Redakcje odmrażane powoli

Niektóre redakcje prasowe i internetowe stopniowo ograniczają już pracę zdalną, która została wprowadzona z powodu epidemii koronawirusa. Jednak wielu wydawców i naczelnych uważa, że nie ma takiej potrzeby, bo praca zdalna się sprawdziła.

Redaktor naczelny Onet.pl Bartosz Węglarczyk nie może doczekać się powrotu dziennikarzy do pracy w redakcji. Na razie jednak tę możliwość analizują prawnicy spółki Ringier Axel Springer Polska. – Mam nadzieję, że na początku czerwca choć częściowo wrócimy do redakcji. Pracując zdalnie, nie napisalibyśmy takich artykułów, jak na przykład o farmie trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości. To było możliwe tylko dzięki temu, że grupa ludzi spędzała ze sobą w redakcji dużo czasu i o tym dyskutowała – podkreśla Węglarczyk.

RAS Polska (wydawca m.in. Onetu, „Faktu”, „Newsweek Polska” i „Przeglądu Sportowego”) planuje od czerwca wprowadzenie pracy zmianowej w trybie dwutygodniowym dla części pracowników. – Praca zdalna w naszej firmie została przedłużona do końca maja. Powrót do pracy w biurze będzie się odbywał etapami – zapowiada Agnieszka Skrzypek-Makowska, communications manager spółki.

Jednak wiele redakcji zdecydowało się już na przynajmniej częściowy powrót do biur. Grzegorz Zasępa, redaktor naczelny „Super Expressu”, mówi, że u niego więcej osób pracuje już w redakcji niż zdalnie. – U nas to poszczególne działy decydują, ile osób przychodzi do pracy w redakcji. Podchodzimy do tego elastycznie, decyzja w dużej mierze zależy od pracownika i jego sytuacji. Niektórzy chcą już wracać do pracy. W redakcji zachowywane są odstępy między pracującymi, zapewniamy płyn do dezynfekcji – podkreśla Zasępa.

Od 4 maja do zwykłego trybu pracy zaczął wracać „Dziennik Wschodni”. – Zaproponowaliśmy dziennikarzom powrót do pracy w redakcji i około połowa już z tego skorzystała. Większość z tych, którzy nadal pracują zdalnie, to ci, którzy muszą opiekować się dziećmi. Tym, którzy wrócili do redakcji, jesteśmy w stanie zapewnić odpowiednie warunki pracy. Nasz newsroom jest na tyle przestronny, że możemy spełnić wszelkie wymogi bezpieczeństwa – mówi Krzysztof Wiejak, redaktor naczelny „Dziennika Wschodniego”.

Podobnie będzie niedługo w redakcji „Kuriera Szczecińskiego”, w którym w środę podjęto decyzję o rezygnacji z pracy zdalnej. – Od poniedziałku 18 maja, tak jak fryzjerzy i kosmetyczki, wracamy do normalnego trybu pracy – wyjaśnia Roman Ciepliński, redaktor naczelny „Kuriera Szczecińskiego”.

Tydzień później w redakcji pracować ma też większość dziennikarzy miesięcznika „Wiadomości Handlowe”. – Procedury powrotu przygotowuje nasz dział prawny. Od 25 maja 80 procent załogi będzie pracować z redakcji, bo na to pozwala powierzchnia biura. Będziemy pracować rotacyjnie, jedna lub dwie osoby z redakcji każdego dnia będą musiały zostać w domu, a reszta będzie pracować w redakcji – tłumaczy redaktor naczelny Grzegorz Szafraniec.

Elastycznie do powrotu do pracy w redakcji podchodzi kierownictwo tygodnika „Polityka”. – Część pracowników przychodzi do redakcji, część jest na home office. Nie ma przymusu, nie ma też powodu i potrzeby, żeby ludzie stawiali się karnie za biurkami. Wszystko doskonale działa – mówi Piotr Zmelonek, dyrektor wydawniczy „Polityki”.

Na razie z pracy zdalnej nie rezygnują m.in. redakcje „Rzeczpospolitej”, „Parkietu”, „Gazety Wyborczej”, „Tygodnika Powszechnego” i „Pulsu Biznesu”. – Praca zdalna doskonale się sprawdziła. Trwa dyskusja w redakcji, co z pracy podczas epidemii zostawić, kiedy wrócimy z home office. Na pewno niektóre zebrania będą się odbywały w trybie zdalnym. Ale na razie daty powrotu do redakcji nie ma – mówi osoba z kierownictwa „Gazety Wyborczej”. Zespół portalu Gazeta.pl też co najmniej do czerwca będzie pracować zdalnie.

Wirtualna Polska nie planuje jeszcze powrotu z home office. – Dla nas w tym momencie nic się nie zmienia. Nasze redakcje w ogromnej większości nadal pracują zdalnie. Biura są przygotowane zgodnie z zaleceniami Inspekcji Sanitarnej, niemniej jednak na razie nie widzimy potrzeby powrotu, a bezpieczeństwo pracowników jest priorytetem – mówi rzecznik Wirtualnej Polski Michał Siegieda.

Z domów w dalszym ciągu pracują też dziennikarze regionalnych tytułów Polska Press Grupy. Taka decyzja została podjęta przez centralę dla wszystkich redakcji. – Najważniejsze jest bezpieczeństwo naszych dziennikarzy. Chcemy mieć pewność, że nikt z naszych pracowników nie będzie narażony na jakiekolwiek zagrożenie zakażeniem koronawirusem – mówi Adam Pawłowski, redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”. Powrotu z pracy zdalnej nie planują jeszcze również zespoły „Tygodnika Podhalańskiego” i „Tygodnika Zamojskiego”.

Andrzej Andrysiak, szef „Gazety Radomszczańskiej”, mówi natomiast, że jego dziennikarze od początku epidemii pracują w normalnym trybie: – Gdy wybuchła epidemia, zaproponowaliśmy, że jeśli ktoś chce, może pracować z domu. Nikt jednak z tego nie skorzystał.