– Rano orkiestra górnicza zagrała nam „Sto lat”, a tymczasem za osiem lat faktycznie skończymy te 100 lat. I co wtedy? – zapytał z uśmiechem Piotr Ornowski, prezes zarządu i redaktor naczelny Polskiego Radia Katowice, podczas środowej uroczystości w siedzibie rozgłośni przy ulicy Ligonia, zorganizowanej z okazji 92. urodzin Polskiego Radia Katowice.
Najwcześniej słyszą Państwo Bartka Gruchlika, a zaraz po nim – Ewy Niewiadomskiej. Głos Cezarego Orzecha brzmi optymistycznie, nawet gdy zapowiada deszcz. Jarosław Juszkiewicz „miał dobry głos”, ale niewiele wiedział, a Ewelina Kosałka-Passia wcale nie chciała mówić, a pisać. Proszę Państwa. Te głosy towarzyszą Wam codziennie od lat. Poznajcie ludzi Radia Katowice. Jest okazja, właśnie świętują 92. urodziny swojej rozgłośni. – 4 grudnia rano orkiestra górnicza zagrała nam „Sto lat”, a tymczasem za osiem lat faktycznie skończymy te 100 lat. I co wtedy? – zapytał z uśmiechem Piotr Ornowski, prezes zarządu i redaktor naczelny Polskiego Radia Katowice, podczas środowej uroczystości w siedzibie rozgłośni przy ulicy Ligonia, zorganizowanej z okazji 92. urodzin Polskiego Radia Katowice.
Świętowanie urodzin największej rozgłośni regionalnej w Polsce trwało przez cały dzień. Nie zabrakło gości, wielu życzeń. Obecni byli prezenterzy i dziennikarze radia oraz zaproszeni słuchacze. Były aż dwa torty. Jeden z nich był prezentem od Jakuba Chełstowskiego, marszałka województwa śląskiego. – Samych pozytywnych newsów, bo takie są najlepsze. Świętego spokoju i energii, żeby radio rosło – życzył rozgłośni marszałek województwa. Drugi tort radiowcy sprezentowali sobie sami. W trakcie uroczystości odbyła się premiera specjalnego kalendarza Radia Katowice na 2020 r. Wydawnictwo trzeci raz zaprojektował profesor Roman Kalarus, po raz pierwszy w duecie z Filipem Ciślakiem. Muzyczną strawą był natomiast urodzinowy koncert Sebastiana Riedla i Piotra Steczka z Kwartetem.
Polskie Radio Katowice obejmuje zasięgiem całe województwo śląskie, znaczną część województw ościennych, oraz część terenów Czech i Słowacji. – 92. urodziny Radia Katowice, największej rozgłośni regionalnej w Polsce, to dla nas powód do dumy, że tak długo utrzymujemy się na rynku. Uważam jednak, że to, co najpiękniejsze, wciąż jest przed nami – mówił Piotr Ornowski. – Najlepszym prezentem na urodziny są dowody sympatii, kierowane przez słuchaczy w naszą stronę. To zobowiązuje, byśmy byli jeszcze bliżej śląskich spraw. Bliżej miejsc, do których, być może, zbyt rzadko docieramy. Bycie dziennikarzem Radia Katowice to przygoda życia, która trwa i nigdy się nie kończy. Bo nawet jeśli starsi koledzy odchodzą z tego radia, to nadal żyją jego sprawami i naszą radiową rzeczywistością. A to radio ciągle się zmienia. Coraz więcej jest młodych ludzi, co bardzo cieszy. Zwracają uwagę na rzeczy, na które my – może już z perspektywy wieku – tej uwagi nie zwracamy. Ja dziękuję koleżankom i kolegom z radia za to, że są. Bo to naprawdę znakomity zespół – dodał.
Radio Katowice to radio publiczne. – Jesteśmy dla wszystkich. Ale z najnowszych badań wynika, że najchętniej słuchani jesteśmy przez osoby w wieku 35-45 lat. Ten wiek nam się obniżył. Kiedyś to było 50+. Mam nadzieję, że także najmłodsi słuchacze przekonają się do naszego radia. Bo to dobre, przyjazne radio – podkreślił Ornowski.
Jego pierwsze zetknięcie z Radiem Katowice? – To było bardzo dawno temu. Byłem przerażony, kiedy tutaj trafiłem, ponieważ ludzie, którzy tu pracują, wydawali mi się dziwni. Jacyś tacy nierzeczywiści. Myliłem się. Spotkałem tu normalnych, sympatycznych i bardzo empatycznych ludzi. Kochających swoją pracę i lubiących siebie nawzajem – podsumował Piotr Ornowski.
