko zostanie zniszczone – wyjaśnił.

Podczas piątkowej audycji „Godzina prawdy” prowadzonej przez Michała Olszańskiego, Kuba Strzyczkowski odczytał na antenie przygotowane wcześniej przeprosiny dla Marka Niedźwieckiego. Zaznaczył, że w żądaniach wystosowanych przez prawnika Niedźwieckiego nie było wniosku o przeprosiny dla Bartosza Gila i Haliny Wachowicz, jednak i ich przeprosił za zarzutu manipulowania przy Liście Przebojów.

– Mam wrażenie, że to wyczerpuje żądania Marka – mówił Strzyczkowski, zaznaczając, że przeprasza przede wszystkim z przekonania i potrzeby. Ponownie podkreślił, że nie może nakłonić prezes Polskiego Radia Agnieszki Kamińskiej, żeby też przeprosiła.

„Rozmawiałem z Lisickim, Rosiakiem, Kaczkowskim”

Zapytany w „DGP” o opinię Wojciecha Manna, że „ktokolwiek w takich warunkach przyjmuje propozycję szefowania Trójce, budzi moje wątpliwości”, Kuba Strzyczkowski odpowiedział: – Zostawmy Wojciecha Manna. W tej chwili jest zajęty kampanią wyborczą Rafała Trzaskowskiego, więc nie chcę mu przeszkadzać. Ja bez względu na swoje sympatie czy antypatie polityczne nie poprowadziłbym listy przebojów z kandydatem na prezydenta.

Wojciech Mann w zeszłym tygodniu w piątek wieczorem uczestniczył w wideoczacie facebookowym z Rafałem Trzaskowskim. W tym tygodniu powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl, że nie wróci do Trójki, uzasadniając, że „w mediach publicznych są karni żołnierze”. Mann jest jednym z założycieli internetowej stacji Nowy Świat, która ma rozpocząć nadawanie w czerwcu.

Kuba Strzyczkowski był natomiast pytany o możliwość powrotu do Trójki innych dziennikarzy. – Już z nim rozmawiałem – powiedział o kontaktach z Dariusze Rosiakiem.

Do Jerzego Sosnowskiego nowy szef Trójki jeszcze nie dzwonił, a powrót Piotra Kaczkowskiego ocenił jako swoje marzenie. – Jest w takim stanie, że w zasadzie nie odbiera telefonów. Ale ode mnie odebrał. Bałem się, bo to jest poważny pacjent. Na szczęście wydaje mi się, że z pewną słabością do mnie jako terapeuty – opisał.

O powrocie na antenę Strzyczkowski rozmawiał też z Pawłem Lisickim, który kilka dni temu zadeklarował, że nie chce już prowadzić „Salonu politycznego Trójki”. Nowy szef stacji nie zdejmie też z ramówki Piotra Semki. – To by było merytorycznie głupie. Prowadzi bardzo ciekawe „Kluby Trójki”.

Na uwagę, że i Semka i Lisicki nie kryją sympatii do obecnej władzy, Strzyczkowski odpowiada: – Zależy, jaką miara mierzymy. Jeżeli miarą „Gazety Wyborczej”, to są niemal z PiS-u. Dla mnie Paweł Lisicki jest wyrazistym komentatorem, przedstawicielem pewnej części rynku medialnego i choćby z tego powodu jest ciekawy. Piotr Semka jest świetnym publicysta i nie widzę powodu, żeby się z nim rozstawać.

Piotr Gliński: „Trójka musi się zmienić”

Z kolei wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński w piątkowej rozmowie z „Polska Times” powiedział, że Trójka musi się zmienić. – Zmienia się świat, współczesna kultura, Polska. To radio stworzyło swój mit, bo działało w określonym kontekście. Z jednej strony służyło jako gwizdek spuszczający parę z komunistycznego czajnika, ale z drugiej tworzyło enklawę inności, wolności – stwierdził.

Na pytanie, czy personifikacją tego mitu do dziś jest Marek Niedźwiecki i czy ten mit jest dalej aktualny, wicepremier odpowiedział: – Nie. Raczej się skończył. Marek Niedźwiecki bywa też postrzegany jako symbol tamtego pomysłu ówczesnych władz na to radio. Wiadomo, kiedy do niego trafił.

Minister Gliński ocenił też, że – niezależnie od kontekstu politycznego – sytuacja jaka zapanowała w ostatnich dniach w Trójce była konsekwencją błędów wynikających z niewłaściwego zarządzania kryzysem. – Błędy były na tyle widoczne, że zareagowałem na nie publicznie – powiedział. Dopytywany, co było źródłem tych błędów, przyznaje, że nie wie. -Wiem natomiast, że próbowano dość nieudolnie coś przykryć – tyle że tego typu sytuacji przykryć się nie da. Żyjemy w wolnym społeczeństwie i w mediach mogą się pojawiać różne treści, różne narracje. Nie jest dobrze, gdy ktoś próbuje zablokować treści niewygodne politycznie. Nie można tego robić, choć można, czy nawet należy takie sprawy komentować. Na tym m.in. polega wolność mediów – podkreślił Piotr Gliński.

Na pytanie, jakie jego zdaniem radio powinien teraz tworzyć Kuba Strzyczkowski, minister odpowiada: – Chciałbym, żeby to było radio mądre, rozumiejące Polskę i Polaków, na wysokim poziomie, ciekawe merytorycznie, ale także atrakcyjne – zresztą to uwaga ogólna dotycząca całego Polskiego Radia.

Z ostatniego badania Radio Track Kantar Polska wynika, że w okresie od lutego do kwietnia br. udział Trójki w rynku słuchalności wyniósł 4,7 proc.