Autorzy i wydawca książki „Delfin. Mateusz Morawiecki” dostali od prawników banku PKO BP i jego prezesa Zbigniewa Jagiełły wezwania do „usunięcia skutków naruszeń dóbr osobistych” – podaje „Gazeta Wyborcza”. Jagiełło żąda usunięcia fragmentów, w których pojawia się jego nazwisko, z e-booka i kolejnych wydań książki, a do dostępnych w sprzedaży chce dołączenia erraty. Piotr i Jakub Gajdzińscy opisują w książce, że Jagiełło bywał na nieformalnych spotkaniach Mateusza Morawieckiego z członkami rady gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku. Miał też angażować się w sprawę zwrotu odprawy przez byłego wiceprezesa Banku Zachodniego WBK Mirosława Skibę. Jagiełło zaprzecza tym zarzutom. Jego reprezentanci prawni dodają, że PKO BP nie popiera żadnej opcji politycznej.
W komunikacie opublikowanym na stronie wydawnictwa Fabuła Fraza, które wydało „Delfin. Mateusz Morawiecki”, autorzy książki piszą, że „sformułowanie tych żądań jest próbą cenzury, blokowania zasady wolności wypowiedzi oraz tłumienia krytyki prasowej. W naszej ocenie są to działania niezgodne z nadal obowiązującą w Polsce konstytucją. Niektóre fragmenty obu pism są wręcz kuriozalne”.
To nie pierwsza tego typu sprawa w ostatnim czasie. Grzegorz Rzeczkowski pisał w tygodniku „Polityka” o karierach prokuratorów zajmujących się tzw. aferą taśmową. W czerwcu Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek prokurator Anny Hopfer i jej męża Przemysława Hopfera wydał postanowienie zabezpieczające, zakazując wydawcy tygodnika i Rzeczkowskiemu publikacji artykułów na ich temat oraz kolejnych tekstów o nich. Zakazu publikacji, rozpowszechniania w jakiejkolwiek formie oraz wycofania ze sprzedaży książki „Morawiecki i jego tajemnice” Tomasza Piątka domaga się natomiast miliarder Tomasz Misiak.
Zdaniem Grzegorza Rzeczkowskiego „to kolejny niebezpieczny wniosek, którego celem jest zakneblowanie niezależnej krytyki medialnej, wysłanie sygnału, żeby ci, którzy chcieliby iść tym tropem, uważali i zastanowili się pięć razy”. – Wirus cenzury w szybkim tempie rozprzestrzenia się po kraju. Sukces Hopferów w mojej sprawie prawdopodobnie zachęcił innych. Oni zażądali usunięcia całości, choć materiał tylko w części ich dotyczył, podobnie było z Misiakiem. Prezes Jagiełło zażądał usunięcia tylko fragmentów dotyczących jego, sądząc, że ma większe szanse na sukces. Prezesowi dużego państwowego banku takie zachowanie nie przystoi, powinien powściągnąć emocje – mówi „Presserwisowi” Rzeczkowski. Jego zdaniem, jeżeli Jagiełło uważa, że jego dobra osobiste zostały naruszone, powinien ograniczyć się do pozwu cywilnego.