Dziennikarze komentujący wydarzenia w Trójce są zgodni, że decyzja o unieważnieniu głosowania w „Liście Przebojów Trójki” zapadła we władzach rozgłośni, które wystraszyły się reakcji partii rządzącej na sukces przeboju uderzającego w jej lidera. – Zadziałała autocenzura, bo każdy pracownik mediów publicznych wie, że krytyka władzy oznacza koniec jego pracy. Być może interweniował ktoś „z góry”, ale wcale nie musiał. Ludzie zdają tam sobie sprawę, że każde odejście od wytyczonej linii jest niedopuszczalne – mówi Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu.
Podobnie sytuację skomentował były dziennikarz Trójki Wojciech Mann, który wystąpił w „Faktach po Faktach” w TVN 24. – Ja bym to opisał jako błądzenie przerażonych podredaktorów, którzy nagle uświadomili sobie, że a nuż piorun ich trafi, ponieważ cała ta historia jest na samym dole takiej drabiny strachu – mówił Mann. Stwierdził, że na samej górze drabiny jest prezes PiS Jarosław Kaczyński odgrodzony od świata ochroniarzami, bo widocznie czegoś się boi. – Pod nim następują kolejne schodki ludzi, którzy się czegoś boją, głównie tego czegoś, co jest schodek wyżej, a na samym dole są różni mali ludzie, którzy antycypują – mówił Mann. Dodał, że to niepewne siebie osoby, wyłącznie wykonujące polecenia i mało kto ma siłę, żeby wyrazić własne zdanie. Dlatego, jak mówił, gdy ktoś taki usłyszał, że Kazik nagrał coś, co chyba dotyczy prezesa PiS, to w panice szybko próbowano sprawę zamazać, aby nikt nie zauważył.
Dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski w niedzielnym oświadczeniu napisał, że to prowadzący audycję Marek Niedźwiecki zdecydował o przesunięciu piosenki Kazika na pierwsze miejsce notowania.
Dyrektor PR3: Wiemy już na pewno, że ta piosenka nie wygrała. Ona została ręcznie przesunięta na miejsce pierwsze, czyli wynik został sfałszowany.
— Trójka – Program 3 Polskiego Radia (@RadiowaTrojka) May 17, 2020
– „Niedźwiedź” to radiowa legenda i wybitny profesjonalista. Musiałby zwariować, żeby dokonywać manipulacji na liście. Nie wierzę, że kazał dokonać arbitralnej zmiany na liście i „dosypać” głosów Kazikowi – mówi Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”.
Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, przyznaje, że cenzura polityczna w Trójce była już wcześniej, ale cenzury muzycznej sobie nie wyobrażał. – Bojąc się odpowiedzialności i polityków, podjęto skandaliczną decyzję. To przypomina mi sposób funkcjonowania kremlowskich stacji i tego, co Putin i jego reżim robią w Rosji – ocenia Imielski.
Zdaniem byłego dziennikarza Trójki Artura Andrusa sprawa związana z „Listą Przebojów Trójki” wywołała takie emocje i reakcje, bo ta audycja jest symbolem dla słuchaczy, ale też dziennikarzy Trójki. – Nie wiem, czy ta sytuacja zaszkodzi partii rządzącej, ale wiem, że od dłuższego czasu szkodzono Trójce. Może ktoś się zreflektuje, ale odnoszę raczej wrażenie, że na rządzących Polskim Radiem ta sprawa nie zrobi wielkiego wrażenia. Pewnie wielu na kierowniczych stanowiskach nawet by się nie zmartwiło, gdyby nagle się okazało, że nie ma już Trójki. Oni nie czują się związani z tym programem – mówi Andrus.
Michał Ogórek, satyryk i były dziennikarz Trójki, twierdzi, że stacji już uratować się nie da i takie zakończenie z przytupem jest najlepszym rozwiązaniem. – To wszystko stało się przy rzekomym pluralizmie, gdzie niby wszyscy mogą mówić, co chcą. Przykro mi, że tak to się kończy, ale chyba już nie ma odwrotu. Trójka nie może już dalej funkcjonować jako atrapa. Tliło się w niej od dłuższego czasu, trudno było usłyszeć coś zgodnego z prawdą i przyzwoitością – przyznaje Ogórek.
W kwietniu byli dziennikarze Trójki rozpoczęli w serwisie Patronite zbiórkę na rzecz powołania internetowego radia Nowy Świat. Celem było zebranie 250 tys. zł, a obecnie projekt ma zapewnione prawie 530 tys. zł miesięcznie od patronów. Nowy Świat ma ruszyć w drugiej połowie czerwca.