_____________________________
EWA NIEWIADOMSKA
SPECJALISTKA OD WYSOKIEJ KULTURY
– Do Radia Katowice przyszłam na trzecim roku studiów, na praktyki prowadzone przez Krystynę Bochenek. Trafiłam do agencji informacyjnej, gdzie – jak wszyscy młodzi dziennikarze – zajmowałam się różnymi tematami. Byłam dość przerażona tym wszystkim. Nieśmiała dziewczynka, która próbuje stawiać pierwsze kroki dziennikarskie. Zawsze jednak interesowałam się sztuką, miałam w rodzinie wielu artystów, wyrastałam w takim środowisku. I marzyłam, że uda się kiedyś zrobić jakieś nagranie, program o sztuce, artystach – opowiada Ewa Niewiadomska. Upór w dążeniu do celu okazał się strzałem w dziesiątkę.
– Długo pracowałam z Krystyną Bochenek, która zawsze udowadniała, że wszystko jest możliwe. Była prawdziwym żywiołem. Miałam okazję uczestniczyć w różnych wydarzeniach, które ona wymyślała. Dużo już wtedy pracowałam, ucząc się jednocześnie takiej sprawności dziennikarskiej. Później chciałam iść własną drogą. Krystyna to bardzo rozumiała, wymyśliła nawet tytuł mojej audycji „Pozytywka”, mówiąc, że dobrze wychodzą mi rozmowy z artystami, a pozytywne myślenie jest bardzo oryginalne. W końcu powstała w Radiu Katowice redakcja kultury, w której od początku mam przyjemność współpracować z Maciejem Szczawińskim, Markiem Mierzwiakiem i Agnieszką Strzemińską. To był moment, od którego zaczęły pojawiać się na naszej antenie poważne audycje kulturalne. Radio, w którym można robić ambitne programy, emitować pogłębione rozmowy, bardzo mnie ucieszyło – dodaje.
Zdaniem Ewy Niewiadomskiej, pracę w radiu trzeba wykonywać z miłości. – Nie ma innej drogi. Pytania do wywiadów przychodzą do głowy w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Ja pracuję naprawdę bardzo długo. Przychodzę do radia po godzinie 8 rano, na antenie po raz pierwszy jestem o godz. 9.30 z serwisem „Moc kultury”, który jest bardzo popularny. Potem kolejny serwis o 13.15, do tego dochodzą audycje poważniejsze, ważne cykle, na przykład „Poczet Pisarzy Polskich”, gdzie przygotowanie, realizacja i montaż jednego odcinka z profesorem Ryszardem Koziołkiem zajmuje cały dzień – podkreśla Ewa.
CEZARY ORZECH
NAJSŁYNNIEJSZY POGODYNEK RADIOWY
– Idąc na studia – na Wydział Nauk Społecznych w Katowicach – nie miałem planu, że będę dziennikarzem – mówi Cezary Orzech. Wspomina, jak po drugim roku skierowano go na praktykę do Warszawy, gdzie trafił do Sygnałów Dnia i Lata z Radiem. Poznał tam Tadeusza Sznuka, komentatora pokazów lotniczych. Pod jego wpływem zainteresował się lotnictwem. Kolejną pasją stała się pogoda.
Jednym z bardziej lubianych konkursów w historii katowickiej rozgłośni był ten o tytuł Złotej Miejscowości Radia Katowice. Cezary przywołuje sytuację, która miała miejsce w sierpniu 2000 roku podczas konkursu. – Na pszczyńskim rynku planowano wspólną fotografię. To była jedna z konkurencji. Aby zdjęcie dobrze wyszło, musiało choć na chwilę wyjrzeć słońce. A to było bardzo pochmurne lato. I zrobienie takiego zdjęcia było problemem. Ludzie poprosili mnie, żeby powiedzieć, kiedy takie zdjęcie można zrobić. Wtedy nie prowadziłem Trójwymiarowej Prognozy Pogody, ale z racji tego, że wojsko jeszcze było na lotnisku, znałem chorążego Młynarczyka. Meteorologa z gór, który miał intuicję i był świetnie wyszkolony. Na podstawie danych zbieranych przez pilotów, po tak zwanym „oblocie” pogody, analizując mapy, prędkości wiatru i przepływ chmur, ustalono, że między 11.23 a 11.25 będzie dziura w niebie. I była! Powiedzieli, że mam to dalej robić, ja tłumaczyłem jednak, że to pan Młynarczyk… Zdążyłem się tego nauczyć. Potrafię czytać mapy – mówi.
EWELINA KOSAŁKA-PASSIA
LUBI SŁUCHAĆ LUDZI I OPOWIADAĆ ICH HISTORIE
– Przypadek trochę sprawił, że tu się pojawiłam – mówi Ewelina Kosałka-Passia.
– Będąc w liceum, zaczęłam chodzić na warsztaty dziennikarskie do Pałacu Młodzieży. Wymyśliłam sobie, że będę pisać o filmie, teatrze, rozmawiać z muzykami. Tylko zajęcia prasowe były zaraz po radiowych i żeby nie czekać godzinę, postanowiłam „odbębnić” te radiowe. Wtedy Ewa Maj puściła nam pierwszy reportaż, już nie pamiętam jaki, ale coś mnie ukłuło. A potem wzięła nas na wycieczkę do Radia Katowice. Weszłam do studia, było przyciemnione światło, migała czerwona lampka. I wpadłam. Wiedziałam już, że nie będę pisać, tylko chcę pracować w radiu. Najpierw „nielegalnie” byłam na praktykach, mając 16 lat, a gdy skończyłam liceum, zdecydowałam się na takie studia, by móc zacząć tu przychodzić – opowiada Ewelina.
Na koncie ma już sporo nagród za swoją pracę.
– Ale bardziej niż o nagrodach myślę o tym, że gdyby nie Radio Katowice, nie spotkałabym tych wyjątkowych ludzi. Najbardziej lubię ich słuchać. Przekazywać i opowiadać dalej historie. W radiu codziennie spotyka nas coś nowego – dodaje.
Co jeszcze dała jej praca w Radiu Katowice?
– Męża – śmieje się dziennikarka.
– Pojechałam na nagranie i poznałam swojego przyszłego męża, który pracuje w innym radiu. Przypadki lubią się kumulować – dodaje z uśmiechem Ewelina Kosałka-Passia.
BARTEK GRUCHLIK
BARTEK, KTÓRY BUDZI PIĘKNYCH LUDZI
Zawsze byłem fanatykiem radia jako medium. Potrafiłem nie przespać pół nocy, by kręcić gałką od odbiornika i na słuchawkach słuchać wszystkiego, co było dostępne. Radia Katowice też. Przede wszystkim audycji muzycznych – mówi Bartek Gruchlik. – Kiedy przyszedłem do rozgłośni, nastąpił moment zetknięcia z czymś, co zna się od zewnątrz. Teraz są inne czasy, radio jest obecnie w internecie, na Instagramie, Facebooku, ma kamery w studiu… Wtedy człowiek był tylko głosem – dodaje.
Bartek prowadzi „Listę Przebojów”, zaś przez kilka dni w tygodniu budzi słuchaczy w porannej audycji słynnym hasłem „Dzień dobry, piękni ludzie”.
A kiedy sam ma pobudkę?
– O godzinie 4.30 dzwoni pierwszy budzik. Nastawione są jeszcze dwa: pierwszy na 4.40, a drugi na 5.00 rano. Każdy z tych budzików ma jeszcze swoje drzemki, więc jest szansa, że wstanę. A jeśli nie, to żona mnie „wykopie” z łóżka. Albo kot, który jest już wściekle głodny o tej porze. Na szczęście – odpukać – tylko raz zdarzyło mi się zaspać – opowiada. – O godzinie 6.09 odebrałem telefon od realizatora z pytaniem: „Halo, gdzie jesteś?”. A ja byłem pod kołdrą. Mam blisko do radia, błyskawicznie wsiadłem na rower i przyjechałem. Po godz. 6.30 prowadziłem już program, zresztą śmieszny, bo wiele osób zaczęło dzwonić i wspominać, jak oni spóźniali się przy różnych okazjach. Radio to takie wdzięczne medium, że można spróbować odwrócić każdą sytuację na własną korzyść – uśmiecha się Bartek Gruchlik.
JAROSŁAW JUSZKIEWICZ
FIZYKA KWANTOWA NIE JEST MU JUŻ OBCA
– W 1991 roku Radio Katowice ogłosiło konkurs na sprawozdawców i dziennikarzy sportowych. Nie miałem zielonego pojęcia o sporcie, ale się zgłosiłem. Bo uznałem, że to może być moja szansa – wspomina Jarosław Juszkiewicz. – Żeby było ciekawiej, dostałem się do drugiego etapu. Niedawno znalazłem protokół z tego konkursu, gdzie przeczytałem o sobie: „Młodzik, nie wie dużo o sporcie, ale dobry głos, etap drugi”. W tym kolejnym etapie ustawiono mikrofon na placu Sejmu Śląskiego i kazano nam mówić do niego przez pięć minut. Nie dostałem się jednak. Dopiero 3-4 miesiące później przyszedłem znów do radia, tym razem na praktykę, na którą przyjmowała mnie Krystyna Bochenek. Tak się zaczęło – mówi.
Swoje finalne miejsce w radiu znalazł 15 lat temu.
– W takim sensie, że zajmuję się nauką. Gdyby ktoś mi powiedział – gdy byłem w szkole średniej i dostawałem kolejną dwóję z fizyki, że kilkadziesiąt lat później będę robił audycję o fizyce kwantowej, a nad taką teraz pracuję – to nigdy bym nie uwierzył. Dla mnie to jest w radiu najfajniejsze, że zbierasz różne rzeczy i z tych klocków układa się obraz. Dlatego radia nie zamieniłbym na nic innego. Tylko to medium daje taką możliwość kreacji. Radio zmienia się, nadal pozostaje jedną z najszybszych form przekazu. Ale jest internet. Ludzie szukają ciągle radia, które mówi do nich, ale zaczynają słuchać go inaczej. Coraz częściej pytają nas, czy audycje, które zostały wyemitowane, są też w formie podcastów – podkreśla Jarek Juszkiewicz.