Za Wojciechem Mannem z Trójką pożegna się część słuchaczy

„To koniec pewnej epoki”

Wojciech Mann

Po odejściu Wojciecha Manna z Trójki więcej jest pytań niż odpowiedzi. Polskie Radio nie informuje, w jakim trybie odchodzi dziennikarz ani co będzie z audycjami, które prowadził. – Przestałem znajdować siły na bronienie skraweczka, w którym swobodnie się czułem – skomentował Mann. – Ta stacja żyła w pewnej bańce: bańce słuchaczy-przyjaciół. Z każdym odchodzącym dziennikarzem to audytorium, niestety się kurczy – komentuje dla Wirtualnemedia.pl Sławomir Zieliński, były dyrektor Trójki. – Na pewno koniec pewnej epoki. Trójka na pewno nie będzie już taka, jak kiedyś – dodaje Magdalena Jethon.

W poniedziałek Polskie Radio nie przedłużyło umowy z Anną Gacek, przedstawiając jej jednocześnie inne oferty. Dziennikarka nie skorzystała z nich – głosi oficjalny komunikat nadawcy. Sama Gacek, która z mediami komunikuje się wyłącznie za pośrednictwem mediów społecznościowych, przedstawia inną wersję wydarzeń: – Decyzją Prezes Polskiego Radia – ze skutkiem natychmiastowym – nie ma dla mnie miejsca na antenie Trójki – napisała na Facebooku.

Po tym jak pożegnała się z Polskim Radiem, dziennikarze muzyczni Trójki solidarnie odmówili poprowadzenia jej programów. Jeszcze we wtorek wiele wskazywało na to, że Wojciech Mann zostanie w radiu. Dziennikarze Trójki, z którymi rozmawialiśmy, mówili nam anonimowo, że odsunięcie Anny Gacek od anteny miało uderzyć w Manna, który pracował z nią ponad 10 lat przy audycji „W tonacji Trójki”. Jednak nie wierzyli, że Mann odejdzie ze stacji, z którą był związany od 55 lat. „Niewygodny, ale nieusuwalny” – mówili o Wojciechu Mannie.

Mann: wszyscy mają przetrącone kręgosłupy

Jednak w środę Wojciech Mann oświadczył, że żegna się z Trójką. – Po prostu postanowiłem przestać występować. Na razie nie było żadnego kontaktu ze strony Polskiego Radia – powiedział portalowi Onet.pl. – Moje plany są szerokie jak oceany. Na razie muszę troszkę uspokoić głowę i się rozejrzeć – zaznaczył.

– To nie jest decyzja, którą podjąłem w ciągu sekundy. Bujałem się z nią o wiele dłużej. Musiała jednak w końcu zapaść. To narastało i w którymś momencie przestałem znajdować siły na bronienie jakiegoś skraweczka, w którym swobodnie się czułem. To nie jest komfortowe, że czuję się swobodnie, a dookoła wszyscy albo mają już przetrącone kręgosłupy, albo cichaczem czekają, żeby ich nie dotknęło coś złego – mówił z kolei dla stacji TVN24.

– Trudno nam komentować wypowiedź pana Wojciecha Manna, dotyczącą współpracy z Polskim Radiem, gdyż jest ona znana władzom spółki wyłącznie z doniesień medialnych. Żadna oficjalna wiadomość w tej sprawie (odejścia z Trójki) do nas nie wpłynęła – informuje portal Wirtualnemedia.pl Ewelina Steczkowska, rzecznik prasowy Polskiego Radia. Nie odpowiada na zadane jej pytania: co będzie dalej z audycjami Manna, czy ktoś go zastąpi i w jakim trybie nastąpiło rozwiązanie umowy.

Jak dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, Wojciech Mann znika z Trójki z dnia na dzień, nie poprowadzi już piątkowej audycji „Zapraszamy do Trójki”. – Wygląda na to, że nie pożegna się ze słuchaczami na antenie – mówi nam Marcin Mann, syn dziennikarza. Na razie Wojciech Mann nie chce szerzej komentować swojej decyzji.

„Systematyczne niszczenie Polskiego Radia”

Jan Ordyński, wiceprezes Towarzystwa Dziennikarskiego, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl tak komentuje odejście Wojciecha Manna: „To systematyczne niszczenie Polskiego Radia. Od czterech lat trwa usuwanie, odchodzenie z niego najciekawszych, najlepszych dziennikarzy”.

Zdaniem Sławomira Zielińskiego, byłego dyrektora Trójki, potem przez wiele lat związanego z TVP – w obecnej sytuacji Wojciech Mann i tak długo wytrzymał w Trójce. – Ta stacja żyła w pewnej bańce: bańce słuchaczy-przyjaciół. Z każdym odchodzącym dziennikarzem to audytorium, niestety się kurczy, ale wraz z odejściem Manna – wydaje się, że kurczy się jeszcze mocniej. Wkrótce nie zostanie nic ze starej, dobrej Trójki, tylko budynek, adres – i tyle – ocenia Zieliński.

Zwraca też uwagę, że zgranego, dobrego zespołu dziennikarskiego, jakim dysponuje Trójka, nie zbiera się łatwo ani szybko. – Tym bardziej żal, że osoby zarządzające Trójką tak łatwo i bezrefleksyjnie, jak się wydaje, niszczą to, co było budowane dekadami. Słuchaczy także zbiera się, wychowuje do anteny – latami, a teraz niszczy się to wszystko w sekundę – uważa Zieliński.

– Powolutku, krok za krokiem, odbiorcy tracą resztkę powodów, aby włączać Program III. Wkrótce pójdą sobie gdzie indziej. A ja mam dla obecnego szefostwa radia taką myśl: każdy szef powinien się zastanawiać, jak zostanie zapamiętany, w jaki sposób przejdzie do historii. Ci akurat przejdą jako totalni niszczyciele. Bo gdybym ja miał takie gwiazdy w zespole, jak Wojciech Mann, Piotr Kaczkowski, Marek Niedźwiecki, a jeszcze wcześniej Artur Andrus czy Robert Kantereit, to chuchałbym na nie i dmuchał, a na pewno nie pozwalał odejść w taki sposób – dodaje.

Jethon: nie wiedzą, kogo zwolnili

Magdalena Jethon z Trójką związana była od 1977 roku do 2016 roku (z trzyletnią przerwą), w latach 2009-2016 (z dziesięciomiesięczną przerwą) jako dyrektor. Jej zdaniem odejście Wojciecha Manna to nie jest koniec Trójki.

– A to dlatego, że ten proces, proces upadku – zaczął się dużo wcześniej. Na pewno jednak jest to koniec pewnej epoki. Trójka na pewno nie będzie już taka, jak kiedyś. Znaczna część słuchaczy odeszła już wcześniej, część została, wielu z tych, co pozostali – zostali choćby dla Wojtka Manna. Teraz na pewno odejdą – komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl.

Według byłej szefowej Trójki władze radia pokazały wyraźnie już dawno, że zespół dla niej się nie liczy. – Inna sprawa, że zarządzający obecnie Polskim Radiem nie znają specyfiki Trójki, nie wiedzą, co dano im w zarząd. Być może nie wiedzą nawet, kogo zwolnili. Jednak co do przyszłości Trójki, zakończę optymistycznym hasłem, jakim swoje audycje kończył Wojtek: „Jak wszystko dobrze pójdzie, to się usłyszymy”. Wierzę, że tak właśnie będzie – zaznacza Jethon.

Gacek: Wojtku, dziękuję za lekcję miłości do radia

Jerzy Sosnowski, były dziennikarz Programu III Polskiego Radia, nie chciał rozmawiać z nami o stacji po odejściu Manna. – Wszystko napisałem na blogu, odsyłam tam – powiedział.

– Po odsunięciu od anteny Ani Gacek i po dzisiejszej deklaracji Wojciecha Manna, że w takim razie on odchodzi z Trójki, zaczęły się w internecie dyskusje na temat tego, jak dziennikarze Trójki reagowali dotąd na niszczenie tego radia, czy zachowali się jak należy, czy też nie – i tak dalej. Z Trójką dalej czuję więź i nie jest mi obojętne, jak mówi się dziś o ludziach, których darzę szacunkiem i niewygasłym sentymentem – stwierdził Sosonowski we wpisie blogowym. – Winą, wytykaną dziś moim byłym koleżankom i kolegom, jest to, że pracowali dalej (po zwalnianiu kolejnych dziennikarzy – przyp.) , jak gdyby nigdy nic. Czasem mówiąc aluzyjnie na antenie, że to czy tamto im się nie podoba. I pewnie uważając to za manifestację odwagi cywilnej. Komu nie grozi zwolnienie z pracy, nie ma prawa (moim zdaniem) mówić, że to im się tylko zdawało – dodał.

Odejście Wojciecha Manna skomentowała też na Facebooku Anna Gacek. – Wojtku, jesteś – nigdy w czasie przeszłym – moją najlepszą radiową przygodą. To jest zaszczyt, pracować z Tobą, śmiać się z Tobą, nie zgadzać się (tylko muzycznie) z Tobą, śmigać po najwyższych poziomach błyskotliwości, by Ciebie tam spotkać, by Tobie dorównać. Dziękuję za traktowanie mnie jak partnera. Jak we wszystkim równą. Dziękuję za lekcję miłości do radia, do swojej pracy, do swoich Słuchaczy. Twoja decyzja, zrozumiała, łamie teraz tysiące serc – napisała.

– To, jak Trójka rozstała się z panem Wojciechem, to jest katastrofa. To jest antyteza tego, jak się powinni zarządzać mediami. To jest dowód na to, że do mediów niegdyś publicznych dorwali się ludzie, których nikt nigdy nie powinien dopuszczać nigdzie w pobliże tych stanowisk – skomentował z kolei Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu.

Liderem RMF FM

Polskie Radio w 2018 r. osiągnęło wzrost wpływów sprzedażowych o 12,96 proc. do 336,53 mln zł oraz 15,3 mln zł zysku netto (wobec 2,79 mln zł rok wcześniej). 69 proc. przychodów spółki pochodziło z abonamentu i związanej z nim rekompensaty, na koniec roku nadawca zatrudniał 1 285 pracowników etatowych, o 30 więcej niż przed rokiem.

W Polskim Radiu dyrektor – redaktor naczelny zarabiał przeciętnie 16 148 zł miesięcznie, kierownik redakcji – 12 036 zł, rzecznik prasowy – 12 132 zł, redaktor wydawca – 10 545 zł, a spiker-lektor – 3 978 zł (wszystkie kwoty brutto). Członkowie zarządu mieli podpisane kontrakty menedżerskie, a odwołanemu w sierpniu ub.r. prezesowi Jackowi Sobali wypłacono odszkodowanie za konkurencyjność.

W 2019 roku średni dzienny zasięg radia wyniósł 72,2 proc. Z kolei średni dobowy czas słuchania wyniósł 269 minut.