Aktywista miejski i felietonista „Wprost” Jan Śpiewak został prawomocnie skazany za zniesławienie prawniczki Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej. Trzy lata temu Śpiewak przypisał jej udział w tzw. aferze reprywatyzacyjnej. – Sąd uczynił mnie kryminalistą. Za obronę słabszych, za obronę sprawiedliwości – skomentował Śpiewak.
Proces dotyczył stwierdzeń Śpiewaka z połowy 2016 roku. Aktywista ujawnił wtedy mechanizmy reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie, które przed wojną należały głównie do Żydów. Zarzucił, że wiele decyzji o zwrocie działek i budynków zostało wydanych z naruszeniem prawa, w wcześniej sądy bezpodstawnie ustanawiały kuratorów dla przedwojennych właścicieli, którzy gdyby żyli, mieliby teraz znacznie ponad 100 lat.
Śpiewak wymieniał zaangażowanych w reprywatyzację prawników, urzędników i powiązanych z nimi przedsiębiorców. Najczęściej określał cały proces jako dziką reprywatyzację lub aferę reprywatyzacyjną.
W takim kontekście aktywista wymienił Bogumiłę Górnikowską-Ćwiąkalską. Stwierdził, że była kuratorem mającego wówczas 118 lat przedwojennego właściciela kamienicy przy ulicy Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie i przejęła na własność połowę tej nieruchomości, tym samym biorąc udział w aferze reprywatyzacyjnej. Górnikowska-Ćwiąkalska to córka znanego adwokata Zbigniewa Ćwiąkalskiego, od listopada 2007 do stycznia 2009 roku ministra sprawiedliwości.
Za tę wypowiedź Jan Śpiewak został oskarżony przez Górnikowską-Ćwiąkalską o zniesławienie, proces toczył się w trybie karnym (z art. 212). W styczniu br. Śpiewak został uznany za winnego, Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki dla Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej. W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał ten wyrok.
Śpiewak ze wsparciem prawnym wydawcy „Wprost”
– Przegrałem. Sąd uczynił mnie kryminalistą. Za obronę słabszych, za obronę sprawiedliwości. Za ujawnienie, że córka ministra Ćwiąkalskiego brała udział w nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na Ochocie jako kurator 120-latka – skomentował Jan Śpiewak w piątek na Facebooku. – Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z afera reprywatyzacyjna. Mimo tego, że udowodniliśmy, że mecenas Ćwiąkalska wielokrotnie nie dopełniła swoich obowiązków a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów – zaznaczył.
Śpiewak zwrócił uwagę, że wyrok wydano w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego. – Mamy przemoc sądów, które w obronie przywilejów elit nie wahają się łamać prawa. Sąd bez podana przyczyn utajnił też samo uzasadnienie wyroku, co narusza moje konstytucyjne prawo do jawnego procesu – poinformował.
Zapowiedział też, że nie zapłaci zasądzonej grzywny i nawiązki. – W ramach mojego prawa do nieposłuszeństwa obywatelskiego nie zamierzam wykonywać tego wyroku. A 10 tysięcy nawiązki na rzecz córki ministra traktuje jako splunięcie w twarz ofiarom reprywatyzacji. W tym czterech przedwczesnych zgonów lokatorów na Joteyki. Jeśli będę musiał iść do więzienia w tej sprawie niech tak się stanie. Może to obudzi sumienia ludzi – stwierdził.
Jan Śpiewak od dłuższego czasu współpracuje jako felietonista z tygodnikiem „Wprost” (PMPG Polskie Media). Jesienią br. był jednym z bohaterów jego kampanii reklamowej pod hasłem „Różni nas wiele, łączy nas ‘Wprost’”.
Krótko przed startem akcji Śpiewak został w pierwszej instancji skazany w procesie cywilnym za naruszenie dóbr osobistych prawnika Jerzego Szaniawskiego, któremu zarzucił, że „korzystał na dzikiej reprywatyzacji majątkowo” (Szaniawski brał udział w kilkunastu procesach reprywatyzacyjnych). Są orzekł, że Śpiewak ma zapłacić 5 tys. zł grzywny i wykupić emisję przeprosin przez dwa tygodnie na stronie głównej jednego z czołowych portali.
Redaktor naczelny „Wprost” Marcin Dzierżanowski we wstępniaku skrytykował to orzeczenie. – Sam Śpiewak nie był stroną w sporze toczącym się między reprywatyzacyjnymi złodziejami, ratuszem a środowiskami lokatorskimi. Zaczął nagłaśniać sprawę, bo nie godził się na niesprawiedliwość. Teraz on – ale i wszyscy inni, którzy walczą o lepsze i bardziej sprawiedliwe społeczeństwo – dostali sygnał, że nie warto – skomentował.
– Nie możemy się na to zgodzić. Z radością witamy więc Jana Śpiewaka w gronie naszych publicystów. Dotąd pisał u nas okazjonalnie, teraz będzie członkiem naszego zespołu redakcyjnego, korzystając z ochrony prawnej wynikającej m.in. z prawa prasowego. W obliczu skandalicznego wyroku sądu wszyscy musimy okazać z nim naszą solidarność – zapowiedział Dzierżanowski.