PiS w swoim programie wyborczym zapowiedział ustawowe uregulowanie zawodu dziennikarza, które zakładałoby m.in. utworzenie samorządu dziennikarskiego, który „dbałby o standardy etyczne i zawodowe”. Towarzystwo Dziennikarskie uważa, że plany tej partii to zapowiedź „śmierci niezależnego dziennikarstwa”, ale Ministerstwo Kultury zapewnia, że dostęp do zawodu będzie otwarty.
W ostatni weekend Prawo i Sprawiedliwość opublikowało swój program wyborczy, który w części dotyczy również mediów i dziennikarzy. Największe kontrowersje wzbudził zapis, który zakłada, że „ze względu na odpowiedzialność i szczególne zaufanie, jakim cieszy się profesja dziennikarza, należałoby również stworzyć zupełnie odrębną ustawę regulującą status zawodu (ustawa o statusie zawodowym dziennikarza)”.
Miałaby ona wprowadzić rozwiązania podobne do tych, jakie mają inne zawody zaufania publicznego, np. prawnicy lub lekarze. „Głównym celem zmiany powinno być utworzenie samorządu, który dbałby o standardy etyczne i zawodowe, dokonywał samoregulacji oraz odpowiadał za proces kształtowania adeptów dziennikarstwa” – napisało PiS w swoim programie wyborczym.
Wspomina też, ze w takiej sytuacji możliwa byłaby likwidacja art. 212 Kodeksu karnego, bo „powstałaby gwarancja nienadużywania mechanizmów medialnych w sposób nieetyczny”.
– Ustawa ta nie będzie jednak w żadnym stopniu ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza – podkreślono w akapicie poświęconym dziennikarzom.
Ta propozycja wzbudziła najwięcej kontrowersji i była krytykowana przez dziennikarzy w mediach społecznościowych.
W rozmowie z nami posłanka PiS, członkini Rady Mediów Narodowych i Komisji Kultury i Środków Przekazu Joanna Lichocka podkreślała jednak, że ustawa regulująca zasady dotyczące wykonywania i statusu zawodu dziennikarza nie może powstać bez konsultacji ze środowiskiem dziennikarskim i organizacjami dziennikarskimi.
Towarzystwo Dziennikarskie: śmierć niezależnego dziennikarstwa
W odpowiedzi na propozycje opublikowane przez PiS w programie wyborczym, Towarzystwo Dziennikarskie opublikowało oświadczenie, w którym stwierdziło, że „plany PiS to śmierć niezależnego dziennikarstwa w Polsce”.
– Dziennikarze mają mieć samorząd, tak jak lekarze i prawnicy – stwierdza PiS w programie wyborczym ogłoszonym 14 września 2019 r. Jest to potrzebne ze względu na „odpowiedzialność i szczególne zaufanie, jakim cieszy się profesja dziennikarza”. Dziennikarski samorząd powoła ustawa. Zadba on o standardy etyczne i zawodowe, będzie sam regulował i odpowiadał za kształtowanie młodych kadr – napisano w oświadczeniu.
Dalej Towarzystwo Dziennikarskie stwierdza: – W czasie czterech lat swoich rządów PiS pokazał jak sobie wyobraża wolność słowa i mediów. Zniszczył niezależność dziennikarską w mediach publicznych, przekształcając je w tubę propagandową rządzącej partii. Wspierał też reklamami spółek skarbu państwa życzliwe mu media prywatne. Jeżeli PiS postuluje utworzenie organizacji samorządowej, do której dziennikarze mieliby obowiązek należeć, to może to tylko oznaczać, że projektuje licencjonowanie zawodu dziennikarza. Nie mamy żadnych wątpliwości, kto miałby decydować o wydawaniu licencji. Na szefa takiego dziennikarskiego samorządu najlepiej nadawałby się Jacek Kurski. Ostrzegamy, plany PiS to śmierć niezależnego dziennikarstwa w Polsce – podkreśliła organizacja.
Ministerstwo Kultury: Dostęp do zawodu dziennikarza będzie zawsze otwarty
W poniedziałek politycy PiS również odnosili się do zapisów w programie wyborczym, mówiących o dostępie do zawodu dziennikarza. W rozmowie z PAP wicepremier i minister kultury Piotr Gliński ocenił, że „samorząd dziennikarski nie będzie ograniczać otwartości zawodu dziennikarza”.
– Miałby on jedynie wspierać środowisko w realizowaniu jego podstawowej misji, tj. kontroli władzy i umacnianiu demokracji. (…) Samorząd dziennikarski to był jeden z postulatów środowiska kierowany do Prawa i Sprawiedliwości jeszcze przed poprzednimi zwycięskimi wyborami. Mówiliśmy o tym także na konwencji programowej cztery lata temu. Koncepcję takiego samorządu można dopracowywać wyłącznie ze środowiskiem dziennikarskim i tylko w takich ramach, jakie są dla niego akceptowalne, gdyż to właśnie media są ostoja demokracji – stwierdził minister kultury.
Dodał, że „zawód dziennikarza powinien pozostać na zawsze otwarty i taki zapis jest w programie PiS”. – Ta propozycja nie będzie jednak w żadnym stopniu ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza. Samorząd miałby jedynie wspierać środowisko w realizowaniu jego podstawowej misji, tj. kontroli władzy i umacnianiu demokracji – podkreślił Piotr Gliński.
Z kolei wiceminister kultury Paweł Lewandowski odniósł się do dyskusji na ten temat na Twitterze:- Dostęp do zawodu dziennikarza będzie zawsze otwarty. Żadne regulacje dotyczące zawodu nie będą tworzone bez dialogu z całym środowiskiem. @pisorgpl konsekwentnie wspiera wolność słowa. Największa liberalizacja prawa prasowego nastąpiła w ciągu ostatnich czterech lat – napisał.
Dostęp do zawodu dziennikarza będzie zawsze otwarty. Żadne regulacje dotyczące zawodu nie bedą tworzone bez dialogu z całym środowiskiem. @pisorgpl konsekwentnie wspiera wolność słowa. Najwieksza liberalizacja prawa prasowego nastąpiła w ciągu ostatnich czterech lat.
— Paweł Lewandowski 💯🇵🇱🇪🇺 (@pplewandowski) September 16, 2019
PiS wymienia swoje osiągnięcia
W programie wyborczym Prawo i Sprawiedliwość wymieniło także kilka aspektów, które według tej partii powinny zostać zaliczone do sukcesów. We fragmencie dotyczącym „wolności i pluralizmu” przypomniano, że jesienią 2017 roku przyjęto nowelizację Prawa prasowego, w której sprecyzowano zapisy dotyczące autoryzacji (wyznaczono m.in. limity czasowe dla udzielających wypowiedzi) oraz usunięto przepis stanowiący, że dziennikarz ma obowiązek „realizowania ustalonej w statucie lub regulaminie redakcji, w której jest zatrudniony, ogólnej linii programowej tej redakcji”. Wprowadzono też możliwość odmówienia przez dziennikarza wykonania polecenia służbowego, które wiąże się z naruszeniem zasady rzetelności, obiektywizmu i staranności zawodowej. –
Zlikwidowaliśmy w prawie prasowym relikty ery PRL. Zliberalizowaliśmy przepisy dotyczące autoryzacji. Niekorzystnych wywiadów nie można już blokować lub zmieniać w taki sposób, aby wypaczać ich sens. Dziennikarz nie jest już ścigany za opublikowanie wywiadu bez zgody rozmówcy, jeżeli publikacja odzwierciedla rzeczywistą rozmowę. Ograniczyliśmy prawo ingerencji wydawcy w materiały dziennikarskie oraz zlikwidowaliśmy przepis pozwalający zwolnić dziennikarza z pracy za pisanie prawdy, która nie była zgodna z linią redakcyjną – wyliczono w programie.
Z kolei w dziale programu zatytułowanym „Media narodowe jako warunek pluralizmu mediów” PiS pochwaliło się zmianami, które w kończącej się kadencji wprowadzono w mediach publicznych.
– W mijającej kadencji rozpoczęliśmy prace, które miały na celu stworzenie warunków do funkcjonowania pluralistycznych, demokratycznych i inkluzywnych mediów. Przygotowaliśmy grunt pod najbardziej oczekiwane reformy. Dążąc do równowagi w przekazie medialnym, której przez lata nie było, udało nam się zreformować najbardziej zaniedbane obszary – podsumowano to w programie partii rządzącej.
– Postawiliśmy również na profesjonalną kadrę menadżerską, która z sukcesami wyprowadza firmy z trudnej sytuacji, reformując je, podnosząc jakość audycji, dbając o pluralizm, ale także o dziennikarzy – dodano. – Zatrudniamy ich w coraz większym zakresie na umowy o pracę, bez uszczerbku dla wyniku finansowego spółek. Po latach poprzednich rządów zdecydowana większość ze spółek medialnych miała wynik ujemny. Dzisiaj prawie wszystkie charakteryzują się równowagą budżetową lub zyskiem – wyliczono.
Jako cele wymieniono m.in. naprawę systemu finansowania mediów publicznych (zapowiadaną od początku bieżącej kadencji rządu) i likwidację abonamentu, stworzenie rosyjskojęzycznego i anglojęzycznego kanału rządowego. W programie nie ma ani słowa o dekoncentracji i repolonizacji mediów, które były wielokrotnie podnoszone jako priorytetowe cele na przyszłą kadencję w przypadku ewentualnej wygranej PiS.
Wybory do Sejmu i Senatu odbędą się 13 października. PiS jest zdecydowanym liderem w sondażach wyborczych, które dają tej partii zazwyczaj ponad 40 proc. poparcia. To może wystarczyć do samodzielnego rządzenia krajem przez kolejne cztery lata